6 kwietnia 2019

TEXAS ROADHOUSE

     To jedna z bardzo popularnych restauracji serwujacych texaski specjal  - wolowine w postaci roznego rodzaju stekow, zeberka, szaszlyki, danie podobne do gulaszu, kanapki, salaty, rowniez dania z kurczakow i wieprzowiny, przystawki i wiele innych.


 Ich chili jest najsmaczniejsze ze wszystkich, podobnie ryz. Czesto do nich chodze a takze lubie jako miejsce - podoba mi sie u nich muzyka ktora choc nie jest mym ulubionym gatunkiem bo country, to jednak ich nagrania sa starannie wybrane i dobre, moge sluchac.
     Lubie gdy kelnerki i kelnerzy, znajdujac troche czasu, tworza szereg i tancza do tej muzyki, ten regionalny taniec liniowy. 
Niestety nie tanczyli wczoraj gdy tam bylam bo wieczorne piatki sa u nich najbardziej goraczkowym okresem i nie miali czasu na figle. Wiem ze grupy kelnerow z tych wielu restauracji w kraju maja miedzy soba turnieje najlepszych tancerzy liniowych.
     Te restauracje sa rozrzucone po calych USA ale wszystkie wygladaja tak :



     Zawsze sa pelne wiec najlepiej robic rezerwacje przed pojsciem bo jesli nie to w niektorych porach okres czekania na stolik moze wynosic godzine albo dluzej. Popularne jest obchodzenie w nich np. urodzin i nie ma wizyty bym nie slyszala co najmniej jednego "Happy Birthday" spiewanego przez kelnerow.
     Inna atrakcja Texasu i widziana tylko u nich jest to ze chcac ulatwic czekanie na stolik, pozniej na zamowienie, czestuja orzeszkami ziemnymi. Po calej restauracji poustawiane sa beczki z tymi orzeszkami, torebki i wiadereczka do nabrania. Nie musze chyba zapewniac ze bierze sie ile sie chce.

Inny pech spowodowal ze zrobilam zdjecie beczce oswietlonej czerwonym swiatlem a zauwazylam to dopiero w domu, gdy juz bylo po ptokach. 

     A lupiny rzuca sie na podloge !!!!! Tak, to nie pomylka - rzuca sie je pod nogi. Nieraz jest ich tyle ze praktycznie podlogi nie widac i nie tylko w poczekalni ale wokol stolikow tez bo kazdy stolik ma swoje male wiaderko z orzeszkami a drugie, puste, na lupiny, tyle ze ludzie wiecej rzucaja pod nogi niz do wiadereczka. To jest ok, dozwolone, bo o to chodzi - nikt nie rzuca innych smieci tylko orzeszkowe. Restauracji oplaca sie miec cos niecodziennego w programie, cos co przyciaga ludzi chociaz wymaga duzego sprzatania po zamknieciu. 






Pech zarzadzil ze akurat w dniu i wczesnej porze gdy robilam zdjecia nie bylo jeszcze w poczekalni podlogi zaslanej lupinami tak jak czasem, poza tym musialam zdjecia robic dyskretnie wiec udalo mi sie sfotografowac tylko to co mialam naprzeciw siebie - jeszcze nie najgorszy smietnik ale chyba mozecie sobie wyobrazic jak podloga wyglada po kilku godzinach i setkach rzucajacych. A do beczek musza dosypywac orzechy.
     Dawniej, gdy moglam jesc orzeszki, tez lupiny rzucalam na podloge zamiast wiadereczka bo to byl taki zwyczaj tej restauracji, teraz, gdy nie moge to mi zal ze odebrano mi az dwie przyjemnosci - jedzenia i rzucania bo w domu bron boze, w aucie tez, na ulicy nie, zadnym innym publicznym miejscu nie mozna i nie wypada - Texas Roadhouse to chyba jedyne miejsce gdzie bezkarnie sie da i jeszcze ktos za mna posprzata.
     Sa w USA takie wyjatkowe miejsca - np. w Wirginii gdzie to istnieja plantacje tytoniu i stan zyje z tego tytoniowego biznesu mozna w restauracjach palic papierosy. Malo ktore lotnisko ma palarnie ale np Atlanta ma. W stanie Tennessee a miejscowosci ktora to jest domem i destylarnia jednego z najpopularniejszych alkoholi, Jack Daniel's whiskey, poniewaz rzadza w nim baptysci, istnieje zakaz handlu alkoholem. Wszyscy ktorzy chca pic musza jechac do sasiedniego hrabstwa by kupic, na szczescie tylko pare mil. 
Musze kiedys pozbierac te ciekawostki z dookola USA i opublikowac.

Zainteresowanym podaje link do miejsca gdzie mozna zobaczyc maly fragment tanca kelnerow.
 Jak widac wszyscy sa uczniami szkol srednich dorabiajacych sobie zmudna praca - wiem bo oba moje dzieci kiedys tez kelnerowaly by zarobic na kieszonkowe.


18 komentarzy:

  1. Dobre! Ale orzeszki maja to do siebie, ze ich chrupanie wciaga i czasem mozna sie najesc do syta, zanim podadza danie glowne. Niebezpieczne takie orzeszki przed obiadem.
    Wystroj typowy dla miejsca i jadlospisu, ale ciekawe te wystepy kelnerow, taka taneczna atrakcja przy jedzeniu. Chcialabym to zobaczyc, moze udaloby Ci sie nakrecic kiedys filmik, kiedy tancza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, wciagaja, jednak nie widzialam by kogos powstrzymaly od skonczenia swego steka. Wyglada ze one sa tylko przystawka.
    O tak - wystroj to styl typowo texaski z domieszka meksykanska. Nawiasem mowiac jedzenie meksykanskie jest bardzo smaczne, wole od azjatyckich.
    Daj znac czy link sie otwiera bo od mojej strony tak. Te tance, no bo muzyka tak nakazuje sa niezmiernie rytmiczne a w sumie proste. Czesto ludzie sie dolaczaja do kelnerow a bywalo ze ja tez :) Jednak zanim opanowalam, zanim wpadlam w rytm , to juz byl koniec utworu a kelnery musialy wracac do pracy.
    A pozniej dostawali wieksze napiwki niz dostaliby bez tanca - i tak to pracuje, kazdy z tego cos ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otwiera sie! Dziekuje!
      Nie dziwie sie, ze obsluga dostaje wieksze napiwki, za TAKIE atrakcje nic dziwnego.

      Usuń
    2. Tak, ludzie chetnie daja a moze jeszcze wiecej z tego samego powodu co my - bo pamietamy gdy to nasze dzieci kelnerowaly i kazdy dolar byl dla nich wazny.

      Usuń
  3. Obejrzałam wszystkie filmiki. A maluszki jakie były chętne do tańca! Fajny zwyczaj, podoba mi się.Zaintrygowało mnie na jednym z filmików to coś "frędzlowatego" co ten chłopak obtaczał w mące a potem znów w czymś moczył i znów obtaczał. Nie mam pojęcia co to było.
    Gdy kiedy pojechałyśmy z córką do Turcji, to naprawdę ucieszyłyśmy się, że tam był Mc Donald i wszystko w nim "jak u nas", bo ten jednaki wystrój niezależnie od miejsca, w którym jest restauracja określonej sieci jest fajnym pomysłem.
    Ostatnio byłam z Młodym na obiedzie przed jego basenem i do obiadu słuchaliśmy swingów z lat 40-tych. I oczywiście kręciłam się na stołku do rytmu.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze zrobic sledztwo i obejrzec filmiki by wyczuc o ktory sie pytasz. Podejrzewam ze chodzi o ....cebule. Jest przyrzad ktory kroi cebule na ksztalt polotwartego kwiata i to sie macza i obtacza a pozniej smazy w tluszczu jak paczki i wychodzi smaczny cebulowy kwiat na zagryzke. Ta cebula to jakis specjalny gatunek bo ogromna, wielkosci talerzyka. W podobny sposob przyrzadzaja wiele warzyw : szparagi, groch straczkowy, odpowiednio przycieta cukinie, plastry zielonych pomidorow, plastry ogorkow kiszonych. Tych nigdy nie probowalam ale wczesniej wspomniane tak i kazde jedno bardzo smaczne.
      Tutaj wlasnie tak jest ze wszystkimi sieciowymi restauracjami - ze maja ta sama architekture i wystroj, ze obojetnie gdzie jestes i odwiedzasz to wszedzie czujesz sie w domu. Zreszta nie tylko restauracje bo np banki tez maja podobny wystroj czy jakies inne miejsca tez.

      Usuń
  4. Fajna taka restauracja, w ktorej nie tylko mozna dobrze sie najesc ale jeszcze zabawic, orzeszkow bym nie jadla bo od dawna nie jem tych ziemnych, kiedy przyjechalam do Au objadalam sie nimi bo to byla taka nowosc, orzechy jem codziennie ale inne, za to mieso w kazdej postaci.
    Filmiki obejrzalam, dobrze sie slucha takiej muzyki wlasnie w takiej restauracji i jeszcze dodatkowo tancza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tutaj poza tymi bardzo wyszukanymi restauracjami jest bardzo luzna i przyjazna atmosfera. Nie ma tego co bylo w Polsce - sztywnosci, dystansu i "prosze pani".
    Wszelkie orzechy niezmiernie lubialam ale od kilku lat stworzyla sie we mnie nietolerancja pewnych potraw i musialam zrezygnowac. Bardzo lubialam czytac i podjadac orzechy i bardzo mi tego brakuje.
    Czesto chodzimy do restauracji "Outback", australijskiej, ktorej menu jest podobne do Texasu - i tez niezmiernie odpowiadaja nam ich steki i inne potrawy. Jak Ty jestem miesozerna chociaz pierogi tez lubie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, pierogi to ja tez uwielbiam, najbardziej ruskie i wiesz nigdy nie nauczylam sie robic sama, ale mam tutaj polska restauracje o nazwie 'Kluska' i od czasu do czasu odwiedzam ja, zamawiam wtedy podwojna porcje, pierogow jest tak duzo ze chyba wygladam na idiotke, jednak Polacy w restauracji ciagle maja sklonnosci patrzenia dziwnie na odmienca, ale co mi tam, jestem w siodmym niebie jedzac te pierogi a ja skoncze to znikam i najpredzaj pojawiam sie znowu po pol roku.

      Usuń
    2. Chcialabym miec tutaj taka "Kluske" a jeszcze lepiej polski sklep. U mojej corki jest a ona go wcale nie potrzebuje, mnie by sie przydal to nie mam.
      Moze z tej Kluski moglabys sobie kupic pierogow na zapas, na wynos i trzymac zamrozone i gotowac kiedy Ci sie zachce?
      Tutaj mam taki sklep co wcale nie jest polski a sprowadza pierogi w dwoch smakach i nimi ratujemy sobie zycie. Zupelnie przyzwoite, nieraz gorsze jadlam u ludzi.
      Ja pierogi umialam robic a nawet slyszalam od moich ze sa najlepsze na swiecie :) Byl czas ze mieszkalismy na prowincji bo tam maz mial prace i nie moglam nigdzie dostac sera na pierogi wiec nauczylam sie robic swoj wlasny. Byl bardzo dobry a robienie prostsze niz myslalam. Teraz gotuje bardzo malo i proste potrawy, duzo chodzimy po restauracjach albo grillujemy. I to sie zmieni bo maz, choc emeryt to pracuje pol etatu a obecnie jego firma dostala roczny kontrakt w innym stanie wiec wyjedzie tam pracowac i mieszkac, do domu zagladac raz na miesiac. Wiec nie bede gotowac nawet tyle co teraz.
      U mojej corki w jednej restauracji podaja fajne, odsmazane pierogi jako przystawke - szesc sztuk dla stolika. To dla mnie jest nic. Wiec zamawiam podwojna porcje dla siebie samej i nic wiecej a to moje nietypowe zamowienie tez wywoluje podniesienie brwi - i nic mnie to nie zraza - tak chce, tak jem i juz.
      Jade tam w srode ale o tym bedzie w nowym poscie we wtorek - jednak nie bedziemy w tej restauracji , zreszta w zadnej, szczegolow sie dowiesz.
      Jestes bardzo mila i pilna odwiedzajaca wiec mam nadzieje ze nie przegapisz.

      Usuń
  6. Smakowicie brzmi. Z chęcią bym się wybrała do tej restauracji. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, fajna restauracja w dodatku jedzenie smaczne i tanie no i mozna potanczyc tez bo klienci moga sie wlaczac do kelnerow i wraz z nimi tanczyc.
    Uzylabys sobie u nich na stekach i zeberkach. Zeberek daja taka porcje ze ja zamawiam polporcje i jeszcze ledwie zjem.
    Wzajemnie pozdrawiam, Karolino.

    OdpowiedzUsuń
  8. Serpentyno, mniam bylabym tam stalym gosciem - takie miesko i w dodatku przy muzyce? Uwielbiam takie klimaty , jedynie te orzeszki mi nie podchodza - uwielbiam kazde orzechy oprocz tych arachidowych, ziemnych. Za to te steki z oprawa - marzenie 👌

    OdpowiedzUsuń
  9. Moglabys przynosic swoj wlasny gatunek :)
    Przypomnialas mi jak to chodzac do innej fajnej restauracji, tez glownie stekowej - Outback, australijskiej - gdy czulam ze mam smak na ich zupe ziemniaczana i bede ja zamawiac, to przynosilam swoj wlasny , polski, chleb - bo ten ich mi wogole nie smakuje i zepsulby mi przyjemnosc wcinania ich pysznej zupy. Troche ukradkiem wyciagalam z torebki, nie szafowalam widokiem kromki ale przeciez nikt by slowa nie powiedzial.
    Wiec zapraszam i jestem pewna ze oprocz posilku mialybysmy duzo przyjemnosci tanczac do rytmicznej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To juz lece👍😄Na grilla , na mieso i na steki jestem jak pies na kielbase 😬A orzeszki mozemy pominac - na deser wole lody👍 Podoba mi sie Twoj spryt z chlebkiem - rozumiem doskonale, trzeba sobie radzic i czasem pomoc lekko losowi, aby nas zadowolil. Dlatego ja do pracy przynosze wlasne mleczko do kawy, nie lubie tego ich mleka ' skimmed' ktore kolorem przypomina cienka farbke a smakiem wode 😂

      Usuń
  10. Oczywiscie ze musisz przynosic swe mleko bo jakzeby Ci inaczej kawa smakowala? Osobiscie pije jedynie czarna ale wiem jak jeden skladnik albo jego brak potrafi zmienic i zepsuc cala potrawe czy napoj.
    Ja tez lubie lody ale rzadko jadam i nie wiem czemu nigdy w restauracjach - zawsze kupuje sobie w lodziarni i przysiadam z nim na skwerku patrzac na ludzi dopoki nie zjem. Lubie pistacjowe ale zdarza mi sie schytrzyc na banana split.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale fajnie :) ja takie cuda to jeszcze na żywo nie widziałam :) tzn. widziałam na urlopie bo na codzień to nie ma kiedy

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiele cudow mozna zobaczyc w czasie podrozy ale te akurat mam na codzien.
    Coraz mniej chce mi sie podrozowac wiec dobrze ze mam latwy dostep do pewnych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń