28 października 2018

JAK BYM NIE MIALA NIC DO ROBOTY

     Mimo bycia na emeryturze nie brakuje mi zajec - ani tych koniecznych ani relaksujacych.
     Jakbym nie miala co robic a takze o czym myslec, to ostatnie pewnie trzy tygodnie wiecie o czym myslalam? O torebce! Nie byla to jedyna i najwazniejsza mysl ale taka wciaz siedzaca pod swiadomoscia i uwierajaca, wciaz upominajaca sie ze musze w jej sprawie cos zrobic.
     Zaczelo sie tym ze gdy niedawno wybieralam sie na koncert filharmonii otwierajacy sezon to do wybranej kreacji dopasowalam ta torebke, widoczna na zdjeciu. Mam ja wiele lat i lubie a przedewszystkim pasuje do wielu mych ubiorow, butow i bizuterii - jednym slowem uniwersalna choc nie z takich na codzien.
     Bedac juz prawie gotowa do wyjscia poczulam na dloniach a takze na podolku gdy na siedzaco ubieralam buty majac ja na kolanach "cos", jakby grubszy pyl czy grysik. Przygladam sie, szukam sprawcy - a to paskowi torebki cos sie stalo! Caly popekany i kruszacy sie ! 
     Tragedia:)
Na szybcika przepakowalam sie do innej torebki a na koncercie troche zaprzatala mi mysli bo zastanawialam sie co sie jej stalo jako ze torebka bez skazy a tylko pasek sie rozlatuje. No i zal mi bylo myslec o wyrzuceniu jej skoro taka praktyczna i potrzebna.
     Na przestrzeni lat kilka razy wyszlo ze chociaz nie mam zadnych specyficznych zdolnosci to zdarza mi sie miec praktyczne przeblyski i kilka razy znalazlam rozwiazanie na jakis problem typu majsterkowicza.
Nawet gdy nie umialam sama przeprowadzic to udawalo mi sie wymyslec - a to juz duzo.
     Tym razem zrobilam podobnie - zamiast torebke wywalic na smieci, zaczelam przemysliwac jak ja zreperowac.
     Moglam ja zaniesc do szewca ktory procz butow naprawia walizki, torby, jednak najpierw chcialam sama wyjsc z rozwiazaniem.
     Drugim sposobem bylo wywlec z niej ten ozdobny , poprzeczny pasek i z niego zrobic uchwyt ale wtedy na torebce zostalyby puste otwory i pewnie calosc wygladalaby dziwnie i na niedokonczona.
     Stanelo wiec na opcji nr 3 - ze musze w sklepie znalesc bardzo tania torebke z lancuchowymi uchwytami, tania by nie bylo zal wyrzucic kiedy odepne z niej lancuch i ten lancuch uzyje do zrobienia uchwytu do mej torebki.
     Nie bylo tak ze codziennie lazilam po sklepach by znalesc tania torebke z lancuchem, ale przy kazdej okazji pamietalam i szukalam. Jak na zlosc duzego wyboru nie bylo a ktore widzialam byly zbyt drogie - a przeciez cala torba nie byla mi potrzebna, jedynie jej fragment.
     Nastepnie szukalam odpowiedniego lancucha wsrod bizuterii - to samo - ceny robily zakup nieoplacalnym a takze wiekszosc byla zbyt delikatna na ma potrzebe.
     W koncu zaczelam zwiedzac sklepy z uzywanymi rzeczami liczac ze tam znajde co chce ale tez nie udalo mi sie.
     Pomalu zaczelo wygladac ze skonczy sie na skorzystaniu z szewca az ktoregos dnia, gdy w garderobie przypadkowo rzucilam okiem na moj wieszaczek z koralami, naszyjnikami i....lancuszkami, patrze i niedowierzam - przeciez taki lancuch jaki mi potrzebny mam w domu!!!!!!!! I tak rzadko go nosze ze moge sie bez niego obejsc.
     Az zrobilo mi sie wstyd przed sama soba ze tak dlugo i daleko szukalam nigdy nawet nie pomyslawszy czy czegos odpowiedniego nie mam pod reka, a tu wisialo sobie i kpilo ze mnie.
     A lanchuch poprzymierzalam, poogladalam, orzekajac ze dlugosc dobra i dopoki w torebce nie bede nosic kamieni to wytrzymalosc tez ok.
     Calosc lezy i czeka az moj towarzysz dostanie natchnienia by go umocowac.
     Och, zeby mnie ktos za moje dobre pomysly pochwalil, patentu to juz nawet nie wymagam.      

14 komentarzy:

  1. Ja mam bardzo podobnie! Tez jestem dosc pomyslowa i wymyslam bardzo madre rozwiazania. Dawno temu kupilismy, jeszcze do mieszkania zastepczego, tanie szafki kuchenne, z mysla, ze do docelowego kupimy juz porzadne. Ale jek to zwykle bywa, braklo kasy i przeprowadzilismy sie z tymi tanimi szafkami. Po jakims czasie polamaly sie prowadnice szuflad, bo byly z... plastiku. Chlop od razu chcial szafke wyrzucac i kupowac nowa, ja zas wymyslilam genialne rozwiazanie, z tym, ze on musial je zrealizowac. Jeczal, gdakal, ale w koncu zrobil i szafki sluzyly nam przez nastepne 17 lat w tamtym mieszkaniu. Dopiero prz ostatniej przeprowadzce kupilismy nowa kuchnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoj pomysl okazal sie naprawde wielkim, pozytecznym na dlugie lata - nie to co moj, drobny i malo wazny. Jednak w przeszlosci mialam i takie wazne tez, lacznie z pewnym o naturze czysto elektrycznej, co mojemu nigdy nie przyszlo do glowy a przeciez jest elektrykiem. Do dzis, kiedy jest okazja to mu przypominam.......
      Nie dalej jak 3 dni temu usprawnilam mu cos w jego telefonie a jego telefon inny niz moj, malo mi znany. Wiec mam przeblyski, nieczesto ale mam.
      A torebka jak lezala do naprawy tak lezy.

      Usuń
  2. Mam taką jedną szufladę, do której wrzucam "przydasie" :) A potem jak przychodzi co do czego, jak z Twoją torebką, zamiast najpierw do szuflady zaglądnąć, to ja do sklepu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyglada ze wszyscy mamy taki odruch - potrzebujemy czegos to do sklepu.
      Ja tez mam taka szuflade i nieraz jej zawartosc sie przydala.

      Usuń
  3. Powiem Ci w sekrecie, że ten łańcuszek możesz nawet sama zainstalować, żadna sztuka, tylko kombinerki są do tego potrzebne. Mam wielki wstręt do proszenia męża by mi coś zamontował, przymocował, skleił itp., bo zawsze przy tym jojczył i wszystko musiało nabrać "mocy urzędowej", więc tak mniej/więcej od 40 lat wszystko sobie sama montuję, naprawiam, wymieniam.
    Najczęściej w torebkach "wieloletnich" wysiadają zamknięcia i paski. Paski dlatego, że w lecie mają kontakt ze skórą a to niektórym tworzywom szkodzi. Drugim słabym elementem bywają podszewki, bo producenci zbyt blisko brzegu tkaniny ją przyszywają.
    Ja to bym zapewne wyciągnęła ten pasek, z niego zrobiła "pasek uchwytowy" a w jego miejsce przewlokła ozdobny łańcuszek. Bo milej zawiesić sobie na ramieniu pasek miękki niż metalowy łańcuszek.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobnie odnosze sie do proszenia o cos, zwlaszcza gdy wiem ze poradze sama, jednak moja obecna poprawna polityka jest inna niz dawniej - a niech ma cos do roboty, niech "zapracuje " na siebie, nie mozna dni spedzac na chodzeniu pomiedzy tv a laptopem.
    Jak wspomnialam bralam pod uwage przelozenia istniejacego paska na uchwyt ale po przemysleniu doszlam do wniosku ze nie pracowaloby - ten pasek poza ozdoba jest czyms czym mozna sciagnac otwor torebki by ja domknac bo nie posiada innego zapiecia, a gdyby zastapic lancuszkiem nie daloby sie i moglyby rzeczy wypadac. Patrzylam w sklepach za torebkami z ktorych bym mogla wziac taki pasek ale nie znalazlam w identycznym kolorze albo cena byla taka ze robila zamiar nieoplacalnym - juz lepiej bylo kupic nowa torebke. Zostalo wiec na doczepieniu lancucha.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. tak najczesciej jest ,szukamy gdzies "daleko" a znalezisko pod nosem, chociaz zaden majsterkowicz z ciebie to tez cos ci sie udalo, u mnie takie go typu rzeczy to albo w marketach budowlanych albo w pasmanteriach, ale przyznaje ze tez nie zawsze mozna utrafic to co sie szuka :) brawo gosiu, ale moze lepiej rozejzyj sie za nowa torebka, bo skoro tak dlugo ja masz to moze Ci sie niespodziewanie rozleciec :) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak sie masz LO?
    Ta torebka stara ale jeszcze jara, jak to mowia, jedynie pasek sie rozlecial. Nie ma problemu kupic nowa jesli zajdzie potrzeba - czasem sie czlowiek przywiazuje do tego co posiada i ratuje od unicestwienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Torbeczka sliczna , a ten pomysl z lancuszkiem przedni!
    Bedzie wygladala bardzo elegancko zwieszona z Twojego ramienia.
    I masz racje – takie zajecie dobrze wplywa na rozruszanie “Fotelowca”,
    moze perspektywa jakiegos wyjscia go zmobilizuje?
    Szkoda, zeby sie marnowala taka ladna torebka , ona powinna wychodzic do ludzi:)

    Akurat mam podobny problem, tyle ze z lustrem : potrzebne jest dorobienie lancuszka badz uchwytu z tylu, bo to lustro zabytkowe, wyjete z dawnej komodki, po ktorej juz sluch zaginal, a lustro teraz ma zawisnac w innym miejscu.
    No, ale poki co stoi i czeka na swoja kolejke – az nabierze mocy urzedowej. Jak wiekszosc rzeczy :)
    Moj chronicznie nienawidzi jak ja sie zabieram do wbijania gwozdzi – natychmiast przybiega, wyciaga mi mlotek z reki i wtedy leci po wiertarke. Nienawidzi gwozdzi - uwaza, ze to wynalazek szatana i zaden profesjonalista gwozdziem nie powinien sie
    skalac.
    Natomiast ja gwozdzie kocham i mam ich caly zestaw w mojej specjalnej skrzyneczce.
    Szczegolnie lubie takie krotkie z duzymi glowkami , bo swietnie nadaja sie do wieszania
    obrazow i innych rzeczy… I nie musze nikogo prosic o pomoc!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja i moja torebka dziekujemy za komplement :)
    Kitty - przekonalam sie ze wkrety zamiast gwozdzi sa lepsze bo nie wysuwaja sie z otworow po jakims czasie. Zwlaszcza gdy zawiesza sie na nich ciezszy obraz czy lustro.
    Nie chce sie wtracac w Wasza gospodarke ale w tym wypadku usluchaj swojego i pozwol mu wkrecic wkret.
    Tutaj mamy sklepy dla hobbystow gdzie m. in. sprzedaja, oprawiaja obrazy czy portrety. Mozna u nich wybrac odpowiednie zawieszenie i kupic. Wiem ze istnieja specjalne, skrecone wiec mocne druty ktore sie przycina do zadanej dlugosci i zawiesza. Sprobuj sie rozgladnac u siebie za takim sklepem - wydaje mi sie ze drut lepszy niz lancuch bo bedzie bardziej przylegal do sciany - i jeszcze raz - pozwol swojemu, bodaj w tym jednym wypadku, wkrecic wkret.
    Ja odwrotnie - wole wieszac obrazy czy fotografie na specjalnie do tego przeznaczonych haczykach. Przynajmniej wiem ze calosc nie spadnie przy wycieraniu kurzu. Gwozdzie maja tez tendencje ze sie samoczynnie wsuwaja w sciane, przynajmniej u nas tak robia.
    Koniecznie daj znac czy znajdziesz taki sklep i zawieszenie, bo bede ciekawa.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Serpentyno, alez oczywiscie – wszystkie ciezkie i duze rzeczy sa zawieszane wylacznie na wkretach, a moj jest od tego specjalista.
    Te gwozdzie to sluza mi tylko do zawieszenia czegos lekkiego, nieduzego, gdzie rozwieracanie sciany uwazam za niepotrzebne jej masakrowanie.
    Tu sa sklepy ze wszystkim co potrzeba , nie ma obawy , w domu tez mamy caly garaz wszystkiego co potrzeba , narzedzi , srub, wkretow i wszelkiego ustrojstwa po sufit – i wiesz, zadne gwozdzie mi tu sie same w sciane nie wsuna, tu jest solidna cegla !
    A gwozdzie trzymaja sie nadspodziewanie dobrze :))
    ( w Ameryce chyba buduje sie wiekszosc scianek z drewna plus plyty gipsowe na to , wiec musicie uzywac innych sposobow).
    Czasem to celowo zabieram sie za stukanie mlotkiem, bo wiem, ze to jedyna metoda, aby zmobilizowac mojego fotelowaca do dzialania.
    Ten dzwiek dziala na niego jak plachta na byka !:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kazdy sposob na zmobilizowanie jest dobry. Dlugoletnie malzenstwa tak sie dobrze wyczuwaja ze obie strony wiedza czym i jak drugiego zachecic.
    U mnie dobra wiadomosc - torebka naprawiona a ze stalo sie w dniu publikacji postu na ten temat to zaczynam sie zastanawiac czy moj blog znow nie zostal odkryty.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooops, ale efekt osiagniety 👍😊

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, torebka jak nowa - kto nie wie ani by pomyslal ze naprawiana. Teraz bede sie grysc: jak wykryc czy jestem wykryta?

    OdpowiedzUsuń