27 maja 2018

20 CENTOW

     Jestem w bibliotece mniej wiecej raz w tygodniu jako ze ze mnie wielka "czytaczka". Musze korzystac z glownej biblioteki gdyz filia umiejscowiona blisko mego domu jest duzo mniejsza i w niej nie moge juz znalezc nic interesujacego do czytania.Ta, bedac duzo wieksza, rozlozona na kilku pietrach, posiada wiele specjalistycznych dzialow jako ze m. in wielu studentow korzysta z materialow dostepnych jedynie tam, poza tym istnieje wiele kacikow dla przegladajacych co im potrzeba, magazynow, gdzie mozna usiasc w fotelu i czytac. Czesc biblioteki po ktorej buszuje jest ogromnym pomieszczeniem, ma wiele alejek z regalami ktore sa dlugie - choc dookola wciaz kreca sie ludzie to ta rozleglosc sprawia ze czesto-gesto zapedze sie w najdalsza czesc i tam jestem sama jedyna.
     Od dawna i we wszystkich bibliotekach USA utarlo sie ze przebywaja w nich bezdomni, to jest zwyczajowe miejsce azylu - ci wiadomo ze swym ubiorem, poziomem higieny, czesto zapachem, tobolkami, ani nie robia dobrego wrazenia ani nie stwarzaja poczucia bezpieczenstwa. Przebywaja tam bo w zimie maja cieply i czysty dach nad glowa, w lecie klimatyzacje bez ktorej w naszym niemal tropikalnym klimacie ciezko byloby przezyc na otwartym powietrzu. Poza tym korzystaja z ustepu i umywalek, a takze niektorzy aktualnie zabijaja czas cos czytajac. Co ciekawe niemal kazdy posiada telefon komorkowy, choc zabijcie mnie nie wiem jak go oplacaja, wiec maja gdzie podladowac baterie a takze korzystac z darmowego Internetu, czesc z nich drzemie sobie w fotelach. 90% to mezczyzni a takze 3/4 to czarni.
     Kazdy poziom biblioteki ma toalety - zawsze czysciutkie, zaopatrzone w mydlo, reczniki, itd. Do pewnego czasu bylo tak ze potrzebujacy skorzystac musial pobierac od dyzurujacej osoby klucz do toalety ktore byly ponumerowane, a takze wpisywac sie na liste uzytkownikow - imieniem i nazwiskiem, godzina odbioru i oddania . Ten fakt byl mi dziwny i niespotykany nigdzie indziej ale wytlumaczylam sobie tym ze skoro w bibliotece przebywaja bezdomni, korzystaja z ublikacji/umywalni to taka kontrola ma swa logike: utrzymanie czystosci, bezpieczenstwa i prywatnosci innych osob itp. Smutna prawda jest ze troche nieprzyjemnie przebywac w otoczeniu ludzi tego typu - czesto maja zaburzenia psychiczne, sa uzaleznieni jak nie od alkoholu to innych srodkow, niektorzy sa nosicielami chorob zakaznych, niejeden zaczepia proszac o pieniadze choc w bibliotece tego nie spotykalam bo groziloby im wyproszeniem raz na zawsze.
      Kilka miesiecy temu zmieniono sposob korzystania z toalet - dla bezdomnych przeznaczono te na parterze a wszyscy inni korzystaja na poszczegolnych pietrach. Dla mnie to byl znak ze byl ku temu powod choc go nie znam - osobiscie jestem zadowolona ze zmiany - zawsze staram sie unikac korzystania z publicznych toalet a w bibliotece, skoro bylo jak powyzej opisalam tym bardziej.
      W czasie ostatniego pobytu w bibliotece znow zapedzilam sie w taka odlegla i pusta od ludzi czesc, snuje sie wpatrzona w polki az tu slysze ze ktos do mnie mowi a ani nie spostrzeglam sie ze jest tuz przy mnie. Byl to mlody czlowiek, w wieku studenckim, czarny. Choc nie przestraszylam sie na smierc to jednak wzbudzila sie we mnie czujnosc - czarny, bialy lub zielony moglby przyrznac w glowe, ogluszyc i obrabowac z dokumentow, kart, telefonu - i trwaloby chwile zanim ktos by incydent zauwazyl.Ten osobnik nie wygladal na bezdomnego bedac swiezy, czysty i nie w lachmanach, ale jednak....Pytam o co chodzi wiec mlodzieniec tlumaczy ze braklo mu 20 centow by na drukarce/kopiarce skonczyc wydruk potrzebnych mu dokumentow - oplata wynosi 5 centow za arkusz. Brzmialo to wiarygodnie chocby dlatego ze zebrak nie prosilby sie o 20 centow a poza tym ta suma wartala by dac i pozbyc sie go. Mowie wiec ze nie ma problemu, chetnie dam i tak zrobilam. Jednak nie mialam dwoch 10ciocentowek wiec otrzymal monete 25 centowa, podziekowal i poszedl. Nie minelo pare minut a tu znow mnie ktos zaczepia - ten sam mlodzieniec, z wydrukami w rece,  przynoszac mi reszte z 25 centowki - 5 centow.
      Nie mam pojecia jak mu sie nawet chcialo wracac by mnie odszukac i oddac taka sume. Poczulam sie bardzo nieprzyjemnie choc zarazem zbudowana jego uczciwoscia i prawdomownoscia - nieprzyjemnie ze tak w duchu podejrzanie i nieufnie z poczatku podeszlam do calej historii. Troche usprawiedliwiaja mnie fakty opisane wczesniej bo stworzyly grunt do ostroznosci. Jako rekompensate opowiadam historie na prawo i lewo - ze istnieja uczciwi i prawdomowni, rownoczesnie ciesze sie ze moje 20 centow byly dla kogos pomoca. A takze pytajac sama siebie czy postapilabym podobnie - wrocila by oddac niepotrzebna reszte, 5 centow - uczciwie odpowiedzialam ze nie - uznalabym ze podarowana moneta jest juz moja i moge robic z nia co chce a takze nie chcialoby mi sie tracic czasu na zwrot. 
      I tu ogarnal mnie wielki wstyd za taki wniosek - i sprowokowal postanowienie ze jesli przydarzy mi sie cos podobnego to musze i postapie jak ten mlodzieniec.    

4 komentarze:

  1. Skoro bywasz tam tak czesto, to moze jeszcze go spotkasz. I moze Cie pozna i bedzie chcial zwrocic dlug. W kazdym razie, na pewno nastapi wymiana usmiechow - i chcocby po to bylo warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bylo warto z kilku wzgledow a pewnie najwazniejszym jest ten ze podnioslo troche ma niska ocene ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chybabym sprobowala uciec…
    Telewizja u nas jest zasypana zlymi wiadomosciami, czujemy sie zastraszani i pewnie reagujemy z tego powodu nieracjonalnie. Jak jestem w bezludnym miejscu, czuje sie bardzo niekomfortowo :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez - choc tlumow rowniez nie lubie. Faktycznie w tych bezludnych bibliotecznych alejkach jest troche nieswojo choc pare krokow dalej sa ludzie.

    OdpowiedzUsuń