27 grudnia 2019

SPOSOB NA "ROBIENIE" PIENIEDZY

     Oto jak John mnozy swe pieniadze - w prosty, legalny, szybki sposob :



Laduje je na ladowarce, razem z kartami kredytowymi ! ! ! 
Bardzo mnie ten sposob rozweselil a gdy zapytalam czy efektowny, odpowiedzial ze "czasem".
Nieraz widzialam ze taki ma zwyczaj - gdy kladzie telefon na charger-ze to razem z kartami i gotowka ale dopiero teraz spytalam skad sie to wzielo.
Wiec bylo tak ze on nie ma portfela i forse, karty trzyma luzem w kieszeni. Nie ma bo drazni go wypchany portfel, bo komplikuje wygodne siedzenie obojetne czy mialby w przedniej czy tylnej kieszeni. W dodatku takie luzne trzymanie zmusza go do ograniczenia rzeczy w kieszeni. Jednym slowem tak lubi i tak sie przyzwyczail.
 Gdy wraca z pracy to telefon idzie prosto na charger i jakos sie sam wyjmuje z kieszeni razem z kartami i banknotami wiec by swoj majatek miec razem, nie zapodziac gdzies po domu, kladzie na charger razem.
Tak czy siak powstala z tego rodzinna "legenda" i teraz mowimy ze nie ma to jak John - nie musi pracowac, potrzebuje pieniadze to resztke ktora ma laduje i same sie mnoza. 
Ale to pracuje tylko dla niego - gdy ja sprobowalam tego sposobu to mi nic nie przybylo :(


DODATEK NADZWYCZAJNY


Kicia czuje sie tutaj jak u siebie w domu, a nawet bardziej zuchwale.
 Rybe lowi przez wiekszosc dnia, czesto zanurzajac w wodzie obie lapy a przeciez normalnie wody sie boi jak ognia. Obserwujemy i zapobiegamy katastrofie, na noc na akwarium zakladajac wieko.
Gdy rano przychodze do kuchni a na ogol jest to ok. 4tej rano lub wczesniej, juz siedzi i czeka, najpierw kladac sie plackiem do drapania a nastepnie biegnie do ryby cieszac sie ze wreszcie ktos wstal i zaswieci jej swiatlo a pokrywe zdejmie.
Dzis, gdy pisalam pierwsza czesc postu, uslyszalam mocny stuk, jakby z glownej jadalni. Ze strachem lece sprawdzic co sie stalo tym bardziej ze przez ostatnie dni gdy umyje naczynia to talerze zostawim na stole by byly gotowe na nastepny raz, bym nie musiala wciaz grzebac w wysokich szafkach - i widze obrus zesuniety w jedna strone, ozdoby stroika poprzewracane a najwyzsza choinka na podlodze.
Wyglada ze wskoczyla na stol a obrus sie posliznal bo przeciez to swego rodzaju lodowisko, i bidna Pea pojechala na nim i wjechala w choinke. Zostawilam jak bylo zeby moi gdy wstana zobaczyli osobiscie jaki kot zdrowy i wesoly i psotny.
Komentarz meza by : no, niech bym jak tak zrobil to juz bym byl na wycieraczce. 
Umieszczam zdjecia PRZED i PO.
 Ale mi bedzie smutno i teskno gdy w niedziele odjedzie.

Firanke mam podwinieta by kicia mogla patrzec przez okno 





  

6 komentarzy:

  1. Czego to ludzie nie wymyślą. Sposób fajny. Podejrzewam jednak, że u mnie nie zadziała. Może dlatego że portfel noszę w kieszeni. W przeciwieństwie do komórki której często nie zabieram że sobą. Gdy wychodzę na pół godziny do sklepu to branie telefonu wydaje mi się zbędne. Pozdrawiam poświątecznie.
    Jarek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt - faceci mają kiepsko z tymi wypchanymi kieszeniami. Z tego co pamiętam z własnego okresu "młodszej nastolatki", to moi wszyscy koledzy miewali w swych kieszeniach baaardzo dziwne rzeczy, bo znajdowały się tam w niezwykłej symbiozie i scyzoryki i kapsle od butelek, czasem gwoździe, w kieszeniach zakochanych były nawet fotki sympatii, a takie "luksusy" jak pieniądze lub...chusteczka do nosa- najrzadziej.
      Obecnie portfele męskie bywają dość płaskie i nieduże, wszak dużo płacimy kartami.
      Tu gotówką płaciłam zaledwie kilka razy. Ostatnio zwrócono mi uwagę, że smartfon powinnam mieć stale przy sobie w łazience również, na wypadek gdybym zemdlała.
      Jeszcze trochę to mi go zaszyją pod skórę niczym rozrusznik serca;)))))
      Buziam;)

      Usuń
    2. Jonh twierdzi ze majac swe rzeczy w kieszeni luzem to nie tylko zmusza go do trzymania tego co zywcem nieodzowne ale jakos samo sie uklada w sposob nie uwierajacy i wygodny. Pozniej wyciaga calosc jednym zamachem i kladzie na ladowarce robiac gotowym do nastepnego wlozenia do kieszeni.
      portfele potrafia sie zrobic grubymi bo kazdy teraz ma kilka kart bankowych, prawo jazdy, karty ubezpieczeniowe - ja mam tych kart ubezpieczeniowych chyba cztery plus bibblioteczna, zdjecia itp. Niby trzymam w torebce a nie kieszeni ale jak sie wezmie porfel w reke to faktycznie gruby ale nie od gotowki.
      Ja tez niemal nie obracam gotowka majac przy sobie kilkanascie dolarow na parking.
      Tutaj ludzie maja takie urzadzenie alarmowe polaczone z pogotowiem - nosi sie na szyi lub nadgarstu i w razie czego jeden klik i juz odpowiednie miejsce jest zawiadomione ze potrzebujesz pomocy. Moim zdaniem bardzo latwe i szybkie i pomocne.
      Mnie sie czesto zdarza ze majac telefon w torebce a bedac w gwarnym miejscu to nie slysze sygnalu i przegapiam telefon. By tego uniknac musze trzymac np na stoliku restauracyjnym, na widoku. Nie lubie bo boje sie zostawic.
      Powaznie mysle ze powinnas sie zainteresowac takim alarmowym urzadzeniem bo napewno u was tez sa - sadze ze bardziej proste do uzytku niz telefon.
      Jak sie ma Twoje gardlo? Mocno pozdrawiam.

      Usuń
    3. Ooops - odpowiedz weszla mi w zle miejsce - wybacz ze musisz szukac.

      Usuń
  2. Nikomu ten sposob nie zadziala ale mielismy kupe smiechu.
    Ja to mam pecha z telefonem komorkowym bo czesto nie zabieram ze soba gdy grzebie w grzadkach - i wlasnie wtedy zawsze ktos z moich dzwoni a skoro nie odbieram to mnie pozniej obruguja. A gdy zabiore to nie dzwoni nikt i tylko musze go ze soba przenosic, dbac by nie lezal w sloncu albo zebym nie zaproszyla ziemia czy podlala woda - bo w kieszeni niewygodnia albo nie mam kieszeni. Jednego razu mialam w takim malutkim woreczku okularowym i powiesilam na galazce zapominajac gdzie go umiescilam i pozniej szukalam pol dnia.
    Dziekuje za pozdrowienia - wzajemnie, Jarku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ki diabel, Jarku - znow mi wlazlo tam gdzie nie potrzeba.

    OdpowiedzUsuń