31 marca 2019

LABEDZIE - OSZUSTY

     Do mojego osiedla przylega Promenada, duze mall na otwartym powietrzu. Jestem na niej co najmniej raz w tygodniu wiec Promenade i trase znam na pamiec. Po drodze mijam kilka biurowcow a one, jak wiekszosc innych, sa zbudowane i umiejscowione wsrod przyrody. Niejeden posiada swoje jezioro z fontanna, podwodnymi swiatlami, altanka sluzaca za lunchowa jadalnie urzednikow, laweczki by przysiac w ciagu dnia, palacze maja fajne miejsce do palenia - calosc niezmiernie zielona, ladna, zadbana, az sie chce pracowac w ktoryms z tych biurowcow. 
     Na jednym z tych jezior widzialam dwa labedzie i podobalo mi sie iz jezioro czyms upiekszono i urozmaicono a labedzie znalazly dom w tak ladnym i spokojnym otoczeniu. Przejezdzajac zawsze rzucalam okiem na nie. Trwalo to dlugo, pewnie rok czasu.
     Pozniej zauwazylam ze nie przebywaja na tej dalekiej od ulicy stronie tylko tej bliskiej, co dobrze bo widzialam je wyrazniej . 
     Ale co bylo zastanawiajacym to fakt ze zawsze w tym samym kaciku, za kazdym razem. Pomyslalam ze moze maja tam zbudowany jakis szalas, jakis domek, schronienie i dlatego trzymaja sie tego miejsca? Jednak im czesciej je widzialam tym bardziej podejrzane mi sie wydalo ze wciaz tkwia w tym miejscu, ze nie plywaja po jeziorze, ze jeden od drugiego jakby zawsze w tej samej odleglosci.....
Calosc zaczela mi sie nie podobac i stwierdzilam ze wymaga blizszego sledztwa. 
     Jednak przez dlugi czas to bylo tylko zamiarem bo przeciez jadac na Promenade mialam zawsze cos do zalatwienia na niej czyli brak czasu na zatrzymywanie sie i sledztwo.
Az do wczoraj. 
W dodatku krzewy i chaszcze na brzegu nie sa jeszcze tak geste jak pozniej w ciagu lata wiec latwiej mi bylo przyjrzec sie tym labedziom z bliska. Zaparkowalam wiec przy krawezniku, i podeszlam do brzegu na ile sie dalo - a labedzie nic, jak sobie w tym swoim miejscu plywaly tak nadal plywaly. Zrobilam telefonem dwa zdjecia i nadal sie przygladam bo juz zaczynalo byc jasnym ze to nie sa zywe labedzie tylko sztuczne, plastykowe. Jednak dla pewnosci  stalam chwile obierajac za punkt porownywania glowy - czy ruszaja glowami, czy mrugna okiem, bo przeciez, do licha, w koncu musza.
 A one nic, nadal bardzo nieruchome i tylko poruszane woda i wiatrem. Posunelam moje sledztwo jeszcze dalej biorac kamien i rzucajac w ich strone, wczesniej rozgladajac sie dookola czy nikt mnie nie obserwuje i pozniej oskarzy o wandalizm czy maltretowanie zwierzat. 
 Rzucilam  - i dalej nic. Rzucilam drugi - to samo - brak reakcji. I ich glowy nadal nieruchome. Popatrzylam jeszcze przez chwile by nabrac pewnosci ale werdykt byl gotowy i zdecydowany:
 to nie zywe labedzie tylko plastykowe !!!!!!
 A ja, glupia, caly rok albo dluzej przejezdzajac spozieralam na nie i podziwialam i cieszylam sie milym widokiem.



  

14 komentarzy:

  1. Dobre! Szkoda, ze wczesniej nie wpadlo Ci do glowy nakarmic te labadki. Tylko co takie plastikowe jedza? :)))
    W naszym miescie, oprocz trzech troche wiekszych jeziorek jest cale mnostwo wiekszych i mniejszych stawow, a to w parku, a to gdzies w polu zupelnie niespodziewanie. Wiele z nich odkrylam podczas wloczenia sie z psami, a pewnie jest ich znacznie wiecej i ja o tym nie wiem. Ale wydaje mi sie, ze wiem, po co one powstaly. Otoz na kazdym z nich zaaranzowana jest wysepka i na tych wysepkach gniazduja labedzie, nie jestem pewna, ale mam wrazenie, ze wciaz te same. Zawsze zastanawiam sie, co dzieje sie z mlodymi, ktorych co roku rosnie na wysepkach spora gromada.
    A swoja droga szkoda, ze Twoje labedzie nie okazaly sie prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. W dodatku przez ten czas spogladania na nie martwilam sie czy sa wlasciwie i systematycznie karmione, czy maja jakas bude na zime, a takze czy sa para i co pozniej bedzie z mlodymi.
    Wszystko na nic, jak sie okazalo.
    Byl czas ze mieszkalam sama, w apartamencie, po drugiej stronie jeziora przy ktorym mieszkam obecnie. Ono jest sztuczne. Sa w nim ryby i zolwie a takze odwiedza je setki wedrujacych kanadyjskich gesi. Tych nie lubie bo jakies agresywne wiec sie ich boje i strasznie zanieczyszczaja sciezki wokol jeziora a takze sa bardzo glosne. Ale dawniej administracja osiedla kupowala kaczki i zasiedlala je w jeziorze. Te byly mile i bardzo sie przyjaznily z ludzmi, oczywiscie nie na piekne oczy tylko karme, najczesciej chleb. Bylo tak cale lata ze jakies kaczki sobie mieszkaly na tym jeziorze, co jedne wyginely to kupowano nastepne. Ale juz drugi rok nie ma wogole - widocznie cierpliwosc administracji wyczerpala sie. Podejrzewam wandalizm ludzki bo przeciez kaczka powinna pozyc pare lat a nie tylko rok czy dwa? Moze byc ze woda sie stala za brudna dla nich bo widze szalona roznice teraz a kiedys.
    Ale prawdziwych, zywych labedzi nie widzialam na zadnym z naszych stawow. To jest dziwne bo klimat przyjazny, i istnieje tradycja jesli chodzi o nie i pawie - zawsze na poludniu USA byly popularne. U nas te sztuczne stawy to glownie sprawa draznosci terenu ale na szczescie wplataja ladnie i gustownie w nature.
    Znam juz Twa pasje chodzenia i zwiedzania - takze fotografowania - wiec wspaniale ze masz okolice tak urozmaicona interesujacymi trasami i obiektami. Ja tez mam, mam tez troche gorek ktore kocham ale juz od jakiegos czasu nie wedruje, juz stalo sie niemozliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy juz nie bede mogla wloczyc sie po okolicy, to chyba odbiore sobie zycie, bo po co zyc siedzac w domu.

      Usuń
    2. Gdy tak sie stanie to zobaczysz jak mentalnie czlowiek dostosowywuje sie do nowej sytuacji i transormacja zwyczajow, upodoban przechodzi bezbolesnie - ja musialam zmienic kilka swoich i choc za niektorymi teskne to zarazem rozumiem ze tak musi byc a czesto to nawet juz mi sie nie chce nic poza spokojem.

      Usuń
  3. Ale mnie rozśmieszyłaś tymi łabędziami!!!. Łabędzie, gęsi , kaczki to ptaki migrujące.
    W Łazienkach były całymi latami łabędzie, ale im obcinano lotki, żeby nie odleciały na zimę. Raz tego nie dopilnowano i łabędzie odleciały i przez kilka lat nie było łabędzi. Te kaczki, które pływały na "Twoim" stawie to były dzikie kaczki, więc też może odleciały. Nie dziwię się, że umieścili na wodzie manekiny łabędzi- przynajmniej z daleka ładnie i dość naturalnie wyglądały, a administracja terenu nie musiała dla nich budować domków na zimę i je dokarmiać ani obcinać im latem lotek by nie odfrunęły.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze zimy sa bardzo lagodne a sama zima krotka wiec duzo zwyczajowego ptactwa i drobiu wogole nie odlatuje. Gdy mieszkalam nad jeziorem, mialam go pod balkonem, to kaczki moglam widziec caly dzien i widzialam ze zime spedzaly tutaj, nie odlatujac.
      Tak, fajnie przyozdobiono to jezioro - a ja podziwialam te labedzie caly rok. Glowe dam ze nadal, z przyzwyczajenie, przejezdzajac bede na nie zerkac.

      Usuń
  4. zabawne,jednak szkoda że nie prawdziwe,ptactwo wie gdzie się dobrze czuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiscie prawdziwe labedzie mialyby zupelnie fajnie na tym jeziorze. Calosc lepiej wyglada gdy jest zielono, na jego srodku jest fontanna i labedzie sa taka czeresnia na torcie.

      Usuń
  5. Niby labedzie oszusty, ale mialas przez caly rok radoche ze to najprawdziwsze, piekne labedzie i parka wiec zakochane. Mysle ze nie Ty jedna tak sie oszukalas, przeciez wiekszosc przejezdzajacych widzi je z daleka i przez chwile. Fajna labedziowa historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz racje, pewnie niejeden myslal podobnie jak ja, hihi.
      Gdyby nie to ze tak przebywaly ciagle w jednym miejscu (musza byc jakos zakotwiczone do dna) to nadal bym myslala ze zywe.

      Usuń
  6. Moze zywe łabedzie jak kaczki nie pozyly by długo.
    Ps. Serpentyno, wydaje mi sie ze mieszkałyśmy w tym samym miescie w Polsce. Przesylam pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zupelnie mozliwe - musialabym poznac wiecej szczegolow o Tobie by potwierdzic.
    Wzajemnie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobre. Ale z drugiej strony zaoszczędzi się na dokarmianiu łabędzi. I nie padną ofiarą żadnej łabędziej grypy czy czymś w tym stylu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Nabralam sie ale na szczescie to byla niewinna, nieszkodliwa pomylka. Wczoraj znow tamtedy przejezdzalam i widzialam ze labedzie nadal cale i zdrowe :)

    OdpowiedzUsuń