12 sierpnia 2018

PAN TADEUSZ I JA

     Wiem ze kiedys bede musiala cos zrobic z posiadanymi ksiazkami (ok 400) ale nie martwi mnie to gdyz biblioteki chetnie przyjmuja uzywane egzemplarze wyprzedajac je pozniej na urzadzanych kiermaszach, poza tym mamy tutaj sklepy z uzywanymi rzeczami wszelkiej branzy ktore rowniez przyjmuja ksiazki. 
     Czyli nie ma problemu co z nimi kiedys zrobie - oprocz tych w jezyku polskim.
      Nie ma komu ich przekazac - dzieci nie chca, znajomi Polacy albo maja takie same gdyz moje to glownie klasycy polskiej literatury i kazdy polski dom posiada podobne, a nowa generacja Polakow ma takie cos w nosie - nie interesuje ich.
     Nie mam ich wiele - moze 16 tytulow, wiekszosc w pieknych oprawkach i "zloconymi" napisami, w nieskazitelnym stanie.
     Kupowalam w Polsce, przy okazji kazdej wizyty po 2-3 egzemplarze i chociaz mialam szczery zamiar kazda przeczytac nigdy sie tak nie stalo. Znam je z mlodosci, nie jest tak ze nie przeczytalam nigdy w zyciu no ale moja mlodosc miala miejsce hoho temu, ponadto te ksiazki byly lekturami szkolnymi a wiemy ze ten fakt/przymus czytania danej ksiazki od razu dyktowal ze czytalo sie fragmentami, po lebkach, bez wdrazania sie w tresc.
     Przynajmniej mialam tak ja i moje kolko kolezanek i kolegow szkolnych.
     Moj obecny zbior zawiera m. in. duzo Sienkiewicza i Pan Tadeusz.
     Ooo - przez tego nigdy nie przebrnelam od poczatku do konca. Pierwsze to dlatego ze nigdy nie lubialam poezji i nie lubie do dzis. Powod nieznany a moze ten ze wiekszosc to przyroda, wzdychania , milosc glownie niespelniona, zadnej akcji, wydarzen.......Nie chce mi sie czytac o motylkach, wschodach slonca i zlamanych sercach.
     Do innych ksiazek z mej biblioteczki czesto wracam bo nie tylko chce sobie ktoras przypomniec ale takze gdy nie mam bibliotecznych pod reka , te stare sa dobrym zatykaczem braku.
     Natomiast polskie stoja na polce ruszane tylko wtedy gdy scieram kurze z polek - i wciaz mi przypominaja ze:
- kiedys, skoro nie mam co z nimi zrobic, wyladuja w    smietniku a szkoda
- ze zanim do tego dojdzie wypadaloby je przeczytac,
  przynajmniej niektore.
     Myslac o tym i przyrzekajac realizacje tego postanowienia zrobilam jeszcze inne: ze na pierwszy ogien zabiore sie za Pan Tadeusz.
    Choc juz oznajmilam moja niechec do poezji to nie znaczy ze nie potrafie docenic czegos wyjatkowego - Pan Tadeusz wydaje mi sie poetyckim arcydzielem. Dlaczego to chyba nie musze pisac - bedac rymowana powiescia. Doprawdy trzeba byc geniuszem by takie dzielo stworzyc - i na szczescie mamy.
     Pozniej zabiore sie za Sienkiewicza a przynajmniej taki mam zamiar.
     Kiedy zaczne? - nie wiadomo. Wciaz jestem zajeta mimo bycia na emeryturze, wciaz jest cos do roboty na codzien, przerywane czytaniem bibliotecznych ksiazek. 
     Jednak pierwszy krok zrobiony - postanowienie.

10 komentarzy:

  1. W przeciwieństwie do Ciebie mam Pana Tadeusza przerobionego od deski do deski. Oczywiście był to przymus szkolny- nie dało się poczytać "po łebkach", bo nasza polonistka była piekielnie dociekliwa i wypytywała o różne drobiazgi dot. treści.
    Urok Pana Tadeusza doceniłam dopiero po latach- uznałam, że wg tych opisów można nieomal wszystko narysować lub, jeszcze lepiej, namalować.Opisy są wielce barwne i realistyczne i jak dla mnie są bardziej interesujące od fabuły.
    A co do Sienkiewicza - no jakoś nie przepadałam za nim. Może dlatego, że dość wcześnie odkryłam pewne nieścisłości historyczno- geograficzne.
    A co masz z nimi zrobić? Jestem przeciwna wyrzucaniu książek. A może jest w Twoim mieście jakiś klub Polonusów? A może po prostu dać do miejscowej gazety ogłoszenie, że oddasz te polskie książki za darmo i chętny ma je sobie sam od ciebie odebrać. A można też w porozumieniu z kierownictwem biblioteki wywiesić takie ogłoszenie na tablicy ogłoszeń ( o ile jest takowa)w bibliotece.
    Gdy zaczniesz realizować postanowienie o czytaniu Pana Tadeusza, postaraj sobie to wszystko co jest opisane wyobrazić, tak zupełnie nie wgłębiając się w fabułę.
    Przed wyjazdem z Polski oddałam masę książek-wszystkie te, o których wiedziałam,że do nich nie wrócę.Moja córka wyjeżdżając z Polski zabrała ze sobą wszystkie książki, które chciała i zebrało się tego 17 sporych pudeł. Potem ilekroć była u nas samochodem zabierała kolejne książki i zawsze był pełen bagażnik.
    Unikam postanowień - głównie dlatego, żeby potem nie mieć wyrzutów sumienia, że ich nie dotrzymałam;))))
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiekszosc odpowiedzi na Twe sugestie znajdziesz w poscie ale na niektore odpowiem - tutejsza polonia jest mala a takze to moja generacja i mamy ten sam staz emigracyjny - kazda rodzina posiada bardzo podobna polska biblioteczke. Wiem bo dawno temu, gdy jeszcze Polacy trzymali sie blizej zaistnial pomysl miedzyrodzinnej wymiany ksiazek - i nie wyszedl bo kazdy mial niemal takie same zestawy.
    Obecnie wszyscy maja problem podobny do mego - co z tymi ksiazkami zrobic w przyszlosci skoro dzieci nie chca a wnuki tym bardziej nie mialyby z nich pozytku?
    Nie, nie ma tu polskiego klubu i od dawna nie urzadza sie polskich a wspolnych spotkan.
    Nagle wyszlo ze moze moj problem najmniejszy bo mam ich niewiele. Ale nie mysl ze mowiac "problem" jest on czyms faktycznie duzym i nie dajacym mi spac.
    Nie mam co dawac ogloszen skoro mam do kazdej rodziny dostep telefoniczno-emailowy.
    Oj wiem ze ksiazki, nawet te historyczno-dokumentalne, moga sie mylic. Ilez ksiazek przeczytalam np. na temat zabojsta Kennedy - kazda mowi co innego - a moga mi mowic ile chca bo ja jestem pewna ze to nie tylko byl spisek ale w dodatku amerykanski a Oswald tylko kozlem ofiarnym. I wszyscy swoje popieraja czym moga a maja czym w obecnych czasach, gdy to mamy latwy dostep do materialow zwiazanych z tematem, czyz nie? w przeciwienstwie do Sienkiewicza ktory napewno mial bardziej ograniczone zrodla niz my dzisiaj. W dodatku jego powiesci historyczne to wlasnie powiesci a nie dokument czyli z doza domyslow, fantazji.
    Czesto jest tak ze przeczytawszy jedna ksiazke na dany temat zgadzasz sie z autorem ale dopoki nie przeczytasz innej, z innymi szczegolami, czesto takimi ze wczesniejsze przekonania stawiasz w watpliwosc. Czytajac powiesc biore pod uwage wlasnie to ze to powiesc i nigdy bym komus nie wpajala faktow jako pewnik historyczny - przed skonfrontowaniem z innymi zrodlami.
    Dlatego czesto autorzy uprzedzaja iz jego powiesc to zlepek prawdy z fantazja.
    Postanowienie, Anabell - to tylko to, zamiar, i jesli nie dotrzymam nie bedzie dziury w niebie jako ze to nie przysiega malzenska.
    Kiedys, kiedys mialam komplet Encyclopedia Britannica , 32 tomy o ile pamietam i musialam sie pozbyc zanoszac do takiego "uzywanego" sklepu gdzie juz mieli kilka takich samych zestawow od innych ludzi bo nie tylko zrobila sie nieaktualna ale nastala Era Internetu i okazalo sie ze ludzie wola zerkac w komputer zamiast trzymac ksiazki ktore sie kurza i zajmuja miejsce.
    Na koniec ciekawostka - przeczytalam Quo Vadis w jezyku angielskim i bardziej mi sie podobal niz polski orginal. Nie probuje dociekac dlaczego ale tak sie stalo.
    Wzajemnie zycze dobrego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że nie problem z książkami, ale dla mnie świadomość, że książka wyląduje na śmietniku jest mocno niemiła.
      Z tymi postanowieniami to Ci się przyznałam po prostu jak ja mam - już tyle spraw "postanowionych" nie zrealizowałam, że aż strach.
      Jak widzę kursują gwiazdki za kursorkiem, podoba mi się to!!!

      Usuń
    2. Dobrze ze gwiazdki podobaja Ci sie, Anabell.
      Ja je wrecz kocham i mysle o nich jako jednym z marzen ktore mi sie spelnily.

      Usuń
  3. Ja odwrotnie, czytalam Pana Tadeusza z zachwytem, czasem zdarza mi sie wracac do pewnych fragmentow. Jestem w ogole pod wielkim wrazeniem tworczosci Mickiewicza, wiele jego wierszy znam na pamiec.
    Natomiast z najwiekszym trudem przebrnelam przez Nad Niemnem, a potem natychmiast wyrzucilam to z pamieci.
    Ksiazek polskich mam cos kolo pierdyliona i pewnie wszystkie wyladuja na makulaturze, kiedy ja zamkne oczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie pamietam czy Nad Niemnem czytalam czy nie.
    Natomiast pamietam ze z Chlopami mialam wielki klopot - w szczegolowym przepytywaniu wyszlo ze nie przeczytalam a jedynie przelecialam po lebkach. Za kare i by poprawic ocene musialam przeczytac od deski do deski i zapamietac szczegoly jak nigdy wczesniej - i bez wiekszego bolu przeczytalam bo mi sie nawet spodobali. Ksiazka, nie chlopy :)
    Tak na przekor czasem sie uklada - zwozac polskie ksiazki myslalam ze robie dobrze i ze kiedys beda pozytkiem dla innych a tymczasem wyszlo jak jest. Oprocz powiesci mam duzo albumow miast polskich a takze malarzy polskich - i tez zadne dziecko tego nie chce.
    Widze ze nie bylam jedyna bledna w tej materii, i me amerykanskie kolezanki tez, ze wiekszosc z nas musi swe zbiory oddac na makulature tak jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chlopow pochlonelam , bardzo mi pasowala ta lektura, potem byl serial w tv i szczerze zachwycila mnie obsada, lepiej bym nie dobrala aktorow.

      Usuń
    2. Wyglada ze ktora powiesc byla lektura czyli obowiazkiem, to omijalam jak moglam, czesto krzywdzac autora.
      Nie mialam okazji ogladac tego serialu a przynajmniej nie pamietam.

      Usuń
  5. W Bostonie , MA jest polska szkola i organizuja lub juz zorgnizowali biblioteke, na pewno by te polskie ksiazki chetnie przyjeli, ale wysylka nie jest tania. Przesylam pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mysle ze przypomnialo Ci sie z poprzednich postow iz jutro wylatuje do....Bostonu by odwiedzic syna.
    Czyli Twa rada ma szanse powodzenia jesli te polskie ksiazki bede malymi porcjami zawozic przy okazji nastepnych wizyt.
    Najgorsze ze mlodzi sa niezmiernie zajetymi ludzmi i nie wiadomo jak dlugo by im zeszlo z przekazaniem do biblioteki.
    Dziekuje i wzajemnie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń