14 lipca 2019

INNY SPOSOB NA NIEUNIKNIONE

     Dawno chcialam o tym napisac ale temat tak przykry i przygnebiajacy ze zwlekalam, wahalam sie, az do dzisiaj.
 Pewnych szczegolow historii nie pamietam, na szczescie sa takimi ktore ani faktow ani puenty nie zmieniaja. 
Przeczytalam historie mlodej kanadyjki, majacej niecale 30 lat a zdiagnozowanej jako majaca nieuleczalnego raka - jego rodzaju wlasnie nie pamietam. Poza tym szybko postepujecego i babce dano co najwyzej trzy lata zycia. 


Dziewczyna postanowila ze nie podda sie leczeniu bo przedewszystkim nie bedzie skuteczne skoro rak nieuleczalny, wszelkie zabiegi w postaci chemii czy radiacji jedynie uczynia ja wiecznie przebywajaca w klinikach, szpitalach i lozkach, zbyt slaba by pomiedzy nimi korzystac z czasu jaki jej jeszcze zostal. Poza tym w Kanadzie, tak jak u mnie w USA, tego rodzaju leczenie jest niezmiernie drogie - niejeden pozbyl sie domu i innego dobytku by oplacic koszty. I, w jej przypadku, byloby jedynie krotkim przedluzeniem meczacej egzystencji.



     Kobieta postanowila wiec zrobic co innego z czasem jaki jej zostal i mozliwosciami ekonomicznymi - postanowila razem ze swym facetem zwiedzic swiat.
     Zwiedzili 17 krajow. Nie bylo podane ktore co akurat niezbyt wazne, nie bylo podane jak dlugo sie w kazdym zatrzymywali i jak kobieta znosila te liczne podroze, zmiany stref czasowych i klimatycznych i innych znojow wielkiej podrozy. 
Wyobrazam sobie ze nie bylo latwo, moze zdarzaly sie przerwy na regeneracje sil czy nieodzownych lekow?
 Ale kobieta wytrwala dopoki dala rade. 
Pozniej, gdy juz ta duza podroz sie skonczyla a nadszedl czas na inna, powiedziala : zycie bylo krotkie ale diabelnie dobre!



     Ta historia zrobila na mnie duze wrazenie bo chcialabym umierajac tak ocenic swe zycie, po drugie bylam pelna podziwu i szacunku ze bedac powalona taka wiadomoscia, taka perspektywa, babka zachowala zimna krew i zdrowy rozsadek, spokojnie i madrze ocenila swa sytuacje i mozliwosci - i obmyslila sobie sposob na dobre i pelne wykorzystanie resztki zycia.
 W dodatku, ile osob, umierajac w wieku 30 lat, nie mialoby w sobie zalu, goryczy i zlosci na swoj los i mogloby tak dobrze i pozytywnie to krotkie zycie ocenic? 
Ja nie potrafilabym.
 Spodobal mi sie sposob odejscia tej kobiety, jej decyzja co zrobic z reszta czasu, nawet decyzja o nie leczeniu byla bardzo mezna decyzja, i pozniej taka ocene wydac zyciu.
Mysle ze w mym wieku decyzja o nieleczeniu przyszla by mi latwo bo nieraz juz o tym myslalam ale gdybym byla 30 latka , moze miala dzieci, to nie recze ze postanowilabym tak samo. Tu napomkne ze ta kobieta nie miala dzieci. 
A juz napewno nie ocenilabym zycia tak dobrze widzac ze usmierca mnie tak wczesnie, pozwalajac zyc ludziom o wiele starszym czy czasem wielkim zloczyncom.
 Nie wiem jak wiec nazwac to odejscie bo nie chce urazic pamieci tych co odeszli bez szansy decyzji, wyboru, przyzwoitych warunkow - ale to nazwalabym odejsciem z klasa.

P. S. Moze ciekawi was dlaczego tekst udekorowalam zdjeciami fragmentu mej grzadki? Bo nie tylko chcialam rozweselic przykry temat wesolymi kwiotkami ale pokazac ze mi tu kwitna chryzantemy - w lipcu!!!!!  Co roku tak robia wiec pewnie taki gatunek ale czy nie troche dziwne?       

11 komentarzy:

  1. To nie jest dziwne, wiele osob zauwazylo znaczne przyspieszenie wegetacji na ziemi z powodu zmiany klimatu. W Europie jest tak samo, wczoraj na spacerze widzialam dojrzale owoce jarzebiny i zolknace liscie. Juz jest praktycznie po zniwach, a normalnie bylo zawsze pod koniec lipca i w sierpniu (od sierpa nazwanego). Lipy dawno juz przekwitly, a od nich lipiec mial nazwe. I tak jest ze wszystkim, co najmniej o caly miesiac wszystko przyspieszylo.
    Ale nas wzielo dzisiaj na tematy chorobowo-smiertelne. Ja tez nie poddawalabym sie zadnemu leczeniu onkologicznemu i nie z powodow finansowych, ale dla zasady. Zeby ten pozostaly czas spedzic w miare godnie, a nie torturujac sie uciazliwymi terapiami, ktore i tak mnie nie ulecza. Nie wiem, jak bym postapila majac 30 lat, byc moze probowalabym walczyc z choroba, ale teraz juz nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mysle podobnie w tej smiertelnej kwestii - ze zwlaszcza bedac juz w pewnym wieku to nie ma sensu przedluzac sobie a innym dodawac klopotu. Zawsze najgorszym co sie moze wydarzyc zdaje mi sie kompletna niesprawnosc i zaleznosc od innych. Wyobrazasz sobie lezec we wlasnych brudach i czekac na czyjas litosc by sie Toba zajal?

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tymi chryzantemami to nie jest dziwne, bo te kwiaty są sztucznie przymuszane przez ogrodników by kwitły dopiero jesienią.
    Historia tej chorej nieuleczalnie -w niektórych krajach taka postawa nie jest rzadkością - mało tego- są kraje , w których bank udzieli Ci pożyczki pod zastaw tego co zostawisz po śmierci i sporo osób podejmuje właśnie decyzję o podróży, o której dawniej marzyli. Oczywiście by tę pożyczkę otrzymać trzeba mieć zaświadczenie od lekarzy dotyczące choroby, wycenę tego co się zostawia, potwierdzone notarialnie oświadczenie co do przekazania swego majątku jako spłatę pożyczki. I wiesz- mnie się takie rozwiązanie sprawy podoba. Gorzej, że moje warszawskie mieszkanie nie pokryłoby niestety kosztów takiej podróży.
    I tak sobie pomyślałam ,że w Polsce byłoby to niemożliwe do zrealizowania, bo tam nie respektują nawet oświadczeń pacjenta (z podpisem notariusza),że pacjent nie chce być uporczywie ratowany i podłączony na długo do aparatury przedłużającej mu życie. No cóż, taki to kraj ani do życia ani do umierania się nie nadaje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedzialam ze istnieja pozyczki "smiertelne" i sa powszechne. Postawe banku rozumiem bo dla nich obojetne na czym zarabiaja.
    Mnie sie podoba sposob odejscia ale w tym bankowym zastawianiu majatkowym bylabym ostrozna bo nie zawsze finanse w rodzinie sa proste i jednoznaczne - ogolnie byloby mi zal oszczednosci poswiecic na podroze zamiast zostawic dzieciom i wnukom co przyniosloby im realny pozytek.
    Polska pod wieloma wzgledami cierpi i jest do tylu ze wspolczesnoscia czy zwyklym rozsadkiem bo ma rece zwiazane religia.
    Te moje chryzantemy co roku kwitna w lipcu jedynie dopiero teraz o tym pisze - nie wiedzialam ze ogrodnicy zmuszaja je do jesiennego kwitniecia - czyli zachowuja sie normalnie bo rosna na wolnosci i bez przymusow.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi sie podoba takie podejscie, gdybym byla mloda i uslyszala taka diagnoze - absolutnie postawilabym wszystko na jedna karte. Troszke inaczej wyglada to kiedy mamy dzieci i musimy je zabezpieczyc...

    Serpentyno - przypomnialas mi bardzo fajny film, dokladnie na ten temat, z tym, ze to bardzo fajna ciepla komedia. Glowna role gra zreszta przemila Queen Latifah - gra kobiete w srednim wieku, ktora ma marzenia, ale nigdy nie moze ich zrealizowac. I nagle pomylkowo dowiaduje sie, ze ma smiertelna chorobe, ktora nie pozostawia jej wiele czasu , no zalozmy pare miesiecy zycia...
    I ona spienieza wszystko i jedzie do super luksusowego hotelu w Czechach, aby plawic sie w luksusie, a przede wszystkim smakowac kuchnie swojego guru - znanego szefa kuchni....
    Piekna wzruszajaca ciepla opowiesc o zyciu i smierci - i w dodatku z happy endem.
    Polecam ci na jakis dlugi wieczor, ale najlepiej oglada sie go w okresie przedswiatecznym, bo cala akcja dzieje sie zima :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje za rekomendacje - faktycznie w zimie ogladamy jeszcze wiecej filmow niz teraz w lecie wiec zalapiemy sie na ten takze.
    Dlugo nie bylam w kinie bo niczego fajnego nie graja, ogladam filmy w tv co o tyle wygodne ze w domu, ze moge zatrzymac by skoczyc do ustepu a takze wybrac ktory chce ogladac.
    Wczoraj widzialam liste 100 najlepszych filmow ever i braklo na niej Cabaret - w bylam pewna ze bedzie bo to tak wspanialy pod kazdym wzgledem film, wedlug Serpentyny opinii.
    Mocno Cie pozdrawiam, Kitty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnialam dodac, ze film sie nazywa : Last Holiday, i ze masz przecudne grzadki !

      Usuń
  7. Dziekuje Kitty - w moim klimacie wszystko na nich rosnie jak na drozdzach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Serpentyno, mam nadzieje,ze to tylko upal powstrzymuja cie od pisania, i ze generalnie wszystko w porzadku? Przesylam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  9. Czesc Kitty.
    Dziekuje za zainteresowanie - wszystko dobrze, nawet upaly nie najgorsze.
    Odeszla mnie chec pisania i czy i kiedy wroci to nie wiem.
    O tyle sie dobrze sklada ze zostalam powolana na sluzbe lawnikowania i chociaz zaczyna sie od wrzesnia to moze spowodowac brak czasu na ekstra zajecia czyli trafilo na dobry czas ale sam fakt tez mi bardzo popsul humor. Dawniej robilam to chetniej, teraz chce od wszystkich spokoju , nic wiecej.
    Z kolei ja sie zastanawialam dlaczego nie widuje Cie u innych?
    Dzieki Kitty - miej sie dobrze i zdrowo. Dokupilas sobie mydla?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serpentyno, dobrze zauwazylas, u mnie tez cos na ksztalt wypalenia. Mam wrazenie walenia glowa w mur, zmeczylam sie tym...

      A mnie bardzo zaciekawila ta sluzba lawnikowania - o ile sie orientuje, lawnicy zasiadaja tylko w powaznych przestepstwach, wiec to spora odpowiedzialnosc. Na jak dlugo cie wyznaczono? Czy to na okreslona sprawe, czy na okreslony czas?

      Ha, ha - a zebys wiedziala!:) Ostatnio bylam w moim sklepie i tak jakos mimochodem znowu wpadlo mi do koszyka pare kostek.
      Zdaje sie,ze teraz juz nie ma przelewek - i Brexit bedzie, z mniejszym albo wiekszym hukiem, ale sie odbedzie!
      Boris wzial sprawy w swoje rece i jedzie jak z koksem.
      Zaczynam znowu dokupywac herbate, mydlo i powidlo, zarty sie skonczyly :))
      Doszlam do wniosku, ze bez kawy moge zyc - bez herbaty ( i mydla!) nie bardzo :))

      Usuń