Najpierw musze opisac sytuacje mieszkaniowa Kici byscie lepiej rozumieli co, jak i dlaczego tak a nie inaczej.
Gdy mlodzi (a powinnam im zmienic przydomek bo juz nie sa tacy Mlodzi - ona 47, on 51, tylko jeszcze nie wymyslilam nowego) odchodza do pracy to Kicia zostaje sama i w dodatku jest zamknieta w pokoju slonecznym. Tam ma dookola pomieszczenia okna wychodzace na tylny ogrod wiec widzi inne koty, te "bezdomne", inne zwierzeta, ptaki, nieraz pracujacych ogrodnikow, ma swoje meble w ilosci duzej, picie, jedzenie, zabawki i kuwete. Moze spac na ludzkich meblach, dywanach, fotelach, stole, co chetnie robi, bawic sie a jednak gdy mlodzi wracaja kolo szostej wieczor i Kicia slyszy ding wylaczonego alarmu to juz jest przy drzwiach, juz gotowa byc z ludzmi i moc biegac po calym domu.
Gdy mlodzi ida spac to Kicia niby powinna byc wysikana bo spi z nimi w ich lozku a pokoj sloneczny nie bedac objety alarmem musi byc zamkniety na klamke i zamki czyli kicia gdyby co to nie ma dostepu do kuwety.
Tak - nieraz mowilam ze to niezbyt dobra sytuacja ale czy mnie ktos slucha? mlodym sie zdaje ze skoro kot sie wysikal to pozniej nie moze go zebrac na nastepne albo miec niestrawnosc i pragnac pojsc z grubszym interesem. Nieraz czlowiek musi w srodku nocy to czemu nie kot?
Ze dwa razy juz mieli tak ze kot mial smierdzacy wypadek w livingroom no bo jak mogl sie dostac do kuwety?
Gdy tam bylam to postepowalam z kotem tak jak mlodzi - az do czasu a stalo sie to moze w druga noc naszego sam na sam. Tyle co usnelam az tu budzi mnie okropny smrod i wiadomo jaki, koci..... Swiece, wstaje ostroznie stawiajac nogi by w COS nie wlesc ale niczego nie widze. Ide wiec za smrodem a on zaprowadzil mnie do duzej donicy z kwiatem.
Tym kwiatem to sie interesowala od samego poczatku , szczesliwa ze wreszcie ma do niego dostep bo gdy mnie tam nie bylo i ta sypialnia nie byla uzywana to corka trzymala drzwi zamkniete - bo kot tam wchodzil, kopal i sikal w doniczce i juz czesc kwiatow umarla. Przy mnie musialy drzwi byc otwarte wiec kot byl w siodmym niebie i owszem, kopal w doniczce a babcia udawala ze nie widzi.
Wtedy, w ta noc, wygladalo ze byl w potrzebie pojscia do kuwety a nie bylo jak wiec, bardzo madry kocina, znalazl najlepszy sposob - zamiast kuwete uzyl donice. Tak, byl w niej wysoki i bardzo smierdzacy kopiec a dookola rozkopana ziemia.
Coz kocina winna skoro musiala? Nawet nie krzyczalam na nia bo nie zawinila a wlasciwie pochwalilam za dobry pomysl z ta donica - ktora musialam jakos posprzatac zanim mnie smrod zaczadzi. Najpierw wylaczylam alarm i udostepnilam kici dojscie do kuwety w razie powtorki. Nastepnie wzielam ta kuwetowa lopatke i z doniczki wygrzebalam ile sie dalo a nie bylo latwo bo lopatka szeroka i nieprecyzyjna a takze zaczelam odslaniac i drapac korzenie kwiatow. Niemniej wygrzebalam i wynioslam do pralni by wyrzucic rano na dobre. Nie wiedzialam co zrobic z reszta nocy ; czy kicie zostawic w tym pokoju slonecznym i z kuweta czy wziac ja spowrotem do sypialni? Dopoki sprzatalam to ja obserwowalam by swym zachowaniem podpowiedziala mi co chce. Wyszlo ze ulozyla sie do spania tam w slonecznym pokoju wiec ja tam zostawilam, w pokoju nie smierdzacym a sama wrocilam do swego, zasmrodzonego.
Rano jeszcze lepiej ta doniczke uprzatnelam a takze znalazlam w szopie worek ziemi ogrodowej wiec dosypalam.
Pozniej, wieczorem mialam problem co zrobic by sie sytuacja nie powtorzyla?
I wymyslilam - kuwete przynioslam na noc do salonu!!!!! Calodzienny piasek wyczyscilam, dosypalam swiezego, Kici pokazalam ze od dzis ma ustep w salonie i przysiaglabym ze dala mi mile i nawet szczesliwe spojrzenie w podziece. Corce nawet nie meldowalam co sie stalo i ze kuweta w salonie bo dopiero by mi sie obsluchalo. Wiem bo mowilam tyle razy i bez skutku.
Malo tego - bojac sie ze kot moze polubial uzywanie donicy chocby przez to ze bliziutko lozka to wymyslilam zabezpieczenie by sie nie mogl dostac do ziemi i kopac czy sikac. Oto ono i mysle ze powinnam opatentowac:
Pozniej okazalo sie, zreszta spiac czujnie widzialam ze Kicia schodzila z lozka dwa razy i wracala , okazalo sie ze sikala sobie do kuwety a w ciagu dnia chociaz chodzila do mej sypialn by spozierac z okna na ulice to w donicy nie grzebala bo jak skoro Serpentyna tak podstepnie zablokowala dostep. Ale kuweta sie cieszyla, widzialam to rano po jej nadzwyczaj dobrym nastroju, nawet asystowala mi przy sprzataniu i zanoszeniu jej na dzien do slonecznego pokoju. Robilam tak pozniej co noc i mialysmy z tym pomyslem wielka wygode.
Gdy corka wrocila i opowiedzialam zajscie jeszcze raz radzac tzymac na noc kuwete w salonie to nadal odmowila .
Teraz wciaz slysze ze widzac iz kot niespokojny to ktores wstaje, rozlacza alarm, wypuszcza ja do kuwety, czeka, wpuszcza, wlacza alarm. Coz moge powiedziec? Jak tak chca to tak maja.
A jednego ranka chcialam wysuszyc i ulozyc wlosy moja suszarko-szczotka i nie dalo sie bo nie dzialala! To bylo zaraz po przyjezdzie wiec za ta katastrofe obwinilam samolot. Co mialam robic? Wzielam suszarke corki chociaz jest innego typu bo tylko i wylacznie suszarka, bez mozliwosci rownoczesnej stylizacji . Zrobilam nia masakre z wlosami bo nie mialam wprawy a takze nie umialam skoordynowac mej szczotki z ta suszarka, pracowac rownoczesnie oboma przyrzadami. W dodatku strasznie mocna i wiejaca na szeroki luk wiec zanim ulozylam z trudem jedno pasmo to cala reszta wlosow byla sucha. Moczylam i robilam, umeczylam sie niemilosinie, spocilam a wlosy byly jak gniazdo wrony.
Szybko polecialam do laptopa i online zamowilam nowa, tyle ze inna bo moja staruszka majaca ze 20 lat juz nie jest w produkcji. Zamowilam tak by juz na mnie w moim domu czekala, zebym nie byla bez . Zaplacilam 48 $.
Pozniej, po nastepnym myciu wlosow tak dla draki mysle sobie - sprobuje jeszcze raz ta suszarke. Tak zrobilam i o malo nie zemdlalam bo, psiakostka, zaczela bez problemu dzialac. Kiedy juz zamowiona byla w drodze.
Nowa przyszla jak obiecali i juz czekala na mnie. Wyprobowalam i jest bardzo fajna ale uzywam stara bo chce ja wykonczyc - po tylu latach ma prawo byc na ostatnich nogach i kiedys umrzec.
Wiec oszukala mnie ta suszarka ale moze dobrze miec nowa w razie czego?
Oto moja staruszka i suszarka corki - ta o pieknym czerwonym kolorze.
Zostaly mi jeszcze dwa wizytowe tematy do opisania ale jesli was nie ciekawia, jesli nudne, dajcie znac to zaprzestane pisania i marudzenia.
Czytam na bieżąco. Pisz dalej. 😘
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie wiedziec, Pantero.
OdpowiedzUsuńJak Ci tam w Polsce?
Podobnie sobie pomyslalam - ze skoncze serie opowiesci z wizyty a pozniej zobacze co dalej.
No jednak sa Mlodzi jak mysla ze kicia nie potrzebuje w nocy toalety na siusiu albo i wiecej.
OdpowiedzUsuńAle jak wola wstawac w nocy i wyprowadzac koteczke do pokoju z kuweta no to niech tak robia.
Ty rozwiazalas problem bardzo dobrze a Pea jest madra ze od razu zalapala gdzie ma kuwete a uzycie donicy tez bylo inteligentne.
Opisuj, opisuj.
Mysle sobie o ile mam latwiej ze od wiekow nie uzywam suszarki, mam nawet jakas, musze sie jej pozbyc w ramach minimalizacji.
Mnie tez czeka minimalizacja ale nie obejmie suszarki. Ona jet zarazem szczotka stylizujaca i wprost nieodzowna w mym zyciu.
UsuńWyobraz sobie ze dzis rano uslyszalam prawdziwe skargi na Kicie i jej toaletowe zwyczaje ktore wyglada ze staja sie gorsze. Nawet takie cos o co walczylam jakis czas - zeby na noc trzymali kuwete w salonie. Dzis uslyszalam ze chyba musza tak zrobic. Widzisz - ich mieszkanie, przynajmniej ta czesc to takie trzy w jednym, otwarty plan - salon, jadalnia i kuchnia choc osobne to jednak jedno - i nie chca siedziec przy TV czy posilku z kuweta jako mebel. Mysleli ze da sie ja trzymac w pokoju slonecznym, mniej widocznym.
Zobaczymy co dalej - narazie bylo westchniecie i takie zalosne ze szkoda ze ja nie chce kota.......
Powiem szczerze - najmniej mi w kocie pasuje, że używa kuwety, którą potem trzeba się zająć.
OdpowiedzUsuńI nie pasuje mi również to,że włażą na stoły, szafki itp. Podobno w domach, w których gospodarze zainstalują systemy półek do wędrówki kociej, koty nie wskakują na stół i "ludzkie szafki".
Ale nie wiem ile w tym prawdy. Dobrze zrobiłaś, że kicia mogła korzystać z kuwety nocą bez problemu. Gdy mój jamnik był jeszcze szczeniakiem to zdarzało się, że mnie w nocy budził by wyjść na siku. A to, że kicia w nocy musi się wysikać może być pokłosiem sterylizacji- nie wiem jak u kotów, ale sunie po sterylizacji mają problemy z trzymaniem moczu i częściej muszą być wyprowadzane. Tym dużym rasom to nawet podaje się hormony, których zostały pozbawione.
A suszarka pewnie miała nie kontaktowała w gniazdku, skoro ona ma 20 wiosen. Szkoda, że nie spróbowałaś w innym miejscu jej podłączyć.
A ja wczoraj podniosłam płacz, bo mi nie chciał działać monitor kompa, ale okazało się, że właśnie był "niekontakt" (po moim ostatnim przesuwaniu mebli przy sprzątaniu)i problem znikł, gdy docisnęłam wtyczkę.
Pisz dalej, nie leń się;))))))
Serdeczności;)
Ja tez pomyslalam ze suszarka doznala wstrzasow w podrozy i nie kontaktowala, jedynie szkoda ze nie przyszla do siebie zanim kupilam ta druga. Ale czasem nie ma zla co by na dobre nie wyszlo - jesli sie na dobre zepsuje to nastepna juz w pogotowiu.
UsuńMusze corce powiedziec o tych hormonach by wiedziala czego sie spodziewac. Dzis rano byly nowe zazalenia i takie narazie jescze luzne ze chyba musza trzymac kuwete w salonie. Wiem ze najchetniej to by mi tego kota dala ale ja nie chce a John to chyba by umarl z zalu.
Wole psy ale tak naprawde to juz nie chce zadnego zwierzecia - przeciez wkrotce to ja bede potrzebowac opiekuna, co nie?
Pisz Serpentyno, pisz, tez czytam na biezaco :)
OdpowiedzUsuńHehe, moja kolezanka , ktora ma dorosla corke, ostatnio ciagle wspomninala, ze musi isc zrobic obiad, bo przychodza dzieciaki, musi leciec do domu, bo przychodza dzieciaki itp.itd. Myslalam, ze przychodzi jakas jej kuzynka z malymi dziecmi, wiem, ze taka ma - okazalo sie, ze te "dzieciaki" to jej dorosla corka z doroslym chlopakiem...
Mlodzi brzmi zdecydowanie lepiej :)!
Tylko wydaje mi sie , ze Kicia jest madrzejsza od nich :)
Pytam o to pisanie bo nie jestem pewna czy nie nudze tematem a on jeszcze nie wyczerpany.
OdpowiedzUsuńKitty - moje blizniaki maja 47 lat a tez sie wyrazamy o nich jak malolatach, wciaz wspomagamy i sluzymy radami choc staramy sie je dawac bez ingerencji w ich sprawy. Tez im gotuje bo tylko ode mnie dostana to co kochaja i znaja od dziecinstwa i ogolnie dla nich dom to dom rodzicielski. John, corki facet, tez nas lubi i popatrz co zrobil - wymyslil ze nikt tak kotem sie nie zajmie jak Mama. Lubi moje gotowanie tez, a o tym bedzie nastepny odcinek sagi.
Zauwazylam rowniez ze choc me dzieci dojrzale to nie przeszkadza im gdy podam, zrobie, troszke rozpieszcze, troszke dogodze, pokaze ze sa nadal centrum swiata.
Mlodzi nie maja dzieci wiec kota bardzo rozpuscili. Byliby wspanialymi rodzicami ale ta szansa juz poza nimi.