3 czerwca 2019

NAPOLEON, JONATHAN - SLAWNI REZYDENCI

     Zaczelo sie od mego siegnicie po Smithsonian magazyn gdy czekalam w kolejce do kasy.
Przewodnim artykulem tym razem byl opisujacy wyspe St. Helen, miejsce zeslania i smierci cesarza Napoleona. Przesliznelam po nim wzrokiem jako ze znam historie dosc dobrze a takze ocenilam ze kolejka niezbyt dluga i nie starczyloby czasu czytac calosc. Przed odlozeniem zauwazylam ze artykul ma druga czesc mowiaca iz obecnie na tej wyspie mieszka inny rezydent, rowniez bardzo slawny i nie ma sobie rownego na swiecie. 
     Jest to zolw imieniem Jonathan. 



Zdarzylam przeczytac jedynie garstke informacji wiec reszte wzielam z Internetu.
 Z artykulu Smithsonian dowiedzialam sie ze Jonathan jest nie tylko najstarszym zolwiem na swiecie ale rowniez najstarszym ladowym zwierzeciem. Kraza przekonania ze moze miec ok 250 lat .
Na wyspe Sw. Heleny zostal przywieziony ze Seszeli gdyz w tym czasie Sw. Helena byla bardzo pusta, kamienista wyspa, nieatrakcyjna i pozbawiona jakiejs atrakcyjnej fauny. To wyspa wulkaniczna wiec kamienista i jalowa. Niemniej sluzyla jako przystanek dla okretow przecinajacych Atlantyk.
 Artykul podal ze gdy Napoleon zostal na niej uwieziony to postanowiono choc troszke wyspe ozywic i upiekszyc i dlatego sprowadzono troche zwierzat , takich ktore potrafilyby przezyc w tych ubogich warunkach przyrodniczych. Podobno Jonathan, jeden z trzech sprowadzonych ogromnych ladowych zolwi, jest ostatnim ktory zyje do dzisiaj. Co wiecej te pogloski mowia ze juz wowczas mial 50 lat.
 To wszystko znaczy ze jesli prawda to zyl gdy mieszkal tam Napoleon a moze nawet spotkali sie? 
Sami powiedzcie czy nie jest czyms nadzwyczajnym , jesli prawda, ze zyje ktos/cos co zyl i moze spotkal Napoleona?
Jednak nie bylo mi danym doczytac konca artykulu wiec po reszte informacji poszlam do Internetu. On , jak to on, podal mi milion adresow do miejsc w ktorych moglam znalesc informacje - ale nie zrobilam tego, odwiedzilam moze trzy bo przeciez niemozliwe by czlowiek siedzial godzinami przykuty do komputera. 
    Nawet te tylko trzy nowe artykuly od razu mi powiedzialy ze wiek Jonathana jest gdzies pomiedzy 170-180 lat, zaden nie podal 250. I ze sprowadzony na wyspe byl ok roku 1882 czyli dluuugo po smierci Napoleona. Niemniej robi go to nadal najstarszym zwierzeciem swiata, z tego jest slynny a takze robi wyspe slynna jako ta ktora wciaz ma jakiegos waznego rezydenta. Nawiasem mowiac wyspa jest bardzo uboga, nie ma tam zadnego przemyslu czy upraw, jej ok 5cio tysieczni obywatele utrzymuja sie z turystyki bo muzeum Napoleonskie i Jonathan ich przyciagaja.
W czasie wojen Boerskich Brytyjczycy trzymali na niej wiezniow przywiezionych z Afryki. Istnieje wiec dom w ktorym Napoleon mieszkal, mala forteca, budynki nalezace do armii. 
Obecnie wyspa jest bardziej zielona bo obsadzono ja drzewami a takze ganiaja po niej zwierzeta jak bydlo, psy, koty, gryzonie, owce . Otworzono lotnisko, istnieja hotele, szkoly i szpital - wyspa, bedac nadal nieatrakcyjna, bardzo zmienila swe oblicze i charakter. 
 Jonathan zostal otoczony specjalna opieka. On i jego piecioro towarzyszy z czego trzy to samice, mieszkaja w specjalnie wydzielonym sanktuarium. Oprocz skubania trawy dostaja odpowiednie pozywienie, opieke weterynaryjna. Jonathan lubi ludzi i chetnie pozuje do zdjec.



 Jest zdrowym zwierzeciem biorac pod uwage ze mlody nie jest - podejrzewaja iz niedowidzi na lewe oko ale z tego zdjecie wynika ze i tak potrafi dostrzec urode gdy ja napotka.
Potwierdza to fakt ze nadal regularnie uprawia seks z tymi trzema samicami ktore z nim mieszkaja. I bez Viagry !!!!


 Od niedawna zaczeto Jonathanowi szorowac plecy naturalnym mydlem, takim bez chemikalii i zapachow i wyglada ze bardzo lubi to mycie poddajac sie bez problemu. 
Nie dziwi mnie to bo ja tez lubie gdy mi ktos myje plecy a moje mydlo tez bardzo naturalne.



Na zakonczenie tej czesci wpisu wklejam zdjecie Jonathana na tle rezydencji gubernatora wyspy.
 Osobiscie bardzo bylam uradowana faktem ze zyje taki zolw, ze dostal dobra opieke ale , chociaz jego wiek bardzo kontrowersyjny to najbardziej podoba mi sie liczba 250 lat i to ze moze, moze zyl w tym samym czasie co Napoleon i moze nawet sie spotkali?
Czyz nie byloby niesamowitym wydarzeniem?





To moje zapoznanie sie z historyjka mialo miejsce we wtorek. Nazajutrz rozeslalam zdjecia, linki, komentarze do wnukow i Johna, ziecia bo oni lubia dowiadywac sie ciekawostek - i myslalam ze to koniec zolwiowych spraw - a tymczasem nie!
W czwartek rano ide na poranna inspekcje frontowych grzadek, patrze co to mi sie rusza wsrod krzewow a to Jonathan lazi po nich! 


Ten Jonathan nie taki ogromny jak wczesniejszy zolw i plecy mial pomalowane kolorowymi farbami wiec dalo mi to do zrozumienia ze czyjs pupilek i pewnie pozbyto sie go podrzucajac do mnie. I to nie pierwszy raz bo jakies dwa lata temu mialam podobnie.
Wiec, podobnie jak pierwszym razem, zlapalam, wsadzilam do plastykowej torby i wywiozlam nad pobliskie jezioro. Mialam racje myslac ze czyjs pupilek bo wogole nie bal sie mnie, nie chowal do pancerza, o malo w aucie z torby nie wyszedl ciekawie rozgladajac sie po wnetrzu. 
Gdy go polozylam na brzegu tez bardzo pilnie rozgladal sie dookola i zaraz pomaszerowal w strone pobliskich kamieni. Przelozylam go blizej wody by widzial ze ma wode w razie czego ale pogardzil i spowrotem poszedl na kamienie. Moze w domu, w jego akwarium , mial kamienie? Nie wiem co sie pozniej dzialo bo odjechalam ale mam nadzieje ze przetrwa - a ja zrobilam dla niego co moglam najlepszego.
 Zal mi tych porzucanych i podrzucanych zwierzat.


Ci co mnie dlugo znaja moze sobie pamietaja ze kiedys mieszkalam w tych nadjeziornych apartamentach - i do dzis dobrze je wspominam i ten ladny widok z balkonu. 



        

6 komentarzy:

  1. Zaczne od konca. Moim niespelnionym marzeniem jest wlasnie widok z okna na wode, mialas wiec naprawde swietna lokalizacje mieszkania, do pozazdroszczenia. Z tym znalezionym przez Ciebie zolwiem to wcale nie musialo byc tak, ze go ktos porzucil. To sa ciekawskie zwierzaki i czesto wedruja same dosc daleko. Jesli ogrodek nie byl ogrodzony, zolw mogl po prostu pojsc na spacer. Szkoda, ze nie dalas ogloszenia na tej Waszej lokalnej stronie internetowej.
    Jesli zas chodzi o Jonathana, to jestem zaskoczona, bo wydawalo mi sie, ze najstarszymi sa zolwie olbrzymie z wysp Galapagos, nie wiedzialam, ze taki matuzalem zyje na wyspie sw. Heleny. Stary to on moze jest, ale kondycji mozna mu pozazdroscic, ciekawe czy plodzi ze swoim haremem male zolwiki, czy tez bzyka sobie dla sportu ;)
    Zaskoczyla mnie geografia tej wyspy, miasteczko polozone jest w takim kanionie i otoczone surowymi haldami zastyglej magmy. Fajne sa widoki z samej gory, ale wspinaczka... ojesu! No patrz, dzieki Tobie dowiedzialam sie czegos wiecej o tej wyspie, oprocz tego, ze zeslano tam Napoleona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie slyszalam by ktokolwiek trzymal zolwia w ogrodzie zamiast akwarium ale roznie moglo byc i moze masz racje.
    Ja tez bylam zaskoczona ta zolwiowa historia - nie wiedzialam ze akurat zolw jest najstarszym zwierzeciem na swiecie ladowym i zyje na tej wyspie. Nawet fakty o wyspie nie byly mi znane, o tej terazniejszosci - prawde mowiac to nie myslalam ze jest zaludniona na stale.
    Jonathanowi zycze zdrowia i werwy :)
    Ciesze sie ze wpis byl dla Ciebie interesujacy, dzieki.
    O tak, widok na jezioro i lasy z tego apartamentu byl cudny i duzy, o ogromnym horyzoncie i wysokim niebie a na jeziorze wciaz cos sie dzialo. Kaczki , gdy sie zawolalo , to podchodzily po jedzenie pod sam balkon, a oprocz tego zaraz pod nim byl basen dajacy niejedno do zaobserwowania. Lubialam tam mieszkac ale gdy sie rodzina zjezdzala to nie moglismy sie pomiescic mimo trzech pokoi i 100 m2.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jonathan wyglada imponujaco! Bardzo ciekawa historia Serpentyno, zaskakujaca.
    A ten zolwik z Twojego ogrodu to pewnie zabawka, ktora znudzilo sie jakies dziecko ( i jego rodzice). To ze byl pomalowany swiadczy o tym, jak go traktowali - jak zabawke wlasnie.
    Mam nadzieje, ze da sobie rade na wolnosci... albo przydrepcze z powrotem do Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj rano pod frontowymi drzwiami byla pamiatka po jakims zwierzaku ale wyraznie ani psie ani kocie - wiec pozostalo mi podejrzewac zajaca albo .... nastepnego zolwia. Nie mysle zeby zajac zalatwil sie pod drzwiami zamiast w trawie. Przepatrzylam wiec grzadki i trawnik ale nikogo nie znalazlam.
    Ten znaleziony byl bardzo ciekawski, wogole nie plochliwy i jakis taki rezolutny - ja wpycham go do torby a on wylazi i siluje sie ze mna!!!!
    Ja tez mam nadzieje ze poradzi sobie na wolnosci. Bylam pozniej nad jeziorem sprawdzic ale go nie widzialam. Tam oczywiscie woda, duze trawniki i laki a takze lasek wiec trudno odnalesc.
    Ja tez mysle ze historia Jonathana zasluguje by ja znac i jak wspaniale ze nie zostal zignorowany i zostawiony sam sobie.
    Mocno pozdrawiam, Kitty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby mi się coś takiego zdarzyło to bym sobie go zostawiła i zrobiła dla niego specjalny ogrodzony wybieg, żeby mu się krzywda nie stała. Gdy córcia była mała, to jej pierwszym zwierzątkiem był właśnie żółw stepowy, który bez problemu spędził u nas chyba 5 lat, a potem oddałam go darmo do sklepu, w którym został kupiony. był regularnie kapany i pancerz miał smarowany jakąś miksturą,którą dostałam od weta.Oddałam go głównie dlatego, że w tym czasie w domu rozpanoszyła się pewna upiorna sunia i bałam się o całość żółwia.
    Nasz żółw uwielbiał...truskawki.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja juz nie chce zadnego zwierzecia, a napewno zolwia. Lubie wiele zwierzat i mialam rozne : rybke-welonke, kota, biala mysze ale byly pupilkami dzieci, ja dla siebie trzymalabym tylko psa - one sa przeze mnie najbardziej kochane. Jednak ten piesek ktorego mielismy w zeszlym roku przez jakis czas tak nam dal w kosc ze wyraznie bylo jasnym iz juz to nie dla nas a on potrzebuje kogos z konskimi silami. Zolw nie wymaglby tego ale nie daloby sie go przytulic, pogadac z nim i wiele rzeczy ktore mozna robic z psem - nie, nie widze sie posiadaczka zolwia.
    Poza tym, Anabell - ja juz nie chce nikogo kochac i tracic i cierpiec.

    OdpowiedzUsuń