15 grudnia 2019

PRZEDSWIATECZNE IGRASZKI

     Pewnie pamietacie ze moja corka i John, wykorzystujac bonus w postaci bardzo znizkowego pobytu w hotelu-kasynie-spa ktore to powstalo w Miami i ma ksztalt gitary, miala tam spedzic jeden z grudniowych weekendow.
 Stalo sie wlasnie w ten weekend. Przebywaja w "gitarze" od piatkowego popoludnia i do domu wracaja dzis wieczorem. Miami jest od jej miejsca zamieszkania zupelnie blisko co im bardzo na reke bo kicie zostawili sama samiutenka - tyle ze dwa razy byli wczoraj w domu by ja nakarmic, przeczyscic kuwete, dzis ktores skoczy z samego rana by to zrobic, no a wieczorem bede juz spowrotem. Na nasze odleglosci i korki to tylko 40 min jazdy.
     Sa zachwyceni miejscem, luksusem, pokojem i lazienka (ktore nie sa tymi najdrozszymi ale i tak wysokiego standartu), restauracjami, basenami, spa i innymi miejscami typu kosmetyczno-masazowego, koncertami, obsluga, sklepami. Jedynym w ktorym choc byli w sensie kukniecia do niego ale nie korzystali to same kasyna bo nie graja  nie wierzac w hazard. 
Nasluchalam sie duzo opowiadan, mam fure zdjec ale zamieszcze tylko kilka by dac pojecie jak moi bliscy bawia sie na Florydzie. 





Hotel posiada kilka sal koncertowych - ta to jedna z nich
                                 



  Niech sie wygrzewaja sloncu, plywaja i korzystaja z obslugi bo gdy do mnie przyjada w nadchodzaca sobote to beda musieli wskoczyc w kurtki, dlugie spodnie, czapki i swetry. I nie opali ich moje slonce, o nie - choc zdarzaja sie bardzo sloneczne i cieple dni, nawet pozwalajace na pootwierane okna, to jednak czesciej jest zimno, palm u mnie nie ma, sa tylko nagie drzewa.

Natomiast u innych moich, tych w Bostonie, bawia sie tak :


Mimo zupelnie kiepskiej pogody mlodszy wymusil na ojcu pojscie na szybkie wedkowanie na pobliskim jeziorze. I mial chlopak przeczucie bo popatrzcie jaka sobie rybe zlowil. Podobno po polsku nazywa sie okon. 
On, bidok, wciaz nie moze zdecydowac kim zostanie gdy dorosnie : weterynarzem bo kocha zwierzeta czy zawodowym wedkarzem, takim ktory bierze udzial w zawodach i zarabia na tym dobre pieniadze gdy ryba bierze.
  


     Kasia, jak co roku, od sasiadow z naprzeciwka z ogromnym domem, otrzymala zaproszenie na swiateczne party dla dzieci. Wiadomo ze to oznacza iz rownoczesnie rodzice maja swe skromne party bo niektorzy, z dalszych okolic nie maja wyjscia tylko musza przeczekac cale party wiec gospodarze goszcza ich tez.
Ci sasiedzi zawsze robia te przyjecia (bo urodzinowe tez) na duza skale, goszcza ze 30 dzieci, zamawiajac Mikolaja, elfy, dekoratora, jedzenie z dziecinnej restauracji razem z kelnerem, jakichs magikow i takie tam.
Odbylo sie wczoraj ale mieli deszczowa pogode wiec bawili sie tylko w srodku, bo w inne lata gdy maja snieg to dochodza zabawy na sniegu - kto ulepi najladniejszego balwana, zrobi najladniejszego aniola w sniegu, jazde na sankach, walki kulami snieznymi .........Oj, przypomnialo mi to wlasne dziecinstwo i mlodosc , chlip chlip. 
Kasia przebrala sie za elf-inke i nawet mi sie podoba. Prawde mowiac na tego rodzaju figle i zabawy to czasem chetniejsza niz dzieci.
Na to przyjecie starszy nie chcial isc, odwrotnie niz Kasia. 
We wrzesniu skonczyl 14 lat wiec uznal ze byloby ponizej jego godnosci uczestniczyc w takim przyjeciu dla "dzieci". Ojciec, moj syn, poszedl by zlozyc zyczenia i podziekowac ale wrocil do siebie by ze starszym przytaskac ze schowka choinke i cala reszte, przygotowac do ubierania. Nawet sie cieszyl i smial ze do pomocy ma wlasnego elfa a takze super wymowke od przyjecia. 
Zdazyl zrobic mlodszemu jedno zdjecie :


Syn mi mowil ze mlodszy tez sie robi starszy i powazny (w styczniu bedzie mial 12 lat) bo z politowaniem patrzyl na mlodsze dzieci i trzymal sie grupki starszych, nie byl taki swobodny i wyglupiajacy sie jak zeszlego roku. 

Pozniej od syna dostalam zdjecie z komentarzem ze oni tez maja kogo karmic - mial na mysli mojego chipmunka bo o rybce jeszcze nikt nie wie - tak dobrze trzymam od lata ten sekret. Ich, jak zreszta wszystkich sasiadow , tylny trawnik przylega do lasku wiec kolo domow kreca sie im przerozne zwierzeta - jelenie, dzikie indyki, lisy, pracze, kuny no i oczywiscie oprocz przeroznego ptactwa lacznie z sokolami - wiewiorki.
 Wszyscy je dokarmiaja no bo zima i snieg - i zobaczcie jak jedna wspolna wiewiorke utuczyli : 


 Podobno wciaz glodna, wciaz zebrajaca o jedzenie, przeganiajaca i atakujaca inne zwierzeta, bardzo agresywna. Syn mowi ze jesli tak dalej pojdzie bo widzi ze ludzie przesadzili z tym karmieniem i zrobili ja niebezpieczna dla otoczenia i boi sie by nie ugryzla dziecko czy psa, to zamowi "hycla" by ja zlapal i wywiozl gdzies w odludzie.

My, starzy, nie bawimy sie - Lokator ciezko pracuje w Kentucky, ja rowniez dbajac o dom i ogrod i wszystko inne, z Sylwestrami od dawna mamy spokoj i nie uczestniczymy, wolac spokoj domowy i swe wlasne rozrywki.
 Gdy przyjada na swieta i przez tydzien przynajmniej czesc rodziny bedzie pod jednym dachem to bedziemy robic to co co roku - mlodzi z rana lazic po gorkach i spacerach, popoludnia spedzimy wspolnie grajac w karty, ogladajac filmy, gotujac.
I tyz dobrze. 


    

4 komentarze:

  1. No rzeczywiście- zwierzątko wygląda jak mutant jakiś. Ładnie Kasia w tym przebraniu wygląda, wychodzi na moje,że przydałaby się jej na co dzień inne uczesanie.Młodszy z wnuczków też ładnie w tym przebraniu wygląda.Do wyboru zawodu to jeszcze ma czas, jeszcze się mogą zainteresowania odmienić.Ale trofeum wędkarskie ma niezłe. No ciekawa jestem jak Kicia "odbierze" akwarium z rybką.Fajne to SPA, mogłabym tam trochę pobyć. A tak ogólnie rzecz ujmując, to strasznie się te nasze wnuki szybko starzeją. Dopiero co byli w pieluchach a tu proszę- już im dziecięce imprezy nie odpowiadają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje wnuki maja 14 i pol roku, drugi w styczniu bedzie mial 12 - i nie wiem kiedy zlecialo zwlaszcza ze rzadko ich widze a gdy widze to uderza mnie ich dojrzalosc , zwrost ktore w miedzyczasie nabywaja.
    Przypomina mi to ze ja tez sie starzeje i starzeje.
    Napewno z Twoimi jest to samo, tyle ze widujesz ich codziennie wiec zmiany w nich wydaja sie mniej drastyczne. Smiszne bo gdy oficjalnie to o moich wlasnych mowie "syn, corka" ale pomiedzy soba mowimy "dzieci", jakby byli malymi dziecmi a przeciez wkrotce beda miec 48 lat.
    Ja tez mysle ze Kasia powinna zmienic fryzure ale nie smiem o tym wspomniec. Madrosc zyciowa dyktuje mi by sie jak najmniej wtracac, najwyzej wtedy gdy mnie pytaja o zdanie.
    Serdecznie Cie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie starszy w styczniu skończy 11, a młodszy w lutym 9. Oni obaj są teraz w jakiejś fazie wzrostu, starszy co miesiąc przyrasta o 1 cm, ale ostatnio w miesiąc przyrósł 2 cm. Młodszy za to hurtowo niemal zmienia mleczaki na stałe zęby, z reguły wypadają mu po 2 na raz. Zabawne jest z tym rośnięciem - bo wpierw rośnie stopa, dopiero potem idzie dziecko w górę.Młodszy ma teraz ten sam rozmiar buta co starszy, czyli tak jakby damskie 35.
    Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyglada ze cala czworka, Twoi i moi , sa w wieku ksztaltowania sie i wlasnie wzrost jest najbardziej wyraznym efektem.
    Ja tez mialam smieszne wydarzenie "butowe" ze starszym a bylo to rok temu gdy jeszcze byl o rok mlodszy i jego stopa troszke mniejzsza niz teraz : chcial szybko wyjsc na ogrod a nie mial swych butow pod reka wiec wlazl w moje ogrodowe ktore zawsze leza przy tylnych drzwiach - na szczescie niemal nowiuskie, dopiero co kupione. I tak mu spasowaly chociaz byly raczej damskie ze bylby mi je zabral , tyle ze leciutko mu ugniataly duzy paluch. Wiec wtedy, 13letni, mial stope wieksza niz dojrzala baba. Mimo tego lekkiego ucisku i tak czesto w nich chodzil bo strasznie mu spasowaly. A jako ze przeznaczone do ogrodu to kupilam w tanim sklepie niezbyt patrzac na styl tylko wygode i nieprzemakalnosc.
    Starszy jest wyzszy ode mnie i bardzo go to cieszy i smieszy.

    OdpowiedzUsuń