23 października 2018

FOTOGRAFICZNEJ MONSTER-RELACJI POWIZYTOWEJ CZESC I

     Jako wstep powiadamiam ze dwa punkty planow 5-cio dniowej wizyty nie zostaly zrealizowane:
     - wszyscy czterej chlopcy nie pojechali na mecz gdyz ci wizytujacy dotarli na miejsce pozno, tuz przed polnoca, juz zmeczeni swym dniem i podroza. I nie poszli spac od reki bo najpierw jedli, pozniej zwiedzali dom a nawet sasiedztwo choc byl srodek nocy, poza tym troche rozmawialismy i wyglupialismy sie, do 3ciej nad ranem. Decyzje - jechac czy nie - odlozyli na rano a byla uzalezniona jak sie beda czuli gdy babcia wszystkich obudzi o szostej rano, po 3 godz snu.
     Rano, zgodnie z mym krakaniem, byli zmeczeni do punktu braku zainteresowania meczem, przerazeni perspektywa 3 godzinna jazda do miejsca przeznaczenia - wiec zdecydowali ze wystarczy im ogladanie w telewizji, zwlaszcza ze nasi i tak przegraja wiec szkoda zdrowia ( i przegrali).
     - drugim co nie poszlo wedlug planu bylo robienie plackow ziemniaczanych, czym mial sie zajac starszy wnuk. W dniu w ktorym mielismy je i gulasz gotowac, cala czworka poszla na pobliskie boisko by sobie pokopac w pilke nozna a dzien byl sloneczny i upalny. Moze kopaliby krocej ale napatoczylo sie wiecej pilkarzy, wiec stworzono dwie male druzyny i rozpoczal sie prawdziwy mecz pilkarski a to trwalo. 
Wrocilismy do domu umeczeni goracem, ja przerazona perspektywa dlugiego gotowania, dopoki wnuk mnie nie zawiadomil ze jest zbyt zmeczony by gotowac. Wcale sie nie rozplakalm z rozpaczy - zrobilam gulasz ale bez plackow tylko z gotowanymi ziemniakami a robiac wszystko sama, bez asysty, poszlo mi szybko i sprawnie.
      Starszy zrehabilitowal sie na drugi dzien ktory byl dniem grillowania stekow: mial uzywanie bo moja kuchnia jest ogromna, posiada duzo blatow czyli miejsca na przygotowania a to bylo wygodne gdyz dziadek i wnuk urzadzili konkurs kucharski - polowe stekow marynowal i doprawial dziadek, druga polowe wnuk. Wnuk mial pierwszy raz okazje przygotowac steki wedlug swego uznania i mocno sie staral a oprocz miesa grillowal rowniez jarzyny. Babcia upiekla ziemniaki i przygotowala salate.  Gdy byly gotowe kazdy dostal kombinacje stekowa do skonsumowania i oceny. Jak na pierwszy raz wnuka steki wyszly bardzo dobrze, zebral duzo pochwal a fakt ze wlasnie pierwszy raz i od razu udany, przyprawione z wyczuciem, dal mu pierwsze miejsce. Smakowaly nawet mnie mimo iz do marynaty dodal oliwe a ja oliwowa nie jestem.
Opisuje szczegolowo bo akurat z tego wydarzenia nie mam zdjec.
A takze by pokazac jakimi roznorodnymi aktywnosciami zajmowalismy sie.
     Wnuki nie za bardzo jedli polskie potrawy nie bedac przyzwyczajeni do nich tak ze nie tylko musialam zrobic nowe zakupy spozywcze pod ich dyktando (co polegalo na tym ze wrzucali do wozka co chcieli i ile chcieli, po odjezdzie duza czesc zostala niezuzyta a poniewaz my tego nie jadamy, poszla do smieci) ale nawet przestalam gotowac zupelnie - zywilismy sie na miescie, w miejscach ulubionych przez chlopcow, co o tyle dobrze ze przy okazji jezdzenie tu i tam dalo im okazje poogladania miasta. Podobalo sie im bardzo a najbardziej fakt ze u mnie wszedzie blisko, nasze korki to nic w porownaniu z bostonskimi, ze nie traci sie czasu na dlugie przemieszczanie sie. 
     Oprocz tego polubieli nasz dom, osiedle i wlasciwie wszysciutko, podsumowywujac ze mogliby tu mieszkac na stale.
     W kazdej rozmowie telefonicznej slysze mile wspomnienia a takze gotowosc do nastepnej wizyty.
     Ta czesc relacji zakoncze przekazaniem faktu iz dokladnie dzien po ich odjezdzie pogoda sie odmienila (dzieki huraganowi Michael ktory choc grasowal daleko ode mnie to przyniosl zmiane pogody) na duzo chlodniejsza i deszczowa - ale wspaniale ze byla sucha podczas i nie zmuszajaca do rezygnacji z aktywnosci na swiezym powietrzu.
     Przynajmniej czesciowo i zdjeciowo pokaze co robilismy, czym sie zajmowalismy - nie mam zdjec z  gier elektronicznych i ogladania filmow bo odbywaly sie po moim pojsciu do lozka a ja rano z latwoscia moglam wydedukowac co pili i jedli w nocy bo resztki napojow, resztki na talerzach mi to podpowiadaly.
     Reportaz dziele na czesci by jednym dlugim nie zanudzac Was na smierc - ta czesc byla komentatorsko-wprowadzajaca, nastepna bedzie fotograficzna.  

8 komentarzy:

  1. A mogliby porobowac bigosu... Mniam... Az mi ochota przyszla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zebys wiedzial - bigos jest tak wspanialym daniem, zwlaszcza mojej produkcji.
      Moje wnuki sa niestety wychowane na szybkich i prostych potrawach i wogole nie zaznajomieni z polska kuchnia.
      Niemniej zdarzylo sie dwa razy, gdy bylismy w restauracji, ze mlodszemu spodobalo sie moje danie i zaproponowal wymiane talerzy - wiec moze nauczylby sie jadac nowych rzeczy gdyby dano mu okazje.
      Niestety, Nitager - nici z Twojej wyspy - loterie wygral ktos inny a w miedzyczasie wzrosla do 1.6 bilion.

      Usuń
  2. A w jakim wieku sa chlopcy? Bardzo dobrze, ze Twoj wnuk przejawia checi do gotowania, ze interesuje sie przyprawianiem. Moze ma wrodzony talent do kucharzenia? Wszak najlepszymi kucharzami na swiecie sa wlasnie mezczyzni. Tak czytajac o Waszych grillowanych stekach, naszedl mnie apetyt na mieso i warzywa z grilla. Ale trzeba bedzie poczekac do przyszlego sezonu, teraz jest za zimno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starszy ma 13 lat, mlodszy 10 1/2. Kucharzowanie starszego to tylko hobby, w dodatku nie ma okazji do uprawiania go jako ze w domu matki nie gotuje sie tylko wtyka gotowe do mikrofalowki albo zamawia dostawe do domu.
      Jego wielkie zainteresowania sa natury matematyczno/naukowej w czym jest niezwykle uzdolniony i uczeszcza do szkoly mlodziezy z takimi talentami.
      Jego wiedza jest przeogromna - ciezko sie z nim wplatac w jakas dyskusje bez narazenia sie na naukowa lekture.

      Usuń
  3. chyba wrocilam gosiu,bede probowac w kadym badz razie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie LO! Spelnilo sie me zyczenie bo jak wiesz wciaz i wciaz tego pragnelam.
      Wytrwalosci i cierpliwosci zycze i bede Twym gorliwym gosciem.

      Usuń
  4. No tak, u mnie z kolei młodszy ma smykałkę do kuchennych spraw, nawet sam umie zrobić naleśniki a jest z lutego 2011r. Starszy to tak Jak Twój- matematyka na 1200 sposobów i tematów. Dzieci naprawdę wolą gdy wszędzie wszystko mają blisko i mogą dotrzeć na piechotę.
    Z przyjemnością odnotowałam fakt,że "ta co spogląda lewym okiem" dała znak życia.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń