4 września 2019

CZEKAJAC NA DORIANA . . . .

     Napewno wiecie ze w tych dniach przy wschodnim wybrzezu USA grasuje Dorian, tropikalny huragan o niesamowitej sile i szybkosci wiatru. Na drzazgi rozwalil Bahamas i wedruje w strone amerykanskich wybrzezy.
      Ci co mnie czytaja wiedza ze moja corka mieszka na peryferiach Fort Lauderdale, w poblizu Miami i nad Atlantykiem. Cale wschodnie wybrzeze florydanczykow sumiennie przygotowalo sie na uderzenie huraganu zabezpieczajac domy i uzupelniajac zaopatrzenie lodowek i innych produktow. Oni maja w tym wprawe bo musza to robic niemal kazdego roku.
      Ten huragan jest troche grymasny nie trzymajac sie przewidywan trasy i mocy - ciezko bylo zdecydowac czy uderzy we Floryde czy nie wiec niektorzy, moja corka i ziec tez, z ostatecznym zabezpieczeniem okien (oni maja okna ze wzmocnionymi szybami ale maja rowniez okiennice i te mieli zamknac w ostatniej chwili), meble z tarasu wniesc do slonecznego pokoju by nie pofrunely w kosmos albo nie uderzyly w dom.
 W piatek corka wczesniej opuscila prace, zreszta wszystkie instytucje pozwalaly ludziom wyjsc wczesniej i zajac sie zabezpieczeniem rodzin i domow i ten swiateczny, dluzszy Labor Day weekend zamiast spedzic na piknikach i plazowaniu minal na zakupach, polowaniu na benzyniarnie ktora ma benzyne i zabezpieczaniu domow. 
     Sasiad corki, emeryt ktory zajmuje sie osiedlowymi kotami a jest ich pewnie 6 albo 7, wszystkie wylapal i zamknal w swoim garazu - od soboty - nie wiadomo na jak dlugo bo Dorianowi sie nie spieszylo z nadejsciem i bidne koty siedza w garazu bardzo niezadowolone z odebrania im wolnosci.
     Corka i John nie mieli zbyt duzo do przygotowania sie poza uzupelnieniem zapasow wody i zywnosci, w piatek sprzataczki posprzataly dom, wiec ten weekend mieli bardziej leniwy i bezrobotny niz zazwyczaj. John obcial jakies galezie ktore byly blisko dachu, corka popracowala z domu dla swej firmy a poza tym to gotowali,  ogladali TV i grali w karty. 
      Obecnie, sroda, nie wiem jeszcze co sie u corki dzieje poza ogolna internetowa wiadomoscia ze Dorian zaczyna byc odczuwalny ale jeszcze nic nie slyszalam od niej wiec nie wiem czy grasuje w jej okolicy czy gdzie indziej ale jego moc znacznie oslabla wiec nie jest juz takim dewastujacym jakim byl. 
     W poniedzialek przyslala mi takie zdjecia - Johna ogladajacego TV w slonecznym pokoju, Pea ktora sie wcisnela by byc blisko Taty - oni sie niezmiernie kochaja i sytuacje ze kicia sie ulozy do snu na jego brzuchu czy nodze sa czeste - John lezy czy siedzi wtedy w jednej pozycji by kotce nie przeszkadzac i nawet jesli scierpnie, chce mu sie sikac, czasem kichac  - to sie powstrzymuje czesto przez godzine albo dluzej. 





              Czyz nie fajny sposob czekania na huragan?

P.S.   Z ostatniej chwili jako ze otrzymalam telefon i update -
wczoraj pod wieczor u corki bylo bardzo wietrzenie i deszczowo ale minelo i nie narobilo zadnych szkod, sasiad otworzyl drzwi garazu by wypuscic koty na wolnosc - to siedzialy na swych lozkach i ani sie ruszyly dopoki ich na sile nie powyganial - widac ze sie przyzwyczaily miec dach nad glowa. Corka dzis jechala do pracy bo normalne zycie wrocilo do jej okolic. Dorian idzie na polnc, do Karolin ale nie jest mocny.
 Natomiast zdjecia z Bahamas pokazuja kompletna destrukcje wysp. 
      

4 komentarze:

  1. Duzo wszedzie pisali o tym huraganie, ktorego Mr Trump uzyl, aby odwolac wizyte w Polsce.
    Oczywiscie byl to pretekst, co nie zmienia faktu, ze huragan mocno zdewastowal Bahamy.
    Naprawde przykro patrzec na skale zniszczen, ale w tym regionie huragany to przeciez staly element klimatu.
    Mysle, ze u was zakonczy sie tylko duzymi wiatrami i deszczem, choc sytuacja jest wciaz grozna.
    Bardzo sie ciesze, ze ominelo to Twoich bliskich i Floryde , nigdy nie wiadomo jakich szkod by narobil.

    Oj, John i kotka sa po prostu rozczulajacy. Co za widok. Pocieszylam sie, ze nie tylko my tak spedzamy piatki,
    ale przewaznie tak to wlasnie wyglada. Piatek to dzien, ktory kumuluje zmeczenie z calego tygodnia i po prostu
    padamy na sofe.
    A pomyslec , ze jeszcze tak niedawno piatek wieczor to byl najlepszy i najbardziej wyczekiwany dzien w tygodniu –
    po calym tygodniu pracy mialam sile wychodzic do klubu, tanczyc, spotykac sie ze znajomymi i wracac po polnocy do domu.
    A teraz? Nawet bym palcem nie kiwnela...

    A to sprytne te kotki , spryciule !


    OdpowiedzUsuń
  2. Dorian ominal Floryde i teraz grasuje przy wybrzezach Pol. Karoliny, bedac slabszy niz byl.
    Wiec moim naprawde sie upieklo i nawet tych zabezpoieczen "w ostatniej chwili" nie musieli robic.
    Kitty - ja tez nie mam juz sil i ochoty na dawne aktywnosci choc jestem emerytka no ale u mnie to sprawa wieku tez - ale najwieksza przyczyna sa stawy.Co mam sily i ochoty to przeznaczam na dom, ogrod. Poniekad u mnie nadal goraco wiec np. aktywnosci na swiezym powietrzu odpadaja.
    Mlodzi dobrali sie usposobieniem bo oboje lubia spokojne domowe zacisze i swe wlasne towarzystwo. Do niedawna troche sie udzielali spedzajac weekendy u znajomych lub robiac krotkie wypady oceaniczne a od jakiegos czasu nic, nawet nie robia juz duzych spotkan i grillow, najwyzej tylko dla siebie. A oboje jeszcze nie maja nawet 50tki. Wyglada wiec ze jedynie bedac zupelnie mlodym chce sie brykac a pozniej bezcennymi staja sie wieczory w zacisznym domu.
    Zycze wiec spokojnego i milego weekendu, Kitty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo to jednak Twoi troche nas wyprzedzili w lenistwie ( wczesniej wymiekli :)). Nam sie jeszcze od czasu do czasu chce - choc nieraz musze sila wyciagac i necic jakims ciekawym wydarzeniem w okolicy. Jak juz wyciagne z domu idzie z gorki i jest fajnie, cale clue w tym aby sie zebrac w sobie. Duze grille tez wlozylam do lamusa, koniec z tym, ewentualnie moge wyprawic dla najblizszych przyjaciol, tylko druga para i my - a i to mnie tez napawa stresem i nerwami czy zdaze czy przygotuje, czy nadaze ze wszystkim.
      Co to sie porobilo Serpentyno !
      Teraz zaczynam juz rozumiec metode angielska - najlepiej spotykac sie w pubie :)
      Wypic po pare drinkow, zaplacic i miec swiety spokoj i zadnego sprzatania i stresu.
      Tyle, ze my po pubach nie chodzimy - wolimy dom.

      I ciebie pozdrawiam mocno i przedwikendowo


      Usuń
  3. Inna rzecz to fakt ze tu sie pracuje do 5tej i zanim zajedzie do domu, moze wstapi do sklepu, to jest naprawde pozno i nie chce sie nawet myslec o towarzystwie. Weekend, przynajmniej jego duza czesc to porzadki, ogrod , zakupy i inne zaleglosci.
    Gdy pracowqalam tez tak mialam plus dzieci i zanim sie ogladnelam juz byl poniedzialek.
    Pisze nowy post ze wzmianka o kalendarzu, moze Cie zainteresuje.
    Dobrego wypoczynku. O rany jak u nas nadal goraco, 38 C.

    OdpowiedzUsuń