23 marca 2020

SMUTNO . . . . .

     Z ogolno krajowego stanu sytuacji bardzo niedobre meldunki - ponad 32 tys chorych i wciaz ta liczba rosnie.
 Ostatnio najwiekszym ogniskiem zarazy stal sie Nowy York co nie dziwne bo jest wielomilionowym molochem, ciezkim miejscem do przestrzegania samoizolacji - a to jest podstawa uniknicia zarazenia sie.
 Brakuje im lozek szpitalnych, respiratorow, masek, kombinezonow. Personel swe osobiste ktore w zasadzie powinny byc jednorazowe, uzywa wielokrotnie bo nie ma wyjscia.
 Prezydent Trump wprowadzil w zycie Akt uzywany jedynie w czasach wojny - by pewne galezie przemyslu przestawic na produkcje sprzetu medycznego. Z pewnoscia bedzie to duza ulga i da lepsze poczucie bezpieczenstwa.
Stalismy sie czwartym najbardziej dotknietym wirusem krajem - zazdroszcze Kanadzie, Australii, Polsce, ktorych ledwie dotknelo. I zycze by tak u nich zostalo. 
 Tu chce oddac slowa uznania calej sluzbie zdrowia ktore robia co moga, samych siebie narazajac - i wielu zaczelo chorowac. Jednak sa oddanni chorym i swemu zawodowi. 
I niewazne ze inne galezie medycyny zamknely swe podwoje - dentysci, okulisci - przyjmuja ciezkie przypadki ale inne musza czekac .
Choc ogolnie ludzie poslusznie stosuja sie do ograniczen i nakazow, wariatow nie brakuje - u corki na Florydzie dopiero co zamknieto plaze ale w Kaliforni nadal otwarte i PELNE ludzi. 
Poza tym zaopatrzenie sklepow jest bardzo dobre - i pamietajmy ze tez dzieki ludziom ktorzy pracuja bysmy mieli co jesc. 
O restauracjach i miescach imprezowych nie pisze bo one od dawna odwolane i zamkniete - lub obsluguja z okienek  albo  przynoszac zamowienie do samochodow.
To sa przyklady obecnego stylu zycia, z drobnymi roznicami w kazdym stanie.
Co mi sie nie podoba to nadal kursujace samoloty bo wedlug mnie to jest najgorsze pomieszczenie w jakim obecnie mozna sie znajdowac. 

     W moim stanie dopiero bylo 22 zachorowan a juz jest 165. Jednak wyglada ze latwiej kontrolowac zaraze w mniejszych miastach niz molochach.
 Samo miasto stalo sie typowym "ghost town", miastem duchow. Oprocz sklepow spozywczych wszystkie inne nieczynne, wiekszosc restauracji, innych biznesow i biur.
 Stacje benzynowe dzialaja a sama benzyna niemal za darmo - tylko ze malo z tej ceny mozna korzystac bo dokad i po co jezdzic? 
Bywam na naszej Promenadzie, takim mall na powietrzu - wszystko zamkniete, cisza, pustka, normalnie pelne parkingi maja doslownie pare samochodow. Nawet glosniki ukryte w krzewach nie nadaja muzyki.  
Wlasnie tam i w okolicy dopadlo mnie bardzo mieszane uczucie bo wokol mnie cudna wiosna, cieplo i slonecznie, tysiace kwitnacych na kazdym kroku tulipanow, kazde drzewo obrzucone kwiatami, ptaki spiewaja na wesola nute - a praktycznie nie ma nikogo by to podziwial. 



  Przy okazji zwroccie uwage ile samochodow na skrzyzowaniu? Jedna jedyna Serpentyna! Troche wiecej ruchu samochodowego jest w centrum ale tez niewiele, na upartego nawet swiatel nie trzeba bo te kilka umialoby sobie poradzic bez nich. 
Bardzo depresyjnie.......
Pieknie a jakos rownoczesnie nie daje dawnej radosci :



W zimie ten zewnetrzy kominek dziala co ma swoj urok 

Nasz pobliski megamarket jeszcze bardziej skrocil godziny otwarcia i pierwsza przeznaczyl dla ludzi po 60tce, inwalidow i ciezarnych - by im uproscic unikanie tlumow ktorych i tak nie ma. Inny sklep wpuszcza do srodka malymi grupami a starszym nakazuje przeslac liste potrzeb jako ze zapakuja i przyniosa do samochodu.
Kazdy wiec robi mniejsze czy wieksze kroki by zminimalizowac osobiste kontakty.
Jeszcze nie przebadalam sytuacji z fryzjerniami ale podejrzewam ze nieczynne czyli musze wymyslec plan B - i wymyslilam - na naszej internetowej sasiedzkiej stronie umieszcze ogloszenie ze potrzebuje i ze przyjade do domu ochotniczki albo ona do mnie. 
Wymysliam tez maly sposob na ludzka nude skoro sie siedzi w domu, lekarstwo mogace podleczyc brak mozliwosci pojscia do biblioteki. To miala byc zarazem odwdzieka ze o mnie pamietaja i oferuja pomoc, niczego nie wymagajac jako ze tym razem to ja jestem pod ochrona.
 Zanim wprowadzilam w zycie to pochwalilam sie corce, pelna entuzjazmu i zadowolenia z siebie - a corka mi nie tylko zabronila ale nawet opieprzyla za szukanie sobie guza na glowie.
 A pomysl mialam taki iz rowniez na tej sasiedzkiej stronie dam ogloszenie ze kochajacy czytac moga przyjechac i wybierac sobie cos z mej domowej biblioteczki.
Wiec obsluchalam a kazanie zaczela od tego iz nie bez powodu biblioteki zamkniete. Ze chce miec w domu nie wiadomo czy nie kogos chorego a takze by mi pozniej zwrocil ksiazke z przyklejonym na niej zarazkami? Nie mowiac ze polowa z nich nigdy juz do mnie wroci a podobno to moje skarby?
 Uznalam ze ma racje i z tego projektu zrezygnowalam. 
Przy okazji opowiedziala mi kilka ciekawych wydarzen ze swoich stron.
 Raz ze wreszcie zamkneli plaze. 
Dwa ze musiala domowe biuro przeniesc z normalnego miejsca na jadalniany stol bo pracuje na dwoch komputerach rownoczesnie, plus dochodza papiery i ....kot, na biurku sie to wszystko nie pomiescilo.

Pea sprawdza prace Mamusi probujac wylapac pomylki zamiast myszy i ani nie wie ze jedna tuz za nia 

Ze Mark, kolega ktorego zna od czasow studenckich a mieszkajacy zupelnie niedaleko - kawaler bardzo dobrze usytuowany i mieszkajacy tylko z kotem), tak sie nudzil siedzeniem w domu ze postanowil zrobic kurczakowe party. On ma basen ale teraz odradzaja korzystania z basenow poza w gronie rodzinnym, czyli musial to party inaczej zorganizowac. Wyciagnal na front domu dlugasny stol, na nim ulozyl Mt. Everest z usmazonych kurczakow, inne dodatki tez, nakupil piwa i innych trunkow i dal ogloszenie na swej sasiedzkiej stronie ze gotowy na party ale by przychodzic w malych grupkach. I naprzychodzilo mu duzo sasiadow, niektorych kompletnie nieznanych, donoszac ze swych domow jakies przegryzki i napoje, podejrzewam ze zabijajace wirusy :)
 Mowi ze pod koniec juz nie mogl patrzec ani na kurczaki ani na piwo. I ze wszyscy byli zadowoleni, podejma tradycje, ze co weekend bedzie sie odbywalo u kogo innego. 
Rosalynn, kolezanka corki, opowiadala jak to dostala swietnego pomyslu ( ten wirus wyglada ze kazdemu rodzi dobre pomysly) a okazalo sie ze jej wypalil w twarz. 
Ona ma letni dom na Key West (jakby na Florydzie trzeba bylo letniego domu, przeciez tam jest tylko jeden sezon, letni) a poniewaz jej tez nakazano pracowac z domu to uznala ze bezpieczniej i w wiekszej izolacji bedzie przemieszkac ten okres tam zamiast w duzym Fort Lauderdale.
 Do tego Key West jedzie sie ze 3 godziny a autostrada do jest tylko jedna, przeskakujaca z wysepki na wysepke. Juz na niej bedac widziala ze cos nie tak bo byla bardzo zageszczona, gorzej niz w sezonie turystycznym. Zajechala a miasteczko (ladne, mieszkal tam Hemingway, zwiedzalam jego dom i widzialam jego szesciopalczaste koty) doslownie zatopione przyjezdnymi - bo milion innych mialo ten sam pomysl co ona. Normalnie miasteczko radzi sobie z turystami bo oni sa plynni - jedni przybywaja, inni odjezdzaja i jakas rownowaga istnieje ale tym razem nie bo za duzo i kazdy na dlugi okres. No i chca jesc i pic a takze bawic sie, wirus czy nie, a to wszystko teraz akurat bardzo niebezpieczne. Wiec mieszkancy przerazeni sytuacja zaczeli protestowac do wladz a nawet pikietuja pod ich siedziba i hotelami trzymajac plansze  "wracajcie do domu". Kolezanka posiedziala tam zaledwie trzy dni i zniesmaczona wrocila, mowiac ze z dwojga zlego lepszy diabel ktorego sie juz zna.

    Bardzo mi smutno - ze ludzie umieraja, ze nasze zycie zostalo tak dramatycznie zmienione a przyszlosc niepewna, smutno mi widziec zmiany w miescie - naprawde piekne i ziolone, bezpieczne i wygodne, jakies cieple i swojskie, pelne serdecznych i milych ludzi - teraz puste, smutne mimo przyrody i kolorow - ze dewastacja ekonomiczna bedzie kolosalna, wymarze wszystko dobre co dla niej zrobil Trump a naprawa bedzie dlugoletnia. Dalej twierdze a nawet upieram sie ze za to powinni nam zaplacic chinczyki. 
       Chyba niejeden czuje sie podobnie jak ja bo ostatnio wymyslono (tak, nastepny dobry pomysl ) by dla rozchmurzenia nastrojow, by miasto nie wygladalo na umarte, na znak solidarnosci, zaczeto drzewa i krzewy obwieszac swiatelkami. Powiedzialabym ze nawet bardziej niz w okresie B. Narodzenia bo sa udekorowane nawet domy ktore nie robily tego w czasie swiat. 
Moze dziwne ale rozwesela odrobinke a nadewszystko robi to co mialo robic - daje znak ze nie jestes sam, ze inni sa przy Tobie i wyciagaja reke, ze przetrwamy.     
   

8 komentarzy:

  1. SERPENTYNO...
    Drzewka obwieszać świecidełkami???
    Co za amerykańskie bezguście... Chorym przyjemniej będzie umierać w blasku Bożonarodzeniowych lampek w okolicach Wielkanocy? Kto tam zwariował???
    Ja nie jestem ani przesądny, ani nie hołduję żadnym transcendentalnym wymysłom i spiskowym teoriom, ale...
    - TO WSZYSTKO OPISANO PRZED KILKUDZIESIĘCIOMA LATY W ANGLOJĘZYCZNEJ LITERATURZE z pogranicza S-F i horroru!!!
    - "A gdy Titanic tonął, to też orkiestra grała"... To refren polskiej piosenki kabaretowej końca XX wieku...
    Zdrowia dla Ciebie i Rodziny życzę...
    JKN
    P.S.
    U nas tylko [czy aż] 8 trupów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj Mlody twierdzi, że gdy "Titanic" tonal, orkiestra grala, bo wszystkie nie ugotowane dotad homary hucznie swietowaly swoje ocalenie.

      Usuń
    2. Mozliwe ze tak bylo, ze homary sie cieszyly.
      Ja kompletnie inaczej odbieram to granie orkiestry do samego konca :
      nie mysle ze przygrywala do makabrycznego tanca, mysle ze taka forme odejscia wybrala jako odpowiednia do swego powolania jako muzyka - pozegnanie zycia muzyka.
      Przeciez i obecnie do pogrzebow dolacza sie muzyke i nawet wczesniej selekcjonuje ulubiony utwor.
      Nawiasem mowiac oboje z mezem wybralismy na ta okazje Knock, knock on the Heavens Door GN'R.
      Zyczylabym sobie w takiej sytuacji umiec zachowac ich zimna krew i godnosc - czyz nie lepsze to od wyrywania z rak innych kamizelek ratunkowych lub odtracania innych z lodzi?
      Zawsze mnie dziwilo iz ten fakt tak ciagle jest wytykany raczej w zlym swietle, bez zrozumienia intencji grajkow.

      Usuń
  2. Oo - odnosze wrazenie ze nalezysz do tych bardzo gniewnych i cynicznych.
    Pewnie Wlochom tez nagadales ze swa tragedie przechodza ze spiewem na ustach.
    Niech sobie bedzie ze swiatelka sa bezgusciem, poza tym nie bede wytykac ze w pewnych krajach wystawiaja w oknach swieczki i tym podobne, nawet nie w chwilach tragicznych.
    Ja mysle ze my, amerykanie, nie utoniemy choc wyjdziemy z pandemii mocno poturbowani.
    Mowiac o tym ja odwrotnie widze fakt grania orkiestry na Titanicu - jestem pelna szacunku dla niej ze podczas tak dramatycznych momentow i widzac ze to ich ostatnie chwile zycia zachowali zimna krew i godnosc, zamiast panikowac. Stac by Cie bylo na to? Watpie. Niczego nie zmienilo ale odeszli z honorem.
    Nasze swiatelkiem moze sa kiczem dla Ciebie ale jesli komus dodaja otuchy niech sobie swieca.
    Dziekuje za zyczenia i wzajemnie - badz zdrowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, ale osobiście jakoś nie boję się tej zarazy, choć jestem w grupie podwyższonego ryzyka nie tylko z racji metryki. Skoro nie padłam trupem gdy znalazłam swego męża gdy duchem był już w zaświatach, to pewnie i tę zarazę jakoś przeżyję. Poza tym jak wiadomo- urodziliśmy się, więc kiedyś musimy umrzeć. Na szczęście już nikomu nie jestem osobą niezbędną- bałam się śmierci gdy córka była jeszcze dzieckiem, no ale teraz....każda z nas ma osobne życie a już na pewno córka nie jest w niczym ode mnie zależna.
    Nie wiem czy naprawdę jest w Polsce mniej zachorowań- na pewno jest zdecydowanie mniej testów wykonywanych, no ale trzeba pamiętać o tym, że choróbsko ma okres wylegania się 2 tygodnie, więc to, że dziś test jest negatywny nie oznacza,że za 2 lub 3 tygodnie nadal będzie negatywny. Na pewno ważne jest by ograniczać spotkania z innymi i urządzanie party czy na powietrzu czy też w domu nie jest dobrym pomysłem na ten czas.
    Trochę się śmieję z tej pandemii - bo dziennikarze mają o czym pisać, ludzie wymyślają przeróżne teorie spiskowe,czasem wielce zabawne, naturopaci wymyślają nowe leki i sposoby uniknięcia choroby, antyszczepionkowcy też się znów uaktywnili- w pewnym sensie jest nawet zabawnie. Tyle tylko, że padnie cała gospodarka, co z kolei naturze jako takiej wyjdzie na zdrowie. Spadnie emisja dwutlenku węgla, odpływ turystów pozwoli spokojnie żyć wielu miastom zadeptywanym dotąd przez hordy turystów. Okazuje się, że wiele osób wcale nie musi codziennie dojeżdżać do pracy, bo mogą pracować zdalnie. Same korzyści dla klimatu. Może się wreszcie ludzie ockną i nieco bardziej zhumanizują swe życie a pieniądz przestanie być bogiem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podobnie - tez bedac osoba o podwyzszonym ryzyku wogole nie panikuje myslac raczej o mlodszej czesci rodziny.
    Ale traktuje powaznie, smieszyc mnie nie smieszy choc jak Ty odrzucam teorie spiskowe, nie zwracajac na nie uwagi.
    Ten chwilowy spadek emisji tez niewiele dla mnie znaczy wlasnie przez to ze jest chwilowy - na dluzsza mete niczego nie zmieni, wkrotce zycie wroci do normy wiec ona tez.
    Nie wszyscy mogliby na stale pracowac z domu, Anabell. Choc wielu teraz tak robi to jednak jest szkieletowe i zalatwiajace rzeczy po lebkach.
    Nasza kwarantanna ma sie niby skonczyc w poniedzialek - jednak moim zdaniem zbyt wczesnie i wcale nie bede uwazala otoczenia za bezpieczne. Cokolwiek zdecyduja postanawiam nadal postepowac izolacyjnie. Jak wiesz i tak zyje jak pustelnik wiec zadna trudnosc. A gdyby otworzyli biblioteki to juz mi calkiem dogodza.
    Pozostan w zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas jest malo WYKRYTYCH zakazen, bo testy robi sie tylko w wyjatkowych wypadkach. Zarazonych moze byc 10 razy wiecej, niz podaja statystyki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z pewnoscia u nas jest tak samo - niejeden ani nie wie ze jest zarazony.
    Oficjalnie nasza samokwarantanna konczy sie w poniedzialek. Uwazam ze dwa tygodnie to zbyt krotko by dalo dobre rezultaty wiec postanowilam kontynuowac nadal co mi latwo przeciez jako ze mieszkam sama.
    Choc ogolnie ludzie przestrzegaja ograniczen to glupkow nie brakuje jak tych co zapelniaja plaze w Kalifornii - i nie rozumiem dlaczego jeszcze nie zamkniete?
    Pozostan w zdrowiu - i ujawnij nam czyjego trupa miales w lodowce?

    OdpowiedzUsuń