30 września 2018

!!! TERMITY !!!

     Termity, aczkolwiek stworzenia bardzo male to jednak potwory, potrafia zjesc dom, jesli sie w pore nie zapobiegnie inwazji. Zjawisko wcale nierzadkie, zwlaszcza gdy mieszka sie w tropikalnym klimacie gdzie warunki do mnozenia sie potworow bardzo sprzyjaja. Domy posiadaja wiele drewnianych elementow wiec musza byc zabezpieczone, sprawdzane i przy najmniejszym objawie inwazji musi sie podjac kroki ich wyniszczenia.
     Kazdy wlasciciel posiada umowe z firma specjalizujaca sie z tym problemem a to oprocz innego rodzaju trucicieli, takich od mrowek i innych nieproszonych gosci. Musi sie dla dobra domu a takze jest wymagane przez ubezpieczenie. 
     Na Florydzie, jako ze ona jest obszarem narazonym na huragany, maja wiele obowiazkowych kodow ktore nie obowiazuja w innych stanach, jak bardzo odporne szyby w oknach i drzwiach, okiennice. Dla porownania - mieszkancy Kaliforni musza sie stosowac do przepisow zabezpieczajacych w razie trzesienia ziemi (termity tez maja). 
     Obowiazkiem zaangazowanej firmy jest robic okresowy przeglad domu a jesli wykryja obecnosc termitow, zastosowac odpowiedni sposob wytrucia a takze naprawe szkod.
     Najbardziej skutecznym sposobem jest zastosowanie "namiotowania" (tenting) domu poniewaz calutki dom, od stop do glow, lacznie z czesciami zdrowymi, jest dokladnie nasycony trucizna wyinzynierowana wylacznie dla termitow. Ten zabieg powinien odstraszyc je na 5 lat.
     Masa ludzi wybiera ta metode bo jest najbardziej efektywna choc na pewno najbardziej klopotliwa a takze kosztowna jako ze namiotowanie nie jest objete kontraktem i musi sie osobno zaplacic.
     Moja corka, mieszkajaca na przedmiesciach Fort Lauderdale, zauwazyla ze zupelnie bliski sasiad ma robione namiotowanie domu - i wystraszona zrobila bardzo dokladne ogledziny swego po to by odkryc ze termity sa u niej tez. Zaledwie kilkanascie, w dodatku z jakiegos powodu zdechniete (mysli ze wyginely dzieki wczesniejszemu prewencyjnemu opylaniu ktore nasyca drewniane elementy trucizna) ale wystarczylo aby sie mocno wystraszyla i zdecydowala zrobic namiotowanie domu.
     Corka jest doskonala planerka - kazdy jej projekt jest przebadany, przeanalizowany, zaplanowany i zapiety na ostatni guzik wiec ten rowniez zaczela od wyszukania firmy ktora jej odpowiadala, pozniej, wiedzac ze na czas zabiegu ona i John musza opuscic dom, wyszukala motel o przyzwoitym poziomie a blisko domu jako ze nie tylko oni musieli sie wyprowadzic - chciala pewne rzeczy zabrac ze soba by sie nie skazily, jak zywnosc, odziez, by pozniej miec mniej prania. Ale ilez mozna zabrac ze soba do motelu? Calego dobytku sie nie da, niepraktycznym byloby wynajmowac przechowalnie i przenosic wszystko.
     Uprzytomnila sobie ze jest doskonale wyjscie z problemu: przeciez dokladnie naprzeciwko jest dom ktory wlasciciel, mieszkajacy gdzie indziej, wynajmuje turystom ale bywaja okresy ze stoi pusty. Skontaktowala sie z nim a facet chetnie przystal na taki krotki wynajem doradzajac by namiotowanie zaplanowala z firma na okres gdy minie sezon urlopowo-wakacyjny kiedy nie bedzie mial wielu chetnych. 
     Tak zrobila wiec caly projekt odbyl sie w polowie wrzesnia.
     Gdy mi opowiadala co musza przeniesc, co zostawic ale zabezpieczyc przed trucizna - to doslownie tylko sluchanie bylo meczace a co dopiero aktualny wysilek ich obojga, mimo ze na druga strone ulicy.
     Przeniesli wiekszosc zywnosci, co musieli zostawic poobwijali folia, lacznie z tym co zostalo w lodowce, na dodatek na lodowke zalozyli duza folie, wyniesli rosliny doniczkowe, reczniki, posciel, koce, zdjeli firanki, sofy, fotele tez okrecili folia, wyniesli dywany i dywaniki, czesc ciuchow i butow, reszte wkladajac do workow i plastykowych pojemnikow, materace obwineli foliami, musieli oproznic czesc szuflad w komodach z bielizny - tyle pamietam a pewnie bylo wiecej takich szczegolow. 
     Nawet na zewnatrz zabezpieczyli pewne rosliny, te rosnace tuz przy domu gdyz musialy wejsc pod namiot. Jedna z nich jest choineczka ktora kilka lat temu kupilam gdy spedzalam u nich swieta B. Narodzenia i byla mala roslina doniczkowa sluzaca jako stroik stolu. Pozniej John przesadzil ja na grzadke i bardzo ladnie sobie rosla. Okrecili biedaczke folia liczac ze przetrwa taka traume.
     Do tego zastepczego domu przenosili sie przez dwa popoludnia, cieszac sie ze majac blisko moga przeniesc duzo wiecej niz gdyby to byl motel.
     Chyba nie musze dodac ze co corka dzwonila to meldujac postep prac dodawala jacy sa zmeczeni, spoceni bo przeciez nie tylko kosztowalo wysilku ale rowniez ciaglego lazenia tam i spowrotem w upale, organizowanie sie w nowym miejscu.
     W koncu nadszedl dzien "zabiegu" na co spogladali ze swego tymczasowego miejsca - i malo nie plakali widzac co truciciele robia z ich ukochanym domem - laza po dachu czesciami zakladajac namiot, pozniej te czesci jak najszczelniej laczac, w koncu umocowywujac do gruntu. Dom zniknal !



     Nastepnie zaczelo sie trucie co polegalo na pompowaniu trucizny pod namiot. Taki zabieg, to siedzenie domu pod namiotem wypelnionym wpompowana trucizna, trwa roznie w zaleznosci od wielkosci domu i rozprzeszczenienia termitow - u corki, jako ze byl raczej prewencyjnym niz doraznym, fachowcy orzekli ze wystarczy 12 godzin ( bywa ze domy wymagaja 2-3 dni).
     W miedzyczasie corka i John przebywali w nowym miejscu z bolem serca wciaz zerkajac na swoj i nawet fakt ze ten tymczasowy posiada basen nie oslodzil im pobytu.
     Nawet bezdomne koty ktore sa przez corke karmione i przyzwyczajone do niej (niektore, choc plochliwe, przychodza po jedzenie do srodka bo w deszczowe dni jedzenie czeka wewnatrz), przyszly na posilek, zobaczyly to czerwone dziwactwo, stanely jak wryte i gdy corka ich wolala do nowego miejsca to nie przyszly, zachowaly sie jakby jej nie rozpoznaly.
     A my troje, choc nie umawialismy sie, sluchajac corki jojczenia, kazde z osobna powiedzialo ze nie ma co plakac, ze bardzo ladnie opakowali dom, dali nawet czerwony namiot a nie niebieski jak innym ludziom - i ze zanim sie ogladnie wszystko wroci do normy. Poprawilo jej to humor a nawet zdobyla sie na malutki zart mowiac ze truciciele chyba wiedzieli ze ja lubie czerwony kolor i dlatego taki wybrali :)



     Pozniej, po 12 godz, namiot rozmontowano, zrobiono inspekcje, kazano przeczekac jakis czas by sie dom wywietrzyl przed wprowadzeniem. Wypadlo w czasie weekendu wiec mlodzi wreszcie nie majac nic do roboty i muszac czekac, spedzili leniwe popoludnie plywajac i relaksujac sie. Wlasciciel zadzwonil pytajac jak poszlo, jak sie im mieszka u niego a takze mowiac ze jesli potrzeba im wiecej czasu na przenosiny to moga nadal dom uzywac i to gratis bo on nie ma narazie najemnikow, nie musza sie trzymac ustalonego terminu a on jedynie przesunie wizyte sprzataczki i chlopca od basenu. 
     Mlodzi postanowili sie jednak przeniesc do siebie jak najszybciej co najwyzej nie przenoszac wszystkiego od reki tylko na raty jako ze najpierw nalezalo w tym opylonym domu pozdejmowac folie, przetrzec podlogi, kontuary, meble, przygotowac lozka itd. jednym slowem odkrecac wszystko co zrobili wczesniej. 
     Moja choineczka podobno wyglada dobrze choc troche pogieta bedac jakis czas opakowana folia. Inny krzew , taki co musial byc pod namiotem a byl zbyt duzy do zabezpieczenia, umarl, jest caly jakby spalony i do wykopania - moj nadal zielony wiec chyba nie ucierpial. Koty tez wrocily, szczesliwe ze nadal maja "swoj" dom a nie dziwadlo.
    Projekt NAMIOTOWANIE byl ogromna robota, mlodzi odetchneli ze maja ja juz za soba a bardzo duza pomoca bylo to ze mogli skorzystac z tego sasiedniego domu.     
      

12 komentarzy:

  1. Omatkonajswietsza!!! A czy to nie chodzi o termity, a nie o korniki? Korniki to i my mamy w naszym klimacie i nie sa one tak grozne dla domow jak wlasnie termity, ktore z kolei maja tu za zimno (na szczescie!). Mam znajoma na Florydzie, a nigdy jeszcze nie mowila mi o tym namiotowaniu przeciw szkodnikowym. Musze ja spytac, czy swoj dom tez tak trula :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabilas mi cwieka! Dla mnie zawsze bylo korniki to termity - gdy jeszcze mieszkalam w Polsce to tak bylam uswiadomiona i tak mi zostalo. Co wiecej cala polonia tak okresla.
    Sprawdzilam Tlumacza i faktycznie podaja inne okreslenie czyli czegos sie nauczylam - dzieki.
    Pozmienialam nazwe tekscie majac nadzieje ze nie pominelam ani jednej.
    Tak czy siak uwierz mi ze termity sa tu popularne i nalezy sie ich strzec. Nie kazdy przeszedl ich inwazje ale slyszec napewno slyszal i Twa znajoma tez pewnie wie o tym a nawet stosuje prewencyjne zabiegi.
    Mialam tutaj szesc roznych domow i nie przydarzylo mi sie a corka ma pierwszy i popatrz co musiala robic.
    Klimat jest w tym wyleganiu sie bardzo sprzyjajacy, sama piszesz ze na nie w Polsce za zimno a Floryda czy Kalifornia czy wiele innych stanow sa dla nich inkubatorem.
    Oczywiscie ze potrafia dom zjesc doszczetnie, Pantero. Znasz pewnie fakty o szaranczach zjadajacych do szczetu plony? - z termitami podobnie tyle ze zywia sie drewnem.
    Jak wyglada namiotowanie a nawet ze jest rzeczywistoscia widzisz na zdjeciu.
    Ciesze sie ze wrocilas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No patrz, a ja narzekałam na faraonki, które definitywnie się wyniosły z całego budynku gdy za Gierka była któraś kolejna zima stulecia a elektrociepłownia nie działała.Zresztą one to nawet od boraksu stroniły, więc w całym mieszkaniu u mnie leżały takie małe kostki (jak do gier) tego boraksu.Ostatnimi czasy w Warszawie to były szczury, no ale one to są wszędzie. Ludzkość wyginie a szczury i różne robactwo spokojnie przetrwa.
    To doprawdy wielkie szczęście, że wolny był ten dom sąsiada ale i tak się Młodzi setnie narobili. Nie do pozazdroszczenia!!!
    Kochana- dziś już pierwszy pazdziernika, jeszcze tylko 9 dni!!!!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz racje - szczury i komary byly od zawsze i jak ciezko bylo je wybic dawniej tak samo ciezko teraz tez.
    U mlodych wszystko wrocilo do rownowagi plus maja spokoj z termitami na kilka lat ale kosztowalo bardzo duzo roboty i woleliby juz nigdy nie przechodzic przez to.
    Sciskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moge tylko zacytowac JKM Kazimierza Wielkiegio: "Bo murowac trzeba!" ;)
    Skalotocze na pewno nie sa tak pospolite jak termity.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz racje - z cegly byloby najodporniejsze, jednak ekonomia i rodzaj klimatu dyktuje inaczej. Popatrz na np. japonskie domy, niemal papierowe, bo wlasnie klimat na to pozwala a takze sa najlepszym wyjsciem w razie trzesienia ziemi.
    Nawet nie wiedzialam ze istnieje cos takiego jak skalotocze, dziekuje za oswiecenie mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak tam Michael? Ewakuujesz się? Z tego co dziś mówili w TV, to czeka Was prawdziwy kataklizm. Przestaję Ci zazdrościć wysokich temperatur!

      Usuń
  7. Nie mieszkam na Florydzie wiec huragany omijaja mnie - natomiast moje Arkansas miewa tornada.
    Ci mieszkajacy blisko Atlantyku faktycznie maja przekichane i musza sie liczyc z okazyjnymi katastrofami. Jednak jest bardzo duzo takich co przeszli przez nie po kilka razy i nadal rezyduja w tym samym miejscu kochajac klimat, styl zycia na jaki pozwala bliskosc oceanu. Ja nie jestem zwolenniczka plazy, palm, oceanu i wciaz jednej pory roku wiec nie rozumiem co w tym wszystkim pociagajacego ale okazuje sie ze miliony lubia to. Pewnie jednakowo przyjelismy mozliwosc szalenstw klimatycznych - ja mozliwosc tornada, ci inni huraganu. Nie ciezko z tym zyc, Nitager - czlowiek bardzo latwo przystosowywuje sie do rzeczywistosci i na codzien ani o niej mysli.
    Michael okazal sie niespodzianka o wyjatkowo silnych wiatrach - ja tez nie zazdroszcze tym ludziom zarazem cieszac sie ze ominal tereny mojej corki.
    Moje temperatury WRESZCIE nizsze choc po przyrodzie jeszcze ani sladu jesieni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Serpentyno, wlasnie u nas w BBC pokazuja krajobraz “po bitwie” z tym huraganem – zalosnie to wyglada, ale glownie rzuca sie w oczy masa polamanych desek. Domy amerykanskie budowane sa glownie z drewna , z lekkich materialow i jak tak porzadnie zamiecie to tylko sztachety stercza.
    Ludzie oczywiscie poszkodowani, zszokowani, ale tak jak mowisz : oni tam mieszkaja i osiedlaja sie z wyboru –
    Floryda to chyba najbardziej ulubiony stan przez seniorow amerykanskich?
    Nie odstepuje mnie mysl, ze huragan huraganem, ale tak naprawde w wiekszej skali, to znowu zastrzyk w ekonomie.
    Natychmiast potrzebne sa firmy budowlane i inne , ktore przystepuja do napraw i budowania od nowa. To zyla zlota.
    Ubezpieczalnie wyplacaja odszkodowania ( i za niedlugo podnosza swoje stawki ) , a ta kasa idzie w nastepne firmy , ktore na tym zarabiaja
    , przy okazji dajac tez prace wielu ludziom – i tak to sie kreci.
    Tu w UK takie katastrofy zdarzaja sie rzadko ( czasami jakis wielki sztorm na wybrzezu), ale oni maja inny patent na to, aby biznes sie krecil.
    Moj mezczyzna pracuje w budowlance, wiec znam to od podszewki.
    Nie do wiary jak tu sie buduje – np. przychodza stolarze robia cala stolarke, i jak juz maja skonczone i zapiete na ostatni guzik, to wchodzi nagle elektryk i mowi, ze on musi sie dostac tu i tu – i maja mu te scianke zburzyc, te przesunac , a tamte drzwi zlikwidowac… No to robia poprawki ( placi oczywiscie klient, firma). Po tych poprawkach okazuje sie, ze zbudowali o 2 cm za wysoko – dawaj rozbieraja i zdejmuja caly dach , stropy i obnizaja o 2 cm . W tym czasie niczym niezabezpieczone pietro radosnie zlewa codzienny deszcz. Po ponownym polozeniu dachu – do wymiany sa juz wszystkie “carpety” , czyli wykladziny dywanowe, i czesc zabudowy. Grzyb tez juz wlazl i zaczyna swoja podstepna robote , wyjdzie na jaw, jak lokatorzy beda juz mieszkac przez jakis czas, ale kogo to obchodzi. Do wymiany bedzie jeszcze wiecej – i wyobraz sobie ile firm i biznesow znowu zarobi i ilu ludzi, ilu nastepnych fachowcow bedzie mialo prace!
    Ten opis jest 100% autentyczny z ostatniego kontraktu mojego najblizszego. Z tym, ze to nie jest wyjatek – tak jest na kazdej budownie , na ktorej on pracowal… Rozgryzlismy juz dlaczego w tym kraju nie ma bezrobocia – i ciagle potrzeba im ludzi do pracy. Taki maja system. Ekonomia kwitnie. Jaki sens mialoby budowanie , ktore nie wymagaloby zadnych poprawek i ciaglych napraw?
    Zaden! Wykonaliby robote raz – i co dalej? Bardzo szybko zabrakloby pracy dla tysiecy ludzi , i zaden biznes by nie zarobil, a tym sposobem pracy tu nigdy nie zabraknie. Ten model przewija sie tu zreszta w kazdej innej branzy.
    Dla nas nie do pojecia - ale jak sie temu przyjrzec jest to perpetuum mobile !

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdarza sie ze tak to wyglada jak opisujesz ale nie jest czyms nagminnym, czyms bedacym regula kazdej budowy. Ludzie wiedza ze nalezy zatrudniac fachowcow (nie tylko budowniczych) z gwarancjami bo w razie problemu takowy musi wykonac poprawki mieszczac sie w umowionej cenie. Poza tym wykonujac zla robote stracilby klientow i w sumie sam sobie by zaszkodzil. Nie dziala to idealnie ale mozna dosc polegac na systemie.
    W USA niemal kazdy stan jest na cos narazony - u mnie zdarzaja sie tornada - a dla tych nadbrzeznych miast i osiedli huragany to normalka. Przez to buduje sie domy o wzmocnionej strukturze, z naciskiem na bardzo odporne szyby. Nie tylko pomaga to uratowac dom w razie huraganu ale pozwala tez bez problemu uzyskac dobre ubezpieczenie domu, a takze na szybka sprzedaz jesli zajdzie potrzeba. Wlasciciele domow nie zbudowanych wedlug odpowiednich norm nie otrzymuja ubezpieczenia huraganowego czyli pozniej odszkodowania wiec sa podwojnie stratni.
    Zadziwiajacym jest z jakich materialow niektore domy sa zbudowane - co prawda mieszkajac tu dlugo przywyklam do tego faktu - niewatpliwie glownym powodem jest niski koszt budowy czy kupna a te w cieplym klimacie nie musza byc czyms masywnym i z cegly. Iloz jest takich co sie nieewakuuja w razie zagrozenia mowiac ze juz przezyli kilka innych i beda ok. Czescia niecheci ewakuacji jest pozniejszy trudny powrot ze wzgledu na zamkniete drogi lub bojazn przed zlodziejami rabujacymi opuszczone domy. Poza tym kazdy liczy ze nie bedzie tak zle jak zapowiadaja.
    O tak - po tornado czy huraganie zniszczone tereny momentalnie sa zalane budowlancami i ....agentami ubezpieczeniowymi. Coz, oni tez musza z czegos zyc :)
    Mialam z tym osobiste doswiadczenie gdy w dawnym miejscu zamieszkania tornado zniszczylo 1/3 miasteczka (moj dom ominelo) - ale nie byli nachalni, oferowali co mogli + jakies ulgi itd. Oczywiscie ci co musieli dom odbudowywac, czesto od zera, byli stratni gdyz nigdy nie zrekompensowala sie roznica pomiedzy tym ile zaplacili 20-30 lat wczesniej a terazniejszymi cenami materialow i robocizny. Kazdy rozumie ta rzeczywistosc.
    Dodam tutaj ze wlasnie po tym tornado widzialam jaka szybka i niesamowicie duza pomoca sluzyly rozne agencje - bylam naprawde impress.
    To co narobil Michael jest niesamowite - bardzo ludziom wspolczuje a takze jestem wdzieczna ze ominal wschodnia Floryde gdzie mieszka moja corka.
    Serdecznie Cie pozdrawiam, Kitty Katty.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń