7 marca 2019

NASTEPNE DRZWI

     To doslowne tlumaczenie naszego NEXTDOOR, chociaz bardziej podoba mi sie "sasiednie drzwi".
     Tak sie nazywa network sasiedzki mojej okolicy i nie tylko gdyz cale USA jest objete tym networkiem, kazde osiedle.
Nie mam pojecia jak informacje krazyly po sasiedztwie dawniej, przed Era Komputerowa - te oficjalne, administracyjne pewnie tradycyjna poczta - ale inne, bardziej prywatne moze metoda przyczepianych tu i owdzie ogloszen?
     Ten network nie jest socjalnym do wymiany pogladow czy plotek, jedynie do wzajemnej komunikacji miedzy nami a administracja (chociaz istnieje nadal czesc przesylana zwykla poczta, jak czeki z roczna oplata za utrzymanie terenu, basen, korty, plac zabaw, sciezki rowerowe i zdrowia, czystosci jeziora, kwietnikow, oswietlen itd), z takze pomiedzy mieszkancami. 
     Osiedla nazywane sa tutaj "wioskami", kazda majac swe indywidualne imie - moja to Villages of Wellington a miesci sie z drugiej strony jeziora ktorego zdjecie zamieszczam a niektorzy blogowicze moga je pamietac z mego dawnego bloga. Teraz mieszkam z jego innej strony i nie widze z okien domu, niestety.


     Moja wioska to jedna z 57 pobliskich w tej zachodniej czesci miasta bo w ta strone sie ono przesuwa dobudowywujac wciaz nowe. Wiaze sie to z karczowaniem pieknych, zdrowych lasow co bardzo zle ale nie mamy zadnego wplywu . Budujac te nowe "sypialnie miasta" buduje sie rownoczesnie cale zaplecze czyli sklepy, restauracje, punkty uslugowe i medyczne, przedszkola , jednym slowem wszystko + parkingi, parkingi. Na szczescie zostawiaja czesc lasow by tworzyc zielone miejsca, by nie bylo tylko betonowo i asfaltowo. Niemniej, mimo ze mieszkam w tej okolicy dopiero dziewiaty rok to i tak widze kolosalny rozrost komercji, osiedli, nowych drog, a ubytek lasow .
     Moja czesc osiedla, ta Wellingtonowa, to 650 domow porozrzucanych wsrod tych resztek lasow co daje ladna i zielona okolice, fajne widoki z okien. Tuz za rogiem mam basen i korty, do jeziora moze 4 min piechota i pelno sciezek i drozek do spacerowania, oprocz tych glowniejszych ulic. Wszystko co potrzebuje do codziennego zycia mam doslownie na rzut czapki - gdyby mi sie nie chcialo to nie musze do "miasta" wogole jezdzic bo co mi potrzeba mam pod nosem, 3-4 min jazdy. I w lesie :) 
     Wracajac do networku - ma sluzyc wzajemnemu przekazywaniu informacji, zglaszaniu potrzeb, zazalen. Korzysta z niego rowniez nasza administracja gdy chce o czyms waznym i nas tyczacym powiadomic, nasz dzielnicowy policjant publikuje swe raporty a takze porady.
Na tej stronie internetowej mozna sprawdzic mape osiedli, nawet kazdy dom z osobna, mape domow ktore sie zglaszaja jako przyjmujace halloweenowych przebierancow, w czasie B. Narodzenia pokazuja mape domow z nadzwyczajnym swiatecznym oswietleniem bo sa takie domy ktore angazuja firme specjalizujaca sie w instalowaniu swiatel a moze ich byc nawet paredziesiat tysiecy i przyciagaja po zmroku ogladajacych. 
      Wyczytalam ze do networku nalezy 66% naszych sasiadow. 
      O czym ludzie pisza? Najwiecej publikacji to zagubiony-znaleziony a chodzi o zwierzeta. Nie ma dnia zeby sie nie zgubil albo nie znalazl pies lub kot. Najczesciej pies. Kto znajdzie czyli spotka na ulicy to bierze do siebie i zaraz oglasza o znalezisku i dolacza zdjecie. Najczesciej wlasciciel zaraz sie odzywa. Jak to sie dzieje ze psy gina to nie mam pojecia skoro kazdy ma ogrodzenie a spaceruje majac je na smyczy. 
     Czasem widze zazalenie na tych spacerujacych bo wcale nie przestrzegaja sprzatania po swym pupilku.
W tej zwierzecej kategorii nie brakuje rowniez pytan i odpowiedzi typu - ktory weterynarz jest dobry? ktore psie przedszkole jest dobre bo wyjezdzam? potrzebny chetny do psa na sobote bo bede poza miastem....mam mlode kotki, chce ktos zaadoptowac? po strychu biegaja mi wiewiorki, ktory wylapywacz najlepszy i najtanszy?
     Inne popularne to sprzedam - kupie. Najczesciej ludzie chca sprzedac, pozbyc sie czegos. Jednego razu chcialam sprzedac fotel wiec umiescilam ogloszenie na ktore chetny odpisal za moze dwie godziny. Dalam przystepna cene a jednak gdy przyjechal dobic targu to tak grymnasil ze Lokator dal za darmo byle sie pozbyc i jeszcze musial pomoc niesc do samochodu i pakowac. Pozniej zartowal ze wiele nie brakowalo a musielibysmy MY zaplacic za zabranie. Poza zima popularne sa tu garazowe wyprzedaze wiec nie brakuje ogloszen o nich, wraz z mapa i wyszczegolnieniem co bedzie dostepne.
W dziale rekomendacji jest duzo o fachowcach. Tych mozna znalesc na wiele sposobow ale korzystajac z networku ma sie ta przewage ze ludzie korzystali z uslug tego polecanego wiec dziela sie opinia, cena a to jest przydatne. 
Ludzie szukaja przeroznych fachowcow  - ja, gdyby nie ten network to nie wiedzialabym gdzie znalesc szewca a takze tego ze nasze miasto posiada tylko DWOCH! Oby dlugo zyli :) Oprocz butow naprawili mi dwie walizki.
Takich popularnych latwo znalesc ale sa o bardzo waskich specjalizacjach i wtedy naprawde pomoc sasiedzka jest nieodzowna i nawet bezcenna.
Pytaja o dobre fryzjerki, manikurzystki, masazystki, warsztaty samochodowe, krawcowe, umycie domu, kraweznikow, tarasu....... 
      Kategoria medyczna tez jest popularna i ma te same dobre cechy co fachowcow - bo mamy szpitali, klinik, lekarzy, cale setki ale ktory faktycznie dobry to loteria.
     Niedawno musialam sie widziec z ortopeda. Moja ubezpieczalnia kieruje mnie do swych lekarzy a jesli nie chce nie musze z nich korzystac idac do innych ale wtedy, jako ze lecze sie poza lista, poza networkiem, jest drozej. 
Tak czy siak sprawdzilam liste dana przez ubezpieczalnie a tam podali mi pewnie 14 nazwisk i to od samych kolan, bo nadgarstki, lokcie, stopy itd mialy swych wlasnych specjalistow. Wiec patrze na ta dluga liste i skad moge wiedziec do ktorego sie zapisac, ktory jest dobry? Umiescilam na networku pytanie i zaraz zaczely mi naplywac odpowiedzi od tych co mieli do czynienia z kolanowcami. Nadal mialam zgryz ktorego wybrac bo kilku dostalo swietne oceny ale wybralam takiego o nazwisku NIX bo mi sie podobalo. Nic mi nie pomogl mowiac ze moje kolana sa fajne (!) jak na 70latke a co im jest to pewnie reumatyzm wiec zebym poszla do reumatologa. Pozniej trzeslam portkami myslac o rachunkach ktore zaczna naplywac i jakie beda skoro samych zdjec kolan zrobili ok tuzin - ale nie, pomylilam sie, przyszedl jeden i malutki. Dobra ta moja ubezpieczalnia........ 
Wiec tych medycznych tez sie sporo widuje , ludzie sie wzajemnie informuja, pozniej dziekuja.
      Sporo jest na temat ogrodnikow bo choc oni naleza do dzialu fachowcow to ich wszyscy najbardziej potrzebuja, sa najpopularniejszymi pomocnikami i jakos tyle sie o nich pisze ze stali sie osobna kategoria.  Wciaz ktos pyta o dobrego, niedrogiego, albo takiego co przyjdzie na wezwanie bez przymusu podpisywania calorocznego kontraktu, albo na jakas specjalna, okazyjna robote. My dawniej sami sobie robilismy cale ogrodnictwo ale od czasu gdy Lokator przeszedl atak serca to zaczal unikac ciezkich prac a ta jest nie tylko ciezka jako ze nasze trawniki bardzo duze a tu trawe sie scina co tydzien, ale na upale, przewaznie 38st C czyli absolutnie nie dla niego. I wiecie co? choc nasz ogrodnik jeden z lepszych to my, nie ogrodnicy, robilismy lepsza robote. I za darmo ;)
     Poza tym ludzie pytaja i pisza o wszystkim - ktos potrzebujacy sprzataczki, inny by w sobote wieczor gdy rodzice ida do kina potrzebuja opiekunke na 3 godz. Albo stala opiekunke do malych dzieci, albo do chorej osoby, albo , bo i takie specjalizacje tu istnieja - zalatwiacza czyli takiego co zajmie sie zalatwieniem spraw na miescie, albo szuka dojezdzajacej manikurzystki czy fryzjerki, objazdowgo spa dla zwierzat, objazdowego czysciciela samochodow. Oooo, takiego bym chetnie najela bo chociaz sama czesto myje i odkurzam to tej detalowej roboty nie wykonuje, wiecie tego kazda szparke i zaglebienie, spod i silnik...... sa tacy co przyjada i zrobia ale moze kosztowac 200$ albo wiecej w zaleznosci od wielkosci samochodu. 
Albo do innych przyjezdzaja goscie z dzieckiem i chcialby na pare dni pozyczyc dziecinne lozeczko. I gdzie tych gosci wziac na dobra kolacje, ktora restauracje rekomendujecie?
     Komputerem zajmuje sie wczesnym porankiem, jeszcze przed kapiela i sniadaniem - pozniej caly dzien juz nie bo nie chce byc niewolnikiem komputera. Zdarza sie ze wyjdzie specjalna potrzeba ale to tylko czasem, najczesciej moja komputerownia jest czynna dwie godziny, na pewno nie wiecej niz trzy. Nie brakuje w niej wizyty na tym networku bo to pozwala mi wiedziec co sie naookolo mnie dzieje, a takze zdarza sie ze w czyms moge pomoc, doradzic. A skutkiem ubocznym mych krotkich sesji jest to ze wciaz jestem do tylu z odwiedzinami znajomych blogow, komentowaniu - ale dobra wiadomosc to ta ze obiecuje sie poprawic. 
          

22 komentarze:

  1. Znakomity pomysl! A tak przy okazji czytania Twojego posta, poszperalam w wikipedii, poogladalam mapy google earth, pochodzilam wirtualnie po Twoim osiedlu, bylam nad jeziorkiem Wellington, kosciol tez macie tam wypasiony, ten Bible Church. Dzielnica jest bardzo zielona i wyglada fajnie, choc jest troche oddalona od miasta, a od lotniska to juz w ogole. :)
    Ale wracajac do Waszego networku, bardzo mi sie ta idea podoba. Getynga tez ma cos na ksztalt lokalnej strony na fb, chyba kazde miasto, a w wiekszych miastach dzielnice, maja podobna internetowa pomoc sasiedzka. Sadzac jednak z Twojego opisu, u Was jest to chyba lepiej zorganizowane i mieszkancy bardziej z tego korzystaja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kosciolow mamy szesc tu dookola, kazdy innej masci a jak sie ktory nazywa to nie wiem bo nie chodze do zadnego.
    Nie, nie jest daleko do miasta - moze 5 min, wyjechac tylko z naszych laskow i juz miasto. Moze zadrzewienie daje wrazenie ze jestesmy w duzej odleglosci. Tak, lotnisko po drugiej stronie miasta ale jak czesto z niego korzystam? 2-3 razy w roku. Poniekad dobrze ze daleko bo nie musze sluchac halasu samolotow, tak jak lasy i oddalenie daja ogolna cisze, mniejszy ruch samochodowy, ladne otoczenie. Wszyscy staraja sie mieszkac w takich dzielnicach a nie w miescie.
    Fajno ze mialas czas i ochote polazic po mej okolicy. Licze ze google dawal aktualne fotografie bo nie zawsze tak jest.
    Dla posiadaczy psow i milosnikow spacerow moja okolica idealna - chociaz lazac codziennie po tym samym terenie pewnie by Ci sie znudzilo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu u nas tez wlocze sie wciaz tymi samymi trasami, albo wedruje nas Kiessee, albo po Dransfelder Rampe, a na krotszy spacer na plac budowy centrum logistycznego. Czasem wyjezdzamy z Burkiem, to widzimy cos innego, ale na codzien zawsze lazi sie tymi samymi trasami.

      Usuń
    2. Pantero - Nie da sie inaczej skoro trzeba pracowac, prowadzic dom bo ze spacerow sie nie wyzyje - chociaz istnieje taka profesja :)
      Rok temu mielismy przez krotki czas pieska - oj, ale nam dal w kosc spacerami! Najpierw nie chcial smyczy a pozniej to ino przesiadywal przy wieszaku na ktorym wisiala i piszczal sygnalizujac ze chce isc! A tyle cosmy wrocili i jeszcze nogi mi nie doszly do siebie. Kilka razy dziennie, na przemian ja i Lokator. A poza tym przeciez mial ogrod i caly pozostaly czas gonil po nim. Wciaz musielismy glowkowac nad nowa trasa po okolicy bo przeciez wszystkie sie nam wkrotce znudzily i wyobrazalismy sobie ze psu tez. On lubial chodzic nawet po deszczu i wcale nie chcial odpuszczac okazji przez to ze pada. Moglismy go wywozic gdzies w pola ale balismy sie ze ucieknie bo taki byl ze za kazdym dzieckiem czy psem zaraz szedl zapominajac o nas. Poza tym bylismy umeczeni, trzymalismy sie blisko domu.
      A okolice znalismy z wczesniejszych spacerow bo byl czas ze chodzilismy regularnie dla zdrowia.

      Usuń
  3. Rzeczywiscie jestescie swietnie zorganizowani. Mysle ze i u mnie musi istniec cos podobnego, ale jakos nie mialam potrzeby tym sie zainteresowac, czasami znajduje w skrzynce na listy jakies informacje o spotkaniach, albo zaproszenie do parku ze beda zabawy, konkursy i jedzonko, ale ja nie lubie takich zlotow.
    Wiem na pewno ze jest tez 'Neighbourhood watch' i to jest dobrze zorganizowane, taka wspolpraca mieszkancow z policja, glownie chodzi o kradzieze, dawno temu raz wybralam sie na takie zebranie z lokalna policja. Ostatnio zrobilam sie odludkiem, ale tak mi dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez jestem odludkiem wiec dobrze Cie rozumiem . Chodze wszedzie ale pomimo tlumow jestem sama i tak lubie. Nawet z tutejsza Polonia sie nie spotykam.
    U nas tez zdarzaja sie kradzieze i wlamania, znikaja spod drzwi przesylki zostawione przez dostawcow - a pozniej okazuje sie ze zostaly popelnione przez elementy spoza osiedla. Jestesmy wiec upominani o czujnosc, obserwowanie podejrzanych ludzi i pojazdow. Mieszkancy sa uczciwi - nieraz pod domem leza cala noc porzucone rowery czy inne zanbawki, na grzadkach ludzie maja kosztowne dekoracje i nikt nie zabiera a jesli to pozniej okazuje sie to co wspomnialam - ze to byly elementy z innych czesci miasta.
    Tutaj organizuja czasem na basenie spotkania sasiedzkie ale my nigdy na takowym nie bylismy. Wtedy basen jest dostepny jedynie dla doroslych i czynny dluzej niz zwykle.
    Nie ma tu wzajemnego odwiedzania sie po domach, innych sie zna i pogada z nimi jedynie spotykajac na ulicy.. Moja ulica jest krotka czyli nie ma wiele domow i wiez co? Tych bardziej oddalonych ode mnie to wogole nie znam z wygladu. Zreszta wszyscy pod domem wsiadaja w samochod i jada wiec trudno nawet ujrzec twarz kogos nowego. Naprzeciw mamy takich sasiadow, moze od roku w tym domu mieszkaja, ze nigdy ich nie widze, nie mam pojecia czy mlodzi czy starzy,jak duza rodzina.
    Chociaz nie brakuje takich co mieszkaja tu dlugo i pewnie dalej beda mieszkac to ogolnie jest duzy przeplyw ludzi - wciaz widac domy do sprzedania, wciaz ktos nowy sie sprowadza. Na ogol jest to zwiazane z miejscem pracy ale czesto mlode malzenstwa kupuja z poczatku mniejszy dom a pozniej potrzebuja wiekszy.
    Podsumowujac - dobra dzielnica bo piekna i spokojna, miasto zaraz pod reka a nawet bez niego mamy blisko do wielu miejsc uslugowych czy sklepow.
    Bardzo lubimy nasze osiedle i dom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Serpentyno, nie wiem czy to swieto obchodzi się u wAs, za Oceanem, ale przecież na pewno pamietasz, ze dzis Twoj dzien. I w tym dniu zycze Ci wszystkiego naj naj naj naj ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochany Nitagerku - obchodzi się .
    Jesteś jednak jedynym który pamiętał ze żyje i jestem kobieta.
    Wiec niezmiernie naj naj naj mocniej dziękuje i jestem bardzo poruszona Twa pamięcią i życzeniami. Ten Syram posiada w swym królestwie prawdziwych rycerzy.
    Jesli przekręciłam nazwę to wybacz .

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrabiam zaległości. Zaczynając od "tyłu"- nie śniło Ci się, byli kiedyś na skrzyżowaniach w Polsce policjanci kierujący ruchem pojazdów. I wiele lat po tym, gdy już stały sygnalizatory świetlne ich obecność na skrzyżowaniach była pożądana, zwłaszcza dla tych, co skręcali na skrzyżowaniu w lewo.
    Tego koncertu nieco Ci zazdroszczę, ale mam go na CD.
    Zima berlińska jakoś mało zimowa była, no ale ja z tych co to za śniegiem i zimnem nie przepadają (gorzej, że za upałami też nie), więc właściwie nie było źle tej zimy.Mróz bywał głównie nocą, ale nie przekraczał nigdy -10 stopni. Śnieg był wręcz wydarzeniem i znikał w ciągu kilku godzin. Teraz typowa marcowa pogoda ciepło z zimnem na przemian, sporo wiatru, a dziś słońce i deszcz na przemian.
    To Twoje poprzednie lokum było super, bo dom stał właściwie niemal na brzegu jeziora.Ale ten obecny dom jest naprawdę piękny i jak wiesz zakochałam się w nim.
    Na osiedlu, na którym mieszkałam w Warszawie też było nieźle pod względem informacyjnym,raz w miesiącu był wydawany biuletyn informacyjny i na dobrą sprawę wszystko można było kupić, w promieniu 700 metrów było kilka aptek, kilka przychodni lekarskich sporo sklepów, nieduże targowisko, poczta. Szewc też był;)
    Z żarówką w swojej stojącej lampie też miałam przygodę- przestała nagle świecić i mój mąż stwierdził, że ona jest dobra, tylko przewód gdzieś nie kontaktuje. Tyle tylko, że wcale tej żarówki nie sprawdził. Zniszczył mi z tej okazji lampę, w końcu ja zmieniłam żarówkę w niej i teraz znów świeci, ale jego partactwo sprawiło, że żarówka zaczęła w lampie "latać" i musiałam poczaszkować jak ją umocować by była stabilna. W efekcie ma mój chłop zakaz dotykania się do moich rzeczy.Twój elektryk, mój elektronik.Straszna psuja się z niego zrobiła. A wystarczyło wykręcić tę żarówkę i włożyć następną LEDówkę.
    Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hohoho - jak dobrze Cie znowu widziec na blogowni, Anabell. Wyglada ze zawalilismy Cie robota bo czytac i odpisywac - ale radzisz sobie swietnie i sprawiasz przyjemmnosc swa obecnoscia.
      Oby pekniecie sie zagoilo, to najwazniejsze.
      Tak, o chlopach moznaby ksiazke napisac. Podejrzewam ze o nas tez :(
      Mnie tez ze dwa razy zdarzylo sie memu elektrykowi dac elektryczna dorade - i oboje bylismy tym zaskoczeni bo okazala sie dobra. Przy kazdej okazji o tym przypominam co moze nieladnie.
      Jak maz sie goi?
      Mocno Cie pozdrawiam Anabell.

      Usuń
    2. Oooo, on już na drugi dzień po swej zaćmie był pełnosprawny wzrokowo, tyle tylko, że nie mógł się schylać i nie mógł niczego dżwigać. Wrócił do domu bladym świtem na drugi dzień po zabiegu, ja byłam z nim do południa w niedzielę, potem mnie córka zgarnęła do szpitala. Jakoś sobie sam ze wszystkim radził. Na początku kwietnia będzie miał kontrolę i będzie mógł już dobierać sobie okulary.
      Serdeczności;)

      Usuń
    3. Moj tez dobrze zniosl okres pooperacyjny a mial robione oba oczy po kolei. Przez miesiac musial zakraplac, w pierwsze dni nie mogl moczyc a takze pare nocy musial spac z twarda ochrona oka. Jest bardzo zadowolony z zabiegow bo duzo lepiej widzi i kazdemu rekomenduje.
      Ciesze sie ze maz dobrze zniosl operacje i Twoja nieobecnosc.

      Usuń
  8. patrząc na zdjęcie można powiedzieć tylko jedno.... przepięknie...u mnie też są tereny gdzie można na rowerze lub spacerkiem się odprężyć, ale faktycznie codzienne spacerowanie tymi samymi ścieżkami może stać się nudne.Czy u nas taki network jest nawet nie wiem, musiałabym pogrzebać w Internecie, ale mamy lokalną gazetę z podobnymi infor.Kiedyś oddałam za darmo książki,nie ogłaszałam się jednak za pośrednictwem prasy lecz fb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdjecie nad ktorym kiedys mieszkalam - sama i w apartamencie. Teraz mieszkam po drugiej stronie gorki i chociaz tez bliziutko to jednak juz nie widze go z okien.
      U nas sa sklepy z rzeczami z drugiej reki i tam zanosze ksiazki. Przyjmuja je tez biblioteki a pozniej ze dwa razy w roku urzadzaja ich wyprzedaze i maja z tego dochod.
      Te sklepy sa wygodne bo co mi niepotrzebne to tam zawoze i jeszcze dostaje kwitek przydatny przy obliczaniu podatkow. Gdy sa to meble to przyjada po nie. Ale czasem, jak z tym fotelem, chce sprzedac gdy mam cos zupelnie nowego.

      Usuń
    2. ooo fajnie z tym sklepem, co kraj to obyczaj:)

      Usuń
    3. Zebys wiedziala ze fajnie z tym sklepem. A ilu biednych moze sobie kupic niezle rzeczy za grosze.......

      Usuń
    4. Tez wybieram te sklepy - second hand, kiedy sie pozbywam ksiazek czy czegokolwiek, bo robie w domu minimalizacje. Ja wybieram takie ktore pomagaja zwierzetom, a reczniki, posciel zawoze bezposrednio do schronisk.
      Kiedys sama korzystalam z takich sklepow, ciuchy byly oryginalne, nie bylo obawy spodkac kogos na ulicy w czyms takim samym, mialam dryg znalezc wrecz cudo.

      Usuń
  9. O minimalizacji to nawet nie chce slyszec - bo kiedys czeka mnie sprzedaz obecnego domu, pewnie 2/3 dobytku i przenosiny do czegos mniejszego. Moze juz powinnismy to zrobic dopoki mamy sily bo to bedzie ogromna robota ale tak nam dobrze i wygodnie w tym domu, mamy miejsce dla dzieci i wnukow gdy przyjada. To bedzie gorsze niz zwyczajna przeprowadzka w dodatku polaczone z emocjonalna trauma skoro bede musiala sie pozbyc tylu rzeczy mi bliskich - z wieloma jestem juz dlugie lata. A dzieci niczego nie chca, marigold, i np piekne szklo ktore dostalam od rodzicow to przepadnie.
    Ja w tych sklepach kupuje ksiazki i dawniej kupowalam....popielniczki bo ich po normalnych sklepach nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to sie tylko przygotowuje do wyprowadzki na tamten swiat, stad te dzialania minimalizacji i coraz mi lepiej jak mniej przedmiotow wokol, nawet z ciuchami latwiej mi sie ubrac jak jest mniej tych szmat, za duzo mialam dupereli w postaci ozdobek, mialam piekne krysztaly i kolorowe szkla po rodzicach, oddalam do antykowego sklepu gdzie zarobek idzie na psy, matka kochala psy, wiec cieszy sie tam w zaswiatach.

      Usuń
    2. I moje będą dążyć w tym kierunku bo przecież mam 71 lat.
      Nie widzę żeby me „skarby” miały szanse na nowe miejsce wiec skończą nie wiadomo jak. Zwłaszcza gdybym umarła pierwsza, bez możliwości decyzji. Ciuchy to osobna historia - mam ich masę, niektóre z metka. Samych butów ok 130 par. Ale jakoś bardziej mi szkoda tego ładnego szkła.
      Niedawno widziałam taka sytuacje u znajomej Polki - tez miała piękne szkła, srebro, planowała co zrobi, któremu synowi co podaruje a tymczasem umarła nagle s synowie niczego nie chcieli, cześć sprzedali za grosze, cześć dali na charty. Powiedziało mi to ze lepiej zadecydować i zrobić jeszcze teraz. Ale nie mogę się zabrać z powodów co wcześniej nadmieniłam.

      Usuń
  10. Rewelacyjny pomysł. I na pewno pomoże "zaistnieć" Waszej wiosce. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, strona jest niezmiernie uzyteczna a Ciebie serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń