4 kwietnia 2020

O WIELKIM 36/36 I MAGICZNEJ 12stce




     Wkrotce, bo za kilka dni, bedziemy obchodzic 36 ta rocznice emigracji do USA. 
Mowiac "obchodzic" to duza przesada bo nigdy rocznic nie celebrowalismy poza malym napomknieciem o niej, a tym razem, gdy akurat jest bardzo specjalna, cala rodzina tak jest rozrzucona po kraju ze zwyczajnie nie da sie. 
Specjalna jest dlatego gdyz oznacza polmetek naszego zycia - meza i mojego, jako ze jestesmy rowiesnikami. 
Pisze o tym juz teraz, pozornie przedwczesnie ale pozwala mi na to fakt ze 36 lat temu o tej dacie juz mielismy zycie i dobytek w Polsce zlikwidowane, dwoje dzieci i 5 walizek ze soba w osrodku szkoleniowym we Frankfurcie, nie majac mozliwosci powrotu.
 Ten fakt - iz opuszczamy ojczyzne i rodziny moze na zawsze, bez szansy na wizyty jako ze wtedy, w roku 1984tym atmosfera polityczna byla taka iz nie przyzwalala na nie, byl duza przeszkoda lecz mimo to decyzje wyjazdu podjelismy moze w 10 minut.
USA pokochalam od pierwszego wejrzenia, szybko sie zaadoptowalam do nowych warunkow i nigdy decyzji nie zalowalam, czujac sie tu jak ryba we wodzie.
USA pozwolily mi wychowac i wyksztalcic dzieci w dobrych warunkach, zyc i pracowac z poczuciem uznania mnie jako osobe, obywatela i podatnika - jednym slowem byla dla nas bardzo dobra nowa ojczyzna i zawdzieczam jej bardzo duzo. 
     Od poczatku tej Wielkiej Przygody nieraz myslalam sobie "czy doczekam tego polmetka?" - 36 lat w USA, dokladnie polowe mego zycia. 
I nadszedl - w dodatku zlecialo.
     W miejscu przeznaczenia znalezlismy sie 11tego kwietnia, tuz przed polnoca, niemozliwie umeczeni dluga podroza a nazajutrz byl 12ty, dzien urodzin dzieci - blizniakow. 
Mimo to pierwsze co po otwarciu oczu w nowym miejscu zapytali bylo co dostana na urodziny? 
Nie mielismy dla nich zadnego prezentu, poza tym nawet nie moglismy ich zabrac na miasto by je kupic - bo nie znalismy jezyka, bo nie mielismy samochodu i pojecia o miescie gdzie i co - i mielismy nakazane wyspac sie, zjesc sniadanie i czekac na sponsora ktory sie pojawi i powie nam co dalej.
      Pomimo calej niewiadomej i zagubienia Serpentyna wspaniale wybrnela z sytuacji mowiac dzieciom:
 tym razem w prezencie dostajecie cala Ameryke, zyczymy wam byscie zrobili z niej dobry uzytek, by sie wam powiodlo i mieli udane zycie w niej.
Pamietam ze mieli troszke zawiedzione miny choc nie padlo ani slowo skargi.
 Dopiero pozniej, pewnie gdy dojrzeli i zrozumieli przeslanke, czesto slyszalam jak przekazywali to wydarzenie kolegom, pozniej innym znajomym - mowiac ze to byly najwspanialsze urodziny, z najwspanialszym prezentem. Nawet gdy inni dostawali od rodzicow samochody co moich dzieci nigdy nie spotkalo, to mowili - phi, ja dostalem/lam cala Ameryke.
Zrobil sie z tego fajny zart - ale uratowal mi tylek wtedy, w tym dniu, kiedy nic dla nich nie mielismy. 
     Wiec ta rocznica nadchodzi - i dla mnie bedzie specjalna, polowkowa : 36/36

Rozmyslajac o tym, wspominajac, uprzytomnilam sobie co innego - ze przez nasze zycie wciaz przeplata sie liczba 12 albo jej wielokrotnosc.



Spisalam te przypadkowosci i wyszlo mi takie zestawienie (biore pod uwage ostatnie dwie cyfry lat) :

- maz i ja urodzeni w roku 1948   (4 x 12)
- urodzilam dzieci majac 24 lata  (2x12)
- bliznieta urodzily sie w roku1972   (6x12)
-  dnia 12tego (kwietnia)
- numer mieszkania blokowego 36  (3x12)
- emigracja w roku 1984   (7x12)
- my starzy w chwili przybycia 36 lat, dzieci 12  (3x12 , 1x12)
- zupelnie przypadkowo syn- footbolowiec dostal koszulke z  nr 12 i nosil go przez wszystkie lata kariery
- obecny rok jest polowiczny dla mnie, 36/36  (3x12/3x12),      albo cale moje 72 czyli 6x12.

Wystarczy?
Zaczynam myslec ze musze wrocic do gry w mega loterie i stawiac tylko na te numery.

     A gdy synowi przypominalam o rocznicy to mi powiedzial ze ;
-  juz dawno temu przestal myslec o niej jako rocznicy           jedynie pamietajac ze to sa jego urodziny,
- on juz dawno przeszedl swa polowe 12/12, teraz ma tylko same wielokrotnosci wiec mu nie dziwne
- ze ja dostalam swoja a musialam czekac 36 lat co dlugo      trwalo wiec dlatego duzo dla mnie znaczy
- ze on ma jeszcze szanse na dwie wielokrotnosci wiec sie rocznicami nie podnieca
- ze ja mialam i juz niemal za mna wiec mnie raczej smuci niz raduje. 
:(((((((


WIRUS NA WESOLO

 

Corona to bardzo popularne (i ponoc dobre) piwo meksykanskie. Pelno odmian po sklepach i restauracjach a powinno sie go pic z krzywej szklanki i wielu pije :



     Ale nie teraz bo zostalo zbojkotowane!!!!!!
Przez glupia nazwe bo przeciez nie pochodzi z Chin.
 Zartobliwie klienci podpowiadaja wlascicielom by nazwe piwa zmienic na czas zarazy, samego smaku nie.
Sa tacy co robia na odwrot - jedna korone zalewaja druga, mowiac ze wroga najlepiej zabic jego wlasna bronia. 


KU POKRZEPIENIU SERC 

A matki bardzo znudzonych i nieznosnych dzieci ktore juz tygodniami siedza w domu i beda nadal siedziec conajmniej miesiac - plus u nas cudna, wprost przesliczna wiosna, wymarzona na gry i zabawy, spacery, place zabaw, kopania w pilke itd. Wielka pomoca jest fakt ze nasze osiedla to jeden wielki ogrod a nawet las, wiec wystarczy wyjsc na zewnatrz by miec fajny spacer, jezdzic na rowerach, hulajnogach, pojsc nad jezioro by powedkowac. Kazdy dom ma tylny ogrod gdzie moga sie bawic caly dzien, tyle ze nie kazdy posiada wlasne slizgawki czy hustawki - ci korzystaja wiec z placu zabaw stosujac zasade kolejnosci , kazda mama z dzieckiem po pol godziny - a do tego mamusie wymyslily fajna rozrywke i nawet internetowa galerie.
 Ja tego nie widzialam bo nie spaceruje, przejezdzam autem przez osiedle wiec nie widze, oprocz tego jednego :
 malunek na kamieniu. Raz ze u nas jest ich troche bo niektorzy uzywaja do zdobienia drozek, kwietnikow ale czesc podobno przywieziona z wycieczek poza miasto bo niektore rodziny wywoza dzieci by mogly pobiegac na swobodzie. 
Wiec po raz drugi wracajac do sedna sprawy - dzieci maluja te kamienie (albo odpadle konary drzew) i pozniej roznosza po osiedlu podrzucajac ludziom kolo skrzynek czy blisko wejsc.
 Ludzie sa zachwyceni nie tylko ich zdolnosciami ale pomyslem bo naprawde milo otworzyc drzwi i znalesc ladny malunek na kamieniu. Ich zdjecia umieszczaja na naszej sasiedzkiej stronie, FB, Instagram i kazdy bardzo, bardzo dziekuje za nie bo to taki mily i czuly gest w tych ciezkich dniach, pokrzepiajacy i mowiacy ze nie jestes sam - i ze kiedys bedzie dobrze.  
A dzieci maja frajde i cos do roboty. 
Oto jedyny kamien jaki widzialam pod domem sasiadki z dziecmi - widocznie inne dzieci sie z nimi solidaryzuja w swej ciezkiej doli :



Dom ktory dostal ten kamien ma 3 psy, ten bedzie czwartym.
Te kamienie zostaja na zewnatrz wiec sie nie martwcie o przenoszenie zarazy co podobno i tak niemozliwe. 
Zycze Wam pogody jaka mam tutaj i duzo zdrowia.


Z OSTATNIEJ CHWILI

     Zeby mi nie bylo przykro i zazdrosc patrzcie co dzisiaj znalazlam na jednym z moich ozdobnych kamieni :


Pozwole mu polezec do jutra by go "wywietrzyc", pozniej delikatnie umyje i poloze ktoremus domowemu kwiatkowi w doniczce.
 Co za mila niespodzianka i naprawde pokrzepiajaca.  


12 komentarzy:

  1. Ojej, jaki piękny zwyczaj! I kamienie przepiękne. Popatrz, jak niewiele trzeba, by komuś umilić dzień.
    Odważni byliście podejmując decyzję o wyjeździe. I to ze świadomością, że nie będzie odwrotu. Najważniejsze, że znalazłaś drugą ojczyznę i nie żałujesz.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszlo ze w tych tragicznych chwilach nawet kamien ucieszy gdy dany z calego serca.
    Zawsze oznaki ludzkiej pomocy i troski sa mile i wzruszajace.
    Z pewnoscia nieraz sie spotkalas z podobnym traktowaniem to wiesz....
    Badz zdrowa, effko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo, fajna rocznica "nowego życia". A kamyczek dostałaś bardzo ładny. Podoba mi się to malowanie kamieni, kiedyś widziałam na internecie niemal całą wystawę obrazków malowanych na kamieniach- były pejzaże i koty.I Tobie i mnie los w pewnej chwili zaproponował dobrą odmianę, a my to przyjęłyśmy "od ręki". Co prawda mógłby ktoś pomyśleć, że nie bardzo wiadomo czym się zachwycam, skoro teraz jestem w Berlinie sama, ale wolę być sama tu, niż w Warszawie.
    Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym niebezpiecznym okresie zarazy to niewiadomo co lepsze : byc z rodzina czy raczej osobno. Ja juz chwile temu doszlam do wniosku iz fakt ze kazdy czlonek mej rodziny mieszka gdzie indziej zwieksza szanse na przezycie ktoregos. Bo jak wiesz ja tez jestem sama. Slyszac ze Szwecja ma raczej lekko z wirusem na pewno daje Ci to duzo spokoju jesli chodzi o ich bezpieczenstwo - pod tym wzgledem dobrze sie zlozylo.
    Ucieszyl mnie ten kamyczek jakby byl ze zlota a caly projekt uwazam za fajny pomysl - dla dzieci bo maja co robic, i dla nas, obdarowanych.
    Inna mieszkanka osiedla , majaca samotna i leciwa sasiadke, umowila sie z nia ze beda sobie sygnalizowac kolorami by telefonami nie zaklocac spokoju domowego - doreczyla tej starszej pani trzy kartki kartonu w roznych kolorach, nakazujac umieszczac je w oknie widocznym z jej domu - zielona na jestem ok, zolta na "potrzebuje cie", i czerwona na "pomocy". Wiec co spojrzy przez okno i widzi zielona kartke to jest spokojna o ta kobiete. Niesamowite jak ludzie sobie radza i wzajemnie pomagaja.
    Moja sasiadka Dorothy przyszla pogadac gdy ze swego okna widziala mnie przy grzadkach - i rozmawialysmy stojac ze trzy metry od siebie - dzikie i smutne no ale tak trzeba.
    Mysle ze kiedys, kiedys powstana cale historie, galerie i ksiazki o tym "jak przetrwalismy zaraze".
    Zycze by Ci lecialo zdrowo i szybko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Serpentyno, gratuluje wspanialej rocznicy!
    Ciesze sie, ze znalezliscie swoje miejsce na Ziemi i naprawde sie wam poszczescilo,
    odnalezliscie sie w obcym kraju i w zupelnie innych warunkach.
    A wiesz, ze i ja kwietniowa?
    Pare dni po Twoich blizniakach, ktore rzeczywiscie dostaly przepiekny prezent na tamte urodziny.
    To jest tak oryginalny prezent, ze moga byc dumne ( i zapewne sa )i z Ameryki i z Mamy, ktora ja im podarowala...

    Na moje urodziny w tym roku zyczylabym sobie, aby swiat wrocil do normalnosci - nic wiecej, choc wiem, ze to prezent nie do zrealizowania...

    Kamyczki cudne - sama chetnie bym przyjela kilka takich, tutaj pomysl na razie nie wystepuje, wiec moze i sama sobie namaluje ?
    Ciekawi mnie jakimi farbami jest to malowane , bo wiesz , mam ograniczony wybor w tej chwili:)

    Jeszcze raz gratuluje wam wszystkim, swietujcie wasza rocznice radosnie i pieknie - i odswietnie:)
    Pozdrawiam goraco

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze ze sie odezwalas bo to mnie i nam wszystkim mowi zes zdrowa i cala! Oby nadal zaraza Cie omijala.
    Zyczylabym sobie by sie rowniez odezwala Marigold, dala znak zycia - bo sadzilam je sobie i zastanawialam sie co u niej. Dobrze wiedziec ze blogowi znajomi sa ok, dobrze ze mamy Internet. Wiec dawaj znaki zycia, prosze.
    Dziekuje za gratulacje - faktycznie Ameryka jest dla nas dobra i duzo jej zawdzieczamy. To fajny kraj.
    Przy okazji wspomne ze Lokatorowi przedluzono kontrakt o 4 miesiace jako jednemu z tych ktorych praca jest nieodzowna tym bardziej ze obkrojono personel by zmniejszyc zaloge w zwiazku z wirusem. On nie jest w wojsku ale zaliczyli go do policjantow, sluzby zdrowia, elektrowni, kolejarzy, poczty ipt, wszystkich co musza pracowac by kraj jakos funkcjonowal. Wiec nadal bedzie sie nazywal Lokator.
    Wzajemna pomoc i troska ludzi jest niesamowita a te kamyczki to tylko taki maly przyklad solidarnosci i otuchy.
    Nie wiem jakimi farbami maluja bo osobiscie widzialam tytlko dwa, reszte na zdjeciach.
    Ten sasiadki to pewnie jakimis nadajacymi sie na szklo czy porcelane, jak mialo byc na moja jaszczurke ktorej nigdy nie poslalam wnukowi :(
    Moj ma nalepki a calosc jest pociagnieta lakierem.
    Widuje rowniez rozne napisy na chodnikach i plotach - takie serduszka i pozdrowienia - i te sa zrobione kolorowa kreda by komus nie niszczyc wlasnosci. Nawet ludzie doczepiaja kartki kolo drzwi pracujacych restauracji czy sklepow z "Dziekujemy". A najwieksza wdziecznosc kierujemy do sluzb zdrowia - i wiemy ze sa zadowoleni widzac ze sa doceniani. Wyobraz sobie chodzic codziennie do pracy w ktorej wciaz ocierasz sie o smierc.
    A celebrowac za duzo nie mozemy bo wszyscy czworo mieszkamy osobno, bez mozliwosci odwiedzin. Corka idzie ze slubem do przodu jakby nigdy nic, ja tyle co zamowilam moje suknie - ale nie wiem czy nawet do listopada sie wszystko unormuje. Nic, jestem przygotowana a jak nie to niech wisza. Mamy plan B w razie czego - bardzo maly slub, tylko z najblizsza rodzina, tyle ze przepadnie fura pieniedzy co juz nan wydala bo zwroca tylko czesc.
    Ja tez jak Ty - juz nic nie chce tylko by zaraza minela.
    Mocno pozdrawiam Cie Kitty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Ci sie poustawiało z ta 12! Mnie przesladuje 19.
    Zazdroszcze Ci tego, ze mozesz wyjsc z domu. U nas tez pogoda przesliczna, ale wychodzic w zasadzie nie wolno, jedynie do pracy, do sklepu (spozywczego!) i apteki. Co mozna robic caly dzien w mieszkaniu? W dodatku zamkneli biblioteki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieraz o tym mysle - o izolacji mieszkajac w blokach czy kamienicy. Musi byc bardzo ciezko, bardzo wspolczuje. Ludzie pewnie maja dosc nie tylko aresztu domowego ale siebie nawzajem tez.
      Tak - majac ogrod mozna nim sobie urozmaicic, dzieci moga sie w nim bawic i biegac, a przedewszystkim jest tu gdzie spacerowac i po pieknej, bardzo zadrzewiomnej okolicy. Mamy tez jezioro, kurt tenisowy, boisko. No i pracujemy na grzadkach co jest czysta rozrywka.
      moja biblioteka tez nieczynna wiec czytam z domowej, obecnie druga tom historii lodzi podwodnych w czasie II Wojny - pierwszy byl o poczatkowych latach przewagi Niemcow, ten opisuje jak roku 1942 zaczeli miec przewage Alianci. Bardzo ciekawa ksiazka a ile historycznych i technicznych szczegolow ! Moge czytac na ogrodzie, bardzo przyjemnie bo jeszcze nie mamy upalow.
      wiec faktycznie mamy tutaj duzo takich udogodnien co nam uprzyjemniaja caly ten przykry okres.
      Niestety numery ino rosna i boje sie ze cala sytuacja potrwa miesiace - niektorzy mowia ze rok.
      U nas wychodzic mozna tylko oprocz spacerow to nie ma gdzie bo tez tylko te nieodzowne miejsca otwarte. Slysze i czytam ze np nad rzeka pelno ludzi choc trzymaja sie z daleka, na szlakach turystycznych i rowerowych tez - wiec nie jest tak ze nie wysciubiamy nosa z domu - byle osobno.
      Jak Cie przesladuje 19 wsadz ja na Totolotka!
      Zycze zdrowia i szybkiego wyjscia z domow.

      Usuń
  8. Serpentyno... własnie sobie uświadomiłam, że tylko 36 lat a zmieniło się... wszystko... Polska w 1984 - ja już jej prawie nie pamiętam. Jakie to były straszne lata - tylko polska muzyka rockowa w Polsce trzymała wszystkich w pionie :) Byłam wtedy nastolatką, która wcześniej zaznała "gierkowskiego" dobrobytu ( pełnych pólek, wyjazdów za granice) a pozniej tego totalnego kryzysu...To były okropne lata - duzo mich kolezanek powyjeżdzało za granice z rodzicami - głownie Berlin Zachodni, Francja, Stany, Australia - dzis nadal mamy kontakt, bo jest internet ale po wyjeżdzie długo nie było z nimi kontaktu. Trochę w latach 90-tych ludzi powracało do Polski ( szczególnie ci z Niemiec). Reszta została... Pozniej po 2004 roku, po wejsciu do unii - znów powyjezdali ale to juz była inna emigracja - napewno nie polityczna. Teraz przy pandemii - znów wracają. Dla ludzkiego zycia 36 lat to duzo ale tak z perespektywy - gospodarczo-politycznej to działy się prawdziwe "rewolucje" w Polsce. Czy odwiedzasz czasem Polskę? Masz jakis sentyment ? USA to zawsze dla mnie kraj wolnosci i duzych mozliwości - duuuzo wiekszych niz Europa Zachodnia...Fajnie, że dobrze sie tam czujesz...Ariadna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje - duzo sie w Polsce zmienilo i tej nowej nie znam. Odwiedzalam Polske dopoki zyli moi rodzice, teraz juz nie. Ostani raz bylam chyba 10 lat temu.
      Ja tez nieraz mysle ze za mojego zycia duzo sie dzialo, ze bylam swiadkiem doslownie kilku epok - bo przeciez pierwszy telewizor mielismy w domu gdy mialam 11 lat a np o komputerach to ani sie snilo, czy o swobodnym podrozowaniu po Europie itd.
      Ameryka wlasnie uderza ta swoboda i luzem, i mozliwosciami jak slusznie zauwazylas. Jednym slowem zyje sie tu lzej i przyjemniej, i nie tak sztywno jak gdzie indziej.
      Ja znam tylko jedna rodzine ktora wrocila do Polski, cala reszta tylko odwiedza i nikt nie chcialby wrocic.
      Ameryka rowniez duzo mnie nauczyla a takze zwiedzilam troche jej pieknych okolic - jednym slowem dobrze mi tu i wygodnie tez.
      Zycze Ci pozostania w dobrym zdrowiu

      Usuń
  9. Pięknie napisałaś o miłości do tej ojczyzny z wyboru, z wielką przyjemnością czytam opowieści Polaków, którzy nie żyją "siedząc na dwóch krzesłach". Dom i okolica przepiękna:).

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziekuje bardzo Klarko.
    Jestem niezmiernie zadowolona z miejsca zamieszkania bo piekne, czyste, zielone i spokojne, plus oferuje mile spacery, aktywnosc, i nawet fajne widoki z okien, bez wychodzenia z domu.
    Chociaz mieszkam tu 8 lat to jeszcze nie spenetrowalam innych, sasiednich osiedli. Sa bardzo podobne do mego wiec niby wiele nowego bym nie zobaczyla.
    Miejsce zamieszkania okazuje sie bardzo waznym dla ducha i oka, poza tym lubie grzebac na grzadkach, moge czytac na ogrodzie co daje mi wolnosc i urozmaicenie, takie nie siedzenie wciaz w czterech scianach.
    Jednym slowem umila mi to lata emerytalne.
    Przykro mi ze zaraza okradla Cie z pobytu w sanatorium - wiem ze byl Ci potrzebny.
    Pozostan w zdrowiu i dobrym nastroju.

    OdpowiedzUsuń